Strona ks. Macieja Jastrzębskiego

Dynię trzeba jeść

30. października 2014 . przez xmj

Rózne_jesienne_dynia_i_arch_009Biedne dynie – pomyślałem, gdy czytam i słucham chorych opowieści o „tradycji, czy to kulturze” Halloween. Uwielbiam dynie jeść! Są zdrowe. To smak mojego dzieciństwa. Każdego roku przerabiam kilka dyń. Wyśmienicie smakują z mięsem. Obserwuję z każdym rokiem to, że ludzie niszczą dynie i pod koniec października szaleją coraz bardziej z wydrążaniem tego, co najsmaczniejsze w dyni.

Pytają nauczyciele, pedagodzy, dziennikarze, rodzice: co złego jest w świętowaniu Halloween? I twierdzą, że to taka niewinna zabawa… przecież nic się nie stanie, gdy dzieci w wigilię Wszystkich Świętych przebiorą się za upiory, śmierć, diabły, wampiry, czarownice, zombie, trupie czaszki.

Odpowiadam zwyczajnie, że to przecież jest uroczystość WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH, a nie wszystkich upiorów, wampirów, czarownic, diabłów itp….!

Na FB jest ciekawa akcja: organizatorzy proszą na pierwsze dni listopada zmienić swoje zdjęcie profilowe na wizerunek swojego patrona lub swojego ulubionego świętego. Niech świat się dowie, że 1 listopada to przedsmak niebiańskiej radości ze świętymi i błogosławionymi Kościoła. W końcu mamy nadzieję kiedyś do nich dołączyć!

Polecam modlitwę do WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH

i zapraszam na dynię z mojego ogrodu na słodko-kwaśno. Smakuje bosko!

 

Znak zwycięstwa

25. października 2014 . przez xmj

SONY DSC IMG_2385

W piątek, jak zwykle w południe, zabiły w parafii dzwony na Anioł Pański. W tym czasie poświęciłem nowe boisko szkolne. Od wielu lat oczekiwane i wyglądane przez pokolenia mieszkańców. A Pan Bóg nad nami na niebie nakreślił krzyż – znak błogosławieństwa. Dzisiaj jest tak, że pani od Wychowania Fizycznego nie może skompletować drużyny chłopców z kilku klas…bo np. w kl. II jest jeden chłopiec, w kl. III jest aż czterech chłopców! Z kim grać? Dobrze, że w końcu znaleźli się dobrzy gospodarze i pozyskali środki na takie i podobne inwestycje. Może teraz dzieci przybędzie w parafii…Podobno pieniądze czekają i proszą się o wzięcie. Tylko trzeba umieć i chcieć! Dla DOBRA WSPÓLNEGO. Zresztą taka jest definicja polityki: troska o DOBRO WSPÓLNE.

Pytają mnie Parafianie: na kogo zagłosuję w zbliżających się wyborach? Pytają i proszą o głos kandydaci  z różnych formacji. Odpowiadam, że głosuję na tych polityków i samorządowców, którzy dobrze uprawiają politykę, czyli troszczą się o DOBRO WSPÓLNE.

Nie popieram tych, którzy walczą otwarcie i skrycie z Bogiem, z Krzyżem, z Kościołem, z życiem (aborcja, eutanazja, in vitro).

Nie wspieram tych, którzy po II wojnie światowej grabili i zabierali majątki, w 1989 i w latach następnych okradli państwo, a teraz chcą np. likwidacji ochłapów tzw. Funduszu Kościelnego.

Nie mogę zrozumieć postaw ludzi uważających się za katolików, którzy protestują przeciw projektowi oświetlenia zabytkowych świątyń w słowach:„nie będziemy księżom oświetlać kościołów…”. Ja nie muszę mieć oświetlonego kościoła. Tu chodzi o DOBRO WSPÓLNE.

Wspieram tych, dla których sztandarem wyborczym jest Krzyż, a nie walka z Nim. Bo „In hoc signo vinces”. Podczas poświęcenia boiska pojawił się znak Krzyża nad nami.; trzeba umieć rozpoznawać znaki czasu.

Dziękuję Panu Marszałkowi Województwa Kujawsko-Pomorskiego Piotrowi Całbeckiemu i Wójtowi Gminy Radomin Piotrowi Wolskiemu  za troskę o DOBRO WSPÓLNE.

ps Ludzie mówią, że: „Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem / Polska jest Polską, a Polak Polakiem”

 

 

Jesień już przyszła; zapraszam na niedzielną kawę

20. października 2014 . przez xmj

Jesień_08_064 SONY DSC

Jesień przyszła znów za szybko. Cieszyliśmy się latem, a tu nagle czas rozpalić ogień w kominku, z dziećmi poszurać nogami w liściach parkowych, liście pozamiatać, popatrzeć na chryzantemy złociste i te białe. Codziennie odmawiamy różaniec w kościele i w kaplicy w Sokołowie. Cieszę się, że dzieci tak bardzo pokochały tę modlitwę: przychodzą, chętnie odmawiają zdrowaśki. Przecież Matka Boska w Fatimie, w Lourdes, na Wiktorówkach i w innych miejscach objawiała się właśnie dzieciom. W parafii mamy dwie szkoły podstawowe: w Dulsku – 42 dzieci, w Sokołowie – 35 dzieci. Na różaniec przychodzi ok. 45 dzieci, gdyż tyle pamiątek rozdajemy. Wielkie emocje wywołuje losowanie do domu różańca od Ojca Świętego Franciszka i figury Matki Bożej Niepokalanej.

Zbliża się ostatnia niedziela miesiąca października, podczas której tradycyjnie będziemy dziękować Bogu za dar świątyni. Lubię ewangelię czytaną w tę niedzielę, mówiącą o Zacheuszu, u którego Jezus chciał bardzo się zatrzymać – w jego domu.

Jest więc  doskonała okazja, by podziękować Bogu i ludziom za dar tej naszej, czy innych świątyń, do których poprowadziły nas drogi życia. Gdy patrzyłem na podłogę w naszej świątyni, to czuję tę wędrówkę setek tysięcy ludzi, ściany i sufit nasączone modlitwą, konfesjonały zawstydzone ludzką słabością. Świątynia to miejsce uświęcania człowieka, miejsce spotkania z Bogiem. Tak jak w tej ewangelii: takim miejscem spotkania i uświęcenia stał się dom grzesznika Zacheusza, który jak podaje ewangelista: „chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Jezus, rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: Do grzesznika poszedł w gościnę.” Dom Zacheusza stał się świątynią. Tak samo było 7 albo i więcej wieków temu, gdy Jezus przechodził przez Dulsk (pierwsze wzmianki o istniejącym kościółku w dokumentach historycznych) i pragnął zatrzymać się u nas – nie mniejszych grzeszników… I tak już pozostał z nami w gościnie do dziś.

W najbliższą niedzielę podziękujmy Mu za tę Jego obecność. Warto dziś wspomnieć te wszystkie spotkania i gościny w naszej obecnej, prawie 300 – letniej świątyni czy innych kościołach. Podziękować za uświęcanie naszej codzienności; zastanowić się i zrobić rachunek sumienia.
– ile to lat temu otrzymaliśmy chrzest?
– Czy pamiętamy naszą pierwszą spowiedź?
– Co pozostało z tej pierwszej gorliwości, gdy przyjęliśmy w Komunii Jezusa?
– A czy dary Ducha św. z Bierzmowania żyją w nas?
– co z naszymi przyrzeczeniami ślubnymi, czy ponawiamy je?
– A może konfesjonał stęsknił się za nami?
– Warto też wspomnieć duszpasterzy tej świątyni, którzy służyli Bogu i ludziom, oddanych pracowników.
– Naszych przodków stać było na wybudowanie kościoła i zatroskanie o wygląd świątyni, czy także poczuwam się do odpowiedzialności o jej wygląd i stan?

Ona jest wierna od początku aż po kres naszego życia, tyle pokoleń przeżyła i pomagała im żyć. Prośmy Boga, aby i nam pomagała żyć, bo ona jest bramą niebios. A my dopokąd idziemy, abyśmy szli drogą, która prowadzi do świątyni.

ps

W minioną niedzielę (19 października) liczyliśmy wiernych obecnych w naszej świątyni. Zamieszkujących w parafii jest 1340 osób, obecnych na Mszy św. było 471, co stanowi 35,60% wszystkich zamieszkujących. Komunię przyjęło 160 osób, co stanowi 12,12% wszystkich mieszkańców parafii. Dziekuję TYM, którzy  lubią „kumplować się z Panem Bogiem i chodzić na niedzielną kawę z Nim”, jak to określiła zmarła niedawno aktorka Anna Przybylska.

Kościół stróżem przeszłości

29. września 2014 . przez xmj

1_(40)~0 SONY DSC

Dzisiaj poranną kawę wypiłem ze smakiem i w miłym towarzystwie dwóch kobiet. Pani Małgosia przyjechała ocenić i odebrać prace konserwatorskie poczynione w tym roku w naszym zabytkowym kościele. Jak zawsze profesjonalnie reprezentuje Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Toruniu. Jest Zastępcą Kujawsko-Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Drugi gość to Pani Ewa, która własnoręcznie czyści, skleja, odnawia, konserwuje, przywraca oryginalny wygląd naszym zabytkom. Można powiedzieć, że obcuje ze Świętymi i Aniołami. Jest dla nich lekarzem i przyjacielem, kosmetyczką i wizażystką.

To już 5 lat mija naszej współpracy nad parafialnym kościołem, który jest „stróżem przeszłości, piastunem teraźniejszości, siewcą przyszłości” – jak napisał w księdze pamiątkowej Muzeum Diecezjalnego w Płocku Henryk Sienkiewicz.

Codzienność nie pozwala zobaczyć z właściwą perspektywą tego wszystkiego, co udało się wspólnie zrobić dla dobra wspólnego. Zrobić dla Kościoła, który jest stróżem przeszłości wg. słów Sienkiewicza. Do tego wpisu zainspirowały mnie trzy wydarzenia:

– dzisiejsza wizyta znawców i stróżów przeszłości: Pani Małgosi i Pani Ewy

– mały jubileusz – 5 lat współpracy nad restauracją naszych zabytków

– e-mail, który otrzymałem niedawno; 13 września. Pozwolę sobie go zacytować. Nie po to, żeby się chwalić, ale aby złożyć podziękowania osobom i instytucjom za troskę o naszą wspólną historię.  Oto on: Szanowny księże proboszczu,nie piszę w żadnej konkretnej sprawie. Po prostu oglądając galerię zdjęć z prac renowacyjnych kościoła, aż trudno uwierzyć, że aż tyle można było w parafii zrobić! Z wykształcenia jestem konserwatorem zabytków więc wiem jak pracochłonne a przede wszystkich kosztowne są takie prace. W Dulsku byłem ostatnio bodaj z 5 lat temu. Kościół był wtedy inny. Odwiedziłem wieś, gdyż tu zaprowadziły mnie moje poszukiwania genealogiczne. Tu, w jednej z wiosek tej parafii mieszkali w pocz. XIX wieku moi przodkowie. Można powiedzieć „zadurzyłem” się w Dulsku. Wspaniale wspominam ten krótki, bo może godzinno-dwugodzinny pobyt w wiosce, ale chętnie bym kiedyś wrócił. Tym bardziej, że świątynia lśni i widać taką wspaniałą dbałość o zabytki. Każdy obraz, ołtarz, no i grobowiec na cmentarzu przykościelnym…! Wędruję po wielu parafiach naszej diecezji, ale niestety nie wszędzie jest tak pięknie. I ksiądz pewnie wie o czym mówię.
Tym bardziej ściągam kapelusz z głowy i wyrażam pełne uznanie i szacunek dla pracy księdza i pomocy parafian.
Z wyrazami szacunku i serdecznymi pozdrowieniami, Tomasz Kowalski (rodem z Sierpca, dziś już z Torunia)

Dlatego dziękuję moim Parafianom za zrozumienie, pomoc i ofiarność. Szczególnie Tym, którzy w każdą niedzielę, oprócz modlitwy, odważą się wyciągnąć rękę i złożyć ofiarę do koszyczka ofiarnego. To wielkie i ważne świadectwo ZATROSKANIA. Dziekuję Tym, którzy nie mają za dużo grosza, przyjdą i ofiarują swoją pracę i czas. Podziękowania kieruję także do:

– Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu

– Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Toruniu

– Starostwa Powiatowego w Golubiu-Dobrzyniu

– Gminy Radomin

– Wydziału Budownictwa i Sztuki Sakralnej Kurii Diecezjalnej Płockiej

– Ks. kan. Wiesława Koska i parafii św. Mateusza w Pułtusku

– Ofiarodawców indywidualnych: anonimowych i imiennych. Wasze ofiary zapisane są w księgach parafialnych – dla potomnych na świadectwo, ale także w tych ważniejszych, niebieskich Archiwach.

ps Dziekuję za ZATROSKANIE o dobro wspólne. Liczę na dalszą współpracę. I na koniec przywołam  słowa mojego, starego, doświadczonego proboszcza, który lubił często mawiać: „Księże, jaka wiara ludzi, taka i ofiara…”.

 

W górach jest wszystko, co kocham

23. września 2014 . przez xmj

 

SONY DSC

W Bieszczadach dawno nie byłem. Najczęściej zaglądam w Tatry. Każde z tych pasm górskich są inne i piękne na swój sposób. Każdy zapewne zauważył, że Tatry zwłaszcza w wakacje są zadeptane przez turystów. Żeby wejść na niektóre szczyty, trzeba czekać w długich kolejkach (np. Giewont). Albo  idźmy w takie doliny: Kościeliska, Chochołowska, Strążyska, Rybiego Potoku. Tłum ludzi jak na Krupówkach. W Bieszczadach jest jeszcze inaczej. Mniej ludzi na szlakach, za to więcej uśmiechniętych, dobrze przygotowanych do wędrowania, nie spieszących się. I mówi się „dzień dobry”, czy „szczęść Boże” spotkanym turystom, o czym zapomina się już w Tatrach. Nie ma takiej komercji jaka jest w okolicach Zakopanego. A więc wygrywają Bieszczady. Przesiadam się: „tu wszystko wolniej idzie…(…) gdzie wy tak pędzicie, do czego? Śmierci i tak nie przegonisz…„; (warto w tym miejscu obejrzeć fragment filmu „Zakochany Anioł”) – dobrze oddaje klimat Bieszczad.

Polska jest bogata! Gdy jedzie się wzdłuż i wszerz, widać to bogactwo: co chwila kościół, kapliczka, krzyż przydrożny. Jest w Bieszczadach taka tajemnicza Kapliczka Szczęśliwego powrotu.  Tu film z pielgrzymki. Zawsze, przez cały rok, pali się przy niej znicz. Ktoś pamięta i dziękuje za szczęśliwe powroty. Te święte miejsca przypominają o celu naszej wędrówki przez życie.

Bieszczady, to takie małe i bliskie sercu niebo. Jest coś szczególnego w ich przeżywaniu i wędrowaniu po szczytach i połoninach. Świadczą o tym te kapliczki, krzyże na szczytach, sanktuaria, uśmiechnięci, rozmodleni i życzliwi ludzie. Inny świat: spotkać tam można nawet ciche Anioły Bieszczadzkie.

Dlatego kocham wszystko, co jest w górach. Zwłaszcza w Bieszczadach!

« Poprzednie wpisy Następne wpisy »