29 lat temu… zima też była sroga.
12. grudnia 2010 . przez xmj29 lat temu czekałem jak zawsze na Teleranek (informacja dla najmłodszych – kultowy program dla dzieci i młodzieży w PRL-u). No i nie doczekałem się; za to powtarzany był niemalże jak serial komunikat Generała o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Nie wiedziałem, co to oznacza, ale padł strach na domowników. Zima była ostra, taka jak w tym roku. Godzina milicyjna utrudniała życie. W sklepach nie było nic (obraz nie do pomyślenia z dzisiejszej perspektywy). Mama, żeby kupić nam buty, poszła w kolejkę, bo była dostawa. W czasie godziny milicyjnej to zrobiła. Ponieważ złamała zakaz poruszania się w tym czasie, ORMO – wcy z kałachami gonili ją po opłotkach. Widziałem ten ponury obrazek z okna mojej sypialni. To był smutny i tragiczny czas. Niestety, sprawcy tego czasu mają się dobrze… Może ktoś podzieli się swoimi wspomnieniami z czasu polskiej apokalipsy?
Dzisiaj zakończyły się adwentowe rekolekcje w mojej parafii. Pogoda tragiczna pod każdym względem. Jesień jeszcze, a tu śnieg, zawieje, mróz, deszcz, odwilż. Azora z budy wygnać nie można…A Pusia poszła ogrzać się do Waldka na łózko. Zaskoczyli mnie i księży bardzo pozytywnie Parafianie, gdy pomimo tych złych warunków atmosferycznych, przybyli licznie do świątyni, aby słuchać Słowa Bożego, wyspowiadać się. To dobrze świadczy, że taka zima, to nic w porównaniu z potrzebą poszukiwania sensu i duchowości. Niejako na przekór, pod prąd…
Rekolekcjonista – ks. redaktor GN Włodek P. otrzymał na koniec obraz naszego kościoła, namalowany przez młodą Parafiankę, studentkę I roku. Obraz przedstawia nasz kościół żyjący, bo z okien bije światło. Ks. Włodek mówił o budowaniu domu – świątyni. Bóg ma taki dom w naszym kościele i w naszym sercu. Dziękuję za każdą obecność na Mszach w naszej świątyni, spowiedź, Komunię, czytania, śpiew, uśmiech, pacierz, ofiarę, chęć pomocy w przeróżnych pracach, kręgi dyskusyjne po Mszach, pyszne kanapki na posiłkach adwentowych w Klubie Stodoła. Oby to światło biło z okien kościoła w Dulsku jak najmocniej i najczęściej; by zapraszało do jego wnętrza.