Gdy gaśnie światło, a sól traci swój smak…
8. lutego 2014 . przez xmj„Obrzydzacie UE przesiąkniętą ideologią GENDER a pieniądze na renowacje ołtarzy od niej bierzecie? Dziwne…” Taki tekst niedawno na FB otrzymałem od mężczyzny, który nie mieszka w parafii, ale z niej pochodzi. Był podobno kiedyś nawet ministrantem i lektorem. Zabrzmiało mi to zdanie jak za dawnych czasów, gdy władza towarzyszy zwracała się do ludzi: „towarzysze obrzydzacie (…) i bierzecie”. (Tak, jakbym to ja dla siebie brał – typowy przykład zaściankowego myślenia!)
Tak korzystamy w parafii z dotacji unijnych (piszemy projekty na renowacja ołtarzy z XVIII wieku), bo dbamy o nasze dziedzictwo kulturowe i religijne. Parafia jest niewielka, więc nie stać nas na tak kosztowne prace. To chyba dobrze, że ktoś chce pomóc? Trzeba też umieć odróżnić trujące muchomory od prawdziwków…
Pojawiło się także w mediach ujadanie lewaków na to, że minister przekazał zgodnie z prawem dotację na budowę ekspozycji w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego. Zgodnie z prawem wiele gmin oświetla kościoły, które są najczęściej jedynymi zabytkami w okolicy i świadkami historii mieszkańców małej ojczyzny. Co się stało z naszym narodem? Z naszym chrześcijaństwem? Może ktoś wie, skąd bierze się takie myślenie ludzi…?
Prawda jest taka, że Polska nie jest już krajem zdecydowanie katolickim. Większość z nas stanowią już niewierzący i niepraktykujący „wtórni poganie”. takie chrześcijaństwo umiera, staje się jak sól, która straciła smak i którą można wyrzucić na śmietnik. To z Ewangelii na V Niedzielę Zwykłą: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata…”
Tak łatwo pozwalamy gasić światło naszej wiary i tracić jej smak!
Niech się Ksiądz nie przejmuje takimi wpisami. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś się nie podoba. Przypomniała mi się taka historyjka, kiedy to ojciec z synem wędrowali sobie i kiedy ojciec posadził syna na ośle, to ludzie mówili: Co to za syn! Stary ojciec idzie, a on sobie wygodnie siedzi. Zamienili się zatem, ale wówczas ludzie szemrali przeciw ojcu, że zamęcza dziecko. Usiedli wobec tego obaj na ośle, więc ludzie tym razem współczuli zwierzęciu i mówili, co to za ludzie, którzy tak je zamęczają. Skończyło się tak, że ojciec i syn nieśli osła na swoich ramionach, ale wtedy zostali uznani za wariatów.
Sama mieszkam w małej, wiejskiej parafii i wiem pieniędzy jest potrzebnych, aby zapłacić za podstawowe opłaty, a co dopiero mówić o renowacji. Uszy do góry, proszę Księdza i nie ma co się przejmować. Najwięcej gderają ci, którzy ani złotówki na ofiarę nie wrzucają.
…Dziękuję! zgadza się, ten ani grosza nie dał, chociaż mógł…