Strona ks. Macieja Jastrzębskiego

Roztopy.

19. stycznia 2011 . przez xmj

Czas kolędowania powoli się kończy. Na wsi niełatwo jest żyć. Najpierw były zawieje i zamiecie. Potem mrozy i ślizgawka. Ostatnio po wodzie i po błocie chodzimy (albo lepiej pływamy). Sytuacja ekonomiczna rolników nie nastraja pozytywnie. Drożeje zboże, a żywiec tanieje. I nie można go sprzedać, bo rynek jest przepełniony mięsem z zagranicy. Kryzys idzie?

Wczoraj miałem ciekawe  przeżycie kolędowe. Jestem u mojego ucznia z klasy pierwszej. Przeczytał fragment Ewangelii o pustym grobie, pomodliliśmy się. Następnie zdarzył się smaczny obiad. I tak patrzę kątem oka na stolik pod ścianą. Dyskretnie podszedł do niego pierwszoklasista i wypił wodę święconą z talerzyka… A co Ty robisz? Zapytałem. On stwierdził, że chce być grzecznym i świętym, dlatego wypił wodę święconą… na deser. A potem poprosił mamę, aby jeszcze księdzu podwieczorek zrobiła.

Jestem wdzięczny za te spotkania. Dzięki nim, mogę być bliżej ludzi, poznać ich problemy, współodczuwać z nimi. Poczuć rytm ich życia.  Czy coś się zmieni na lepsze po wizycie duszpasterskiej? Padało tak wiele obietnic, zobowiązań, rozwiązania sytuacji nieuporządkowanych. To wszystko ogarnialiśmy wspólną modlitwą: może roztopią się uprzedzenia do Boga i do Kościoła. Może odważnie i z wiarą przyjdą do kościoła ci, którzy dawno tu nie byli. Może będą ślubować przed Bogiem ci, którzy mogą a nie chcą. Może… Oby tylko zdążyli! Wczoraj odprowadziłem na cmentarz mężczyznę, który kilka dni temu wybierał się do świątyni. Chciał się wyspowiadać i pomodlić. Ubrał się i nie zdążył. Odszedł do wieczności.

Ktoś zarzucił mi, że ostatnie wpisy zabarwione są goryczą. No cóż, roztopy przyszły. Poczekamy do wiosny, będzie więcej słońca! A może tak spróbować wypić trochę wody święconej na te nasze problemy? Koniecznie z tak silną wiarą mojego ucznia.

Szczęśliwe okno. ON JEST OKNEM.

14. stycznia 2011 . przez xmj

Wreszcie coś dobrego przekazały media! Ostatnie tygodnie, miesiące były trudne dla nas…Prorok Jan Paweł II powstał i przemówił: „Nie bójcie się!” Tego wielkiego kraju na wschodzie, nieudolnego rządu RP, śmierci bohaterów, szyderców i błaznów, bandytów i inaczej myślących, kochających, light-owych katolików, nijakich i wrednych…

On lubił przemawiać przez okno. Słuchałem Go w Płocku w roku 1991, gdy razem z Mamą i młodzieżą wysłuchaliśmy jego słów, wypowiedzianych pod oknem rezydencji Biskupa Płockiego: „Chciałem wam jeszcze raz powiedzieć to, co powiedziałem z tamtej strony, że papież jeszcze jakoś żyje i będzie żył, dopóki Pan Bóg go będzie trzymał. A potem umrze, to znaczy narodzi się do życia wiecznego. A mam nadzieję w miłosierdziu Bożym i waszej modlitwie. Zaczęliśmy po tamtej stronie Apel Jasnogórski, ponieważ ten Apel, który został zainaugurowany w okresie milenium, tysiąclecia chrztu, dzisiaj jest nadal w swojej treści aktualny. Może nawet na nowo aktualny. Dlatego niech cały Płock śpiewa, zwrócony myślą i sercem do Królowej Polski, Pani Jasnogórskiej. Niech śpiewa wraz ze mną.”

Niech cały Płock śpiewa… wraz z NIM! ON jest Oknem, wielkim Darem, Prorokiem, Świętym. Bez okna trudno żyć! Dzięki Ci Boże, za dar okna Jana Pawła II, ku wieczności.

Pomódl się do Boga przez okno Jana Pawła II.  Co zawdzięczasz Jego Osobie? Bo Jego beatyfikacja, w 20 rocznicę pobytu w Płocku, jest nam dana i zadana!

Ścieżki zarośnięte…

13. stycznia 2011 . przez xmj

Kolęduję. Gwiazda jeszcze świeci na kościele. Wskazuje drogę. Czasy nasze są nadzwyczaj szybkie i ciekawe? Nawet na wsi ludzie mają/nie mają/ mniej czasu. Kiedyś to… (magiczne słowo) ludzie żyli inaczej. Mieli więcej czasu, dzieci, radości, spotkań. Dzisiaj na wsi ścieżki od domu do domu zarosły chwastami. Dawniej widać było wijące się ścieżki przez pola, bo ludzie szli do siebie, by się spotkać; pogadać, pograć w karty, wypić herbatę, poopowiadać historie dawne. Dzisiaj jeden siedzi w Internecie, drugi w oborze i świata poza nią nie widzi, trzeci się chowa na strychu przed księdzem – bo ma coś na sumieniu, czwarty pijany czeka na kolędę, więc go odprowadzam do domu…Tacy są niektórzy  moi Parafianie! Ale nie wszyscy… są i tacy, którzy czekają, czuwają, wspierają. Poczytają Biblię, pomodlą się,  nakarmią, na wynos dadzą wałówkę… Wielki szacunek dla Nich! Takie ścieżki budują, nie zarastają…

Po drugiej wizycie duszpasterskiej w mojej parafii, mam wrażenie, że Ewangelia w niektórych domach, nie jest tu znana od lat… Czytanie tekstu  Biblii na kolędzie sprawia  wrażenie, że to nie pokarm, nie codzienność, ale stres… Często nie ma kto przeczytać. A są i tacy, którzy nie mają Biblii w domu… Gdyby ludzie Ją znali i żyli Ewangelią, to nie kłóciliby się ze sobą, nie sądzili, nie oskarżali, a odwiedzali się, rozmawiali i wspierali. Ważna jest prawda, bo ona wyzwala, ale prawda połączona z miłością, a nie z nienawiścią.

A jak z Twoimi ścieżkami?

Truskawkowo.

5. stycznia 2011 . przez xmj

Głęboka i groźna zima trzyma w objęciach moją parafię. Do miasta trudno dojechać, bo koleiny, lód na drodze, samochód tańczy na lodzie (też miałem taki taniec samochodem; dobrze, że nikt nie jechał!). Już tęsknię za wiosną. Mówią, że odwilż idzie… oby pozostała na zawsze! Posadziłbym coś w ogrodzie, zasiał warzywa, pospacerował we wiosennym słońcu. I na tę okoliczność, sięgnąłem do zamrażarki po TRUSKAWKI. Jaka radość: w środku zimy zajadać truskawki z własnego ogródka. I jest z czego się cieszyć…

A kolęda trwa. Sanie szykują na sobotę. Rozpoznaję już Parafian na kolędzie, tych, którzy są w kościele. Znam Ich. Miło się robi na sercu wtedy. Najgorzej, gdy zapewniają wszyscy w domu, że chodzą do kościoła w niedziele (kłamią w żywe oczy). Bo gdyby wszyscy przyszli, to kościół w Dulsku i kaplica w Sokołowie nie pomieściłyby ich. A jest tyle miejsca wolnego w świątyni podczas mszy! Dlaczego ludzie kłamią na kolędzie?

Jutro Uroczystość Objawienia Pańskiego, inaczej „Trzech Króli”. Będziemy świętować objawienie, że Jezus Chrystus jest Panem i Zbawicielem. To wielkie świętowanie dla nas… a w mediach gadają, że ludzie w Polsce mają kolejny długi weekend! Polska straci tysiące złotych. A moi Parafianie i tak muszą dać jeść swoim świnkom i krowom. Wolnego nie mają. Czy przyjdą do Jezusa? Co przyniosą? Jakie dary? Złoto, kadzidło, mirrę…? Co Ty możesz ofiarować Bogu?

Bądź mądry i szukaj Boga! Jak to czynili Trzej Królowie. On przynosi zbawienie całemu światu i Tobie. I sam bądź darem.

I z czego się tu cieszyć…?

1. stycznia 2011 . przez xmj

W Sylwestra i w Nowy Rok Polacy uroczyście, z fajerwerkami i na balach, świętowali podwyższenie podatku VAT. Dołączyli jeszcze kolejne intencje: z okazji ciągle rosnących cen paliw, węgla, miału, oleju opałowego, nawozów, chleba, usług – a malejących cen skupu żywca na wsi. Czy ludzie tego nie widzą? Dokąd zmierzamy? Mieliśmy być Japonią, Irlandią, kim tam jeszcze? Rozmawiałem z człowiekiem, który pracuje w Szwajcarii. Pytam, jak się tam żyje ludziom? Szwajcaria była i jest symbolem dobrobytu, wolności, bogactwa. Mieszkańcy tego pięknego kraju zarabiają o wiele więcej niż my. Klimat mają podobny do naszego – trzeba grzać zimową porą. Palą drewnem, którego mają dużo. Grzeją domy olejem opałowym, bo to bardzo wygodny system grzewczy. Pytam, a ile kosztuje litr oleju opałowego w Szwajcarii? Przeliczył i wyszło, że ok 1 zł… A w naszym kraju: ponad 3 zł za litr! I który kraj jest bogatszy…? I to wieczne straszenie dziurą budżetową na poziomie gminy, powiatu, państwa. Dokąd zmierzamy? Jeśli ktoś żyje za pożyczone, to musi kiedyś oddać i to więcej niż pożyczył. Niby proste…?

Znów chodzę po kolędzie, więc słyszę i widzę ten nasz kraj od dołu, z pierwszej linii frontu. Dobrze byłoby, aby prezydent, premier, minister finansów i rolnictwa, poszli kiedyś na kolędę: do odciętego od świata Frankowa, przez góry i zaspy, do zawianych Pólek, do starzejącego się Wilczewa, do popegeerowskiego Sokołowa. Ci ludzie walczą codziennie na pierwszej linii frontu, aby utrzymać swoje rodziny, dać jeść dzieciom i posłać do szkoły, by droga do domu była przejezdna. W tych warunkach atmosferycznych, to codzienna walka z zawiejami, mrozem, lodem. Sam wiem, bo na kolędzie wypychałem samochód z zasp, jechałem ciągnikiem przez pola, bo drogą nie można było przejechać, szedłem pieszo przez zaspy.

Nie do wszystkich dotarłem. Obiecałem, że jak zima pójdzie sobie, przyjadę do nich rowerem.

Cieszę się z tych kolędowych spotkań. Na nowo odkrywam Słowo Boże, odczytywane przez domowników i ważne dla nich! To ma być ich ulubione Słowo Boga.  Niesamowita cisza i wspólnota panują podczas czytania Biblii.

Nikt, ani nic nie zniszczy tej radości spotkania kolędowego. Pomimo wszystko, jest z czego się cieszyć…