Kościół naszym domem?
28. października 2011 . przez xmjDzisiaj z klasą pierwszą na lekcji poszliśmy do naszej świątyni. Obiecałem im, że kiedyś pójdziemy na wycieczkę do kościoła, aby go dokładnie poznać, dotknąć, posmakować, poczuć… Pogoda się nadarzyła prawie letnia. W najbliższą niedzielę będziemy Bogu dziękować za nasze lokalne kościoły. Na lekcji omawialiśmy już najważniejsze miejsca w kościele. Więc idziemy do świątyni z nadzieją naszej parafii, bo w klasie pierwszej jest aż 13 uczniów – więc chyba nam szkoły nie zamkną…?
Pokazuję dzieciom tabernakulum, konfesjonał, chrzcielnicę, ołtarze, sedes (sic!), ambonę, chór, kruchtę, feretrony. Dzieci dzwonią dzwonkami, gongiem, przymierzają się do zaszczytnego bycia lektorem czy ministrantem. Obchodzimy ołtarz, wchodzimy na ambonę i chłopiec po zejściu z niej (a właściwie zjechaniu…) woła: „ale czad, na maksa, ja tu chcę zamieszkać…”
No i co tu dodać… Może warto zapytać, czy Twój kościół jest Twoim domem? Czy mógłbyś w nim zamieszkać na stałe..? Czy tylko od czasu do czasu, aby pokazać się?
W domu się mieszka, czuje się dobrze i bezpiecznie. Dom jest azylem. Ucieczką. Przyszłość Kościoła rozstrzygnie się na adoracji.
Dlatego dziękuję wszystkim, którzy w październiku przychodzili na piątkowe wieczorne adoracje rodzinne i różańcowe. Zapełniliśmy nasz dom: kościół parafialny. Zamieszkaliśmy w nim. Poczuliśmy woń miłości: modlitwy, adoracji, różańca, kadzidła, medytacji, przebaczenia. To jest droga Kościoła, którego bramy piekła nie przemogą, a cóż mówić o panu P. i jego „palikoturbanach”… Bezdomni, zagubieni, biedni ludzie!
Są na świecie ludzie i taborety… Masz swój dom? Wiesz dokąd iść, aby zamieszkać? W kim, w czy mieszkasz? I nie bądź taboretem!