Strona ks. Macieja Jastrzębskiego

Zimne pocałunki

1. grudnia 2010 . przez xmj

Czas na zmianę szaty pod pod moją strzechą. Od dwóch dni zostaliśmy nagle obdarzeni pocałunkami zimy. Sprawiedliwe to pocałunki, bo każdy je otrzymał. W wielu przypadkach  słyszy się narzekanie na zimę. To zrozumiałe jest; bo w domu i w kościele zimno, jechać autem niełatwo, trzeba zmęczyć się przy odśnieżaniu. Sam miałem we wtorek rano niezłą gimnastykę przy odśnieżaniu, bo teren u mnie dość rozległy. Ale z pomocą przyszedł Pan Kościelny. Azor szalał po zaspach.

Spróbujmy spojrzeć na zimę i jej pocałunki inaczej, niż powszechnie się słyszy tu i ówdzie: pozytywnie. Po wtorkowej, prawie dwugodzinnej  gimnastyce, poczułem się o wiele lepiej. Kalorii wiele spaliłem, dotleniłem się, drogę do domu odkryłem. Przy takich mrozach zdrowiej się oddycha. Nocą jest jaśniej. Aby pójść do kościoła, to już potrzebny jest większy wysiłek. Zwłaszcza na roraty, gdy jest rano ciemno i zimno. I na tym polega ofiara miłości dla Boga, który wciąż oczekuje nas, wyrzeczenie ciepłego łóżka o poranku, gdy najsmaczniej się śpi.

Powrócę do mojego dzieciństwa. Wspominam z wielką radością adwentowe poranki, kiedy niemalże każdego dnia chodziłem na roraty przez zaspy i mróz do wymrożonego kościoła. To był smak prawdziwej tęsknoty za Bożym Narodzeniem. Każdy adwentowy dzień miał swój urok, bo przybliżał do Świąt. Rosło napięcie i tęsknota za Spotkaniem z Nim i w gronie rodzinnym.

Życzę odwagi w tęsknym oczekiwaniu na Zbawiciela. Miłości w podejmowaniu wysiłku uczestnictwa w Roratach i Mszy św. niedzielnej, pomimo śniegu i mrozu. Zatroskania o budowanie świeżej wiary, bo jaka wiara, taka ofiara…

Czy dzisiaj stać nas na poniesienie ofiary, wyrzeczenia, bezinteresowność, dar?