Mój kościół codzienny.
24. października 2010 . przez xmjTen mszał znalazłem w stodole. Jak widać na fotografii – podpisał go ks. Maciej Smoleński w roku 1865. Kawał ciekawej historii mieszka w tym mszale. Ks. Smoleński, to proboszcz w Dulsku i administrator Dobrzynia n. Drwęcą od 1861 r. Pochodził ze szlacheckiej rodziny spod Ciechanowa. Z właścicielem Dulska A. Wysockim prowadził śmiałą działalność w okolicy przeciw rosyjskiemu zaborcy. Za sprzyjanie Powstaniu Styczniowemu został postawiony przed sądem i zesłany do Rosji. Wrócił z wygnania i w sierpniu 1865 został proboszczem w Lipnie. Znów był prześladowany za patriotyczne kazania i musiał uciekać za granicę.
Po co o tym piszę? Jest kilka powodów ku temu. Blisko już Uroczystość Wszystkich Świętych. A ks. Smoleński, to taki nasz lokalny święty. W najbliższą niedzielę (31.10) podziękujemy Bogu za dar świątyni. On ukochał tę dulską (i nie tylko) świątynię. Znana jest jego książka „Cztery kościoły ziemi dobrzyńskiej”. Ten mszał o tym mówi. Za kilka tygodni przeżywać będziemy Święto Niepodległości. On był wielkim patriotą. Cierpiał za Ojczyznę wolną.
Nachodzą mnie rożne refleksje jesienne. Cieszę się, że więcej parafian było na mszach niż rok temu, gdy też liczyliśmy. Rok temu było 427 osób, a w tym roku 463 osoby, co daje 35,07 % wszystkich mieszkańców. Rok temu mieliśmy 33%. To dobrze, że parafianie kochają swoją świątynię. W końcu nasza historia zasługuje na to.
Martwi mnie to, że są tacy, którzy nie współodczuwają z parafią i jej korzeniami. Tak łatwo z wiarą zwycięży błoto, gnój, sianie, zbieranie, buraki, lenistwo, zmęczenie, zimno, upały, goście, itp… Albo obecność na Mszy w innej parafii – gdy opuszcza się własną, a jedzie się dalej… często kilkanaście kilometrów z domu. To świadczy o braku zakorzenienia, odpowiedzialności, miłości do własnej wspólnoty parafialnej. To tak, jakby ktoś zdradzał swój dom rodzinny i pojechał na świąteczny obiad do sąsiadów.
Masz swój ulubiony kościół? Miejsce w nim? Co robisz, aby Twoja świątynia żyła?