A za św. Pawłem mogę dodać: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.” (2 Tm 4, 7-8)
„Obrzydzacie UE przesiąkniętą ideologią GENDER a pieniądze na renowacje ołtarzy od niej bierzecie? Dziwne…” Taki tekst niedawno na FB otrzymałem od mężczyzny, który nie mieszka w parafii, ale z niej pochodzi. Był podobno kiedyś nawet ministrantem i lektorem. Zabrzmiało mi to zdanie jak za dawnych czasów, gdy władza towarzyszy zwracała się do ludzi: „towarzysze obrzydzacie (…) i bierzecie”. (Tak, jakbym to ja dla siebie brał – typowy przykład zaściankowego myślenia!)
Tak korzystamy w parafii z dotacji unijnych (piszemy projekty na renowacja ołtarzy z XVIII wieku), bo dbamy o nasze dziedzictwo kulturowe i religijne. Parafia jest niewielka, więc nie stać nas na tak kosztowne prace. To chyba dobrze, że ktoś chce pomóc? Trzeba też umieć odróżnić trujące muchomory od prawdziwków…
Pojawiło się także w mediach ujadanie lewaków na to, że minister przekazał zgodnie z prawem dotację na budowę ekspozycji w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Zgodnie z prawem wiele gmin oświetla kościoły, które są najczęściej jedynymi zabytkami w okolicy i świadkami historii mieszkańców małej ojczyzny. Co się stało z naszym narodem? Z naszym chrześcijaństwem? Może ktoś wie, skąd bierze się takie myślenie ludzi…?
Prawda jest taka, że Polska nie jest już krajem zdecydowanie katolickim. Większość z nas stanowią już niewierzący i niepraktykujący „wtórni poganie”. takie chrześcijaństwo umiera, staje się jak sól, która straciła smak i którą można wyrzucić na śmietnik. To z Ewangelii na V Niedzielę Zwykłą: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata…”
Tak łatwo pozwalamy gasić światło naszej wiary i tracić jej smak!
Ostatnie kilkanaście dni pozwoliło mi docenić wielką wartość ognia i światła bijącego z mojego kominka. One pozwoliły mi przetrwać nieznośne warunki atmosferyczne w okolicy: mróz, wiatr, zawieje, zaspy, lód, w końcu deszcz. Trochę drewna w kominku i taniec płomyków w nim, to najlepszy sposób na zimowe zaczepki.
Poprosiłem, aby w parafii na kolędę przygotować Biblię, po to aby odczytać ulubiony fragment oraz zapalone świece. Najlepiej gdyby to były świece od chrztu członków rodziny. Obecny rok pracy duszpasterskiej związany został ze znakiem nawiązującym do liturgii chrztu: do świecy i światła. Wzruszyłem się podczas kolędy w jednym z domów, gdy zobaczyłem sześcioro dzieci, które trzymały w dłoniach zapalone świece – te od ich chrztu (można powiedzieć świadkowie ich drogi wiary). Piękny znak gotowości i czuwania. Wdzięczności za dar światła chrztu.
Ten przywilej trzymania świecy podczas chrztu przypada ojcu chrzestnemu. To on zapala ją od Paschału. Kapłan zachęca rodziców i chrzestnych: „Przyjmijcie światło Chrystusa. Podtrzymywanie tego światła powierza się wam, rodzice i chrzestni, aby wasze dziecko, oświecone przez Chrystusa, postępowało zawsze jak dziecko światłości, a trwając w wierze mogło wyjść na spotkanie przychodzącego Pana razem z wszystkimi Świętymi w niebie.”
Być matką chrzestną i ojcem chrzestnym to wielka godność i odpowiedzialność. Nie wszyscy to rozumieją. Coraz częściej przychodzą i proszą o zaświadczenie do tej funkcji: kobieta żyjąca w konkubinacie, bez sakramentu małżeństwa (chociaż mogą wziąć ślub bez przeszkód…). Dziewczyna, której w kościele jej nie widzę od bierzmowania. Chłopak, którego po raz pierwszy widziałem w okolicy kościoła (na plebanii po zaświadczenie).
„Prosząc o chrzest dla swojego dziecka, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?” – pyta kapłan rodziców i chrzestnych podczas chrztu. Czy dadzą radę wychować to dziecko w wierze, skoro często sami ze sobą nie mogą poradzić…?
W Święto Matki Bożej Gromnicznej pytam o światło wiary naszych świec z chrztu i tych gromnicznych…