Strona ks. Macieja Jastrzębskiego

Dlaczego wierzę? Kolęda od serca.

6. stycznia 2009 . przez xmj

Czas kolędowania prowokuje do wielu przemyśleń, rozmów, dyskusji. To moje 17 kolędowanie jako księdza. Wiem, że to czas trudny w życiu każdego rozsądnego księdza; bo to zadanie niełatwe dla psychiki, wrażliwości i zdrowia kolędującego. Tym bardziej, że się słyszy i czyta różne „ujadanie” antykolędowe. Ośmieszyć można wszystko i kolędowanie też. Ale jestem przekonany, że dzięki kolędzie wyzwala się więcej dobra. Takie jest moje doświadczenie. Bardzo demokratyczne i wolnościowe doświadczenie – uczące tak poszukiwanej wszędzie tolerancji. Wchodzę tam gdzie na mnie czekają, nic na siłę. Modlę się z tymi, którzy chcą. Rozmawiam z tymi, którzy podejmują dialog. Ofiarę na Kościół (naszą duchową ojczyznę) wezmę, gdy mi ją złożą. Wchodzę w każde ludzkie nastroje i przeżycia. Współodczuwam. Zapraszam – warto obejrzeć impresje kolędowe: Zdjęcia z kolędy.

I tak z głową pełną wrażeń po kolędowych z trudem zasypiam, bo jutro nowe doświadczenia wiary czekają. Dlaczego wierzę? Bo chodzę po kolędzie i buduję się prostą wiarą ludzi. Dziękuję za to oczekiwanie młodej matki na mrozie przed blokiem , abym trafił do jej domu. Podziwiam tych małżonków żyjących w związku niesakramentalnym za odwagę ich trudnej wiary. Wchodzę w samotność i nadzieje starszych i chorych osób. Cieszę się dziećmi, które z pamięci recytują: Aniele Boży, stróżu mój… Smakuję pachnące karnawałowe pączki – usmażone specjalnie na kolędę. Rozmawiam, słucham i dzielę się. Zadziwiam się niełatwym życiem i podziwiam dokonania. Dziękuję za przemyślaną i pogłębioną demonstrację mądrej wiary w żywego Boga. Wierzę, bo nie jestem kretynem, i zapraszam też do dyskusji na ten temat: Wiara nie jest dla głupców.

A kto nas kocha, niech kocha. Temu, co nas nie kocha – niech Bóg odmieni serce. A jeśli nie potrafi odmienić serca, niech mu skręci nogę, byśmy go poznali po utykaniu… (ja tam mimo wszystko źle nikomu nie życzę!) A Wasze kolędowanie?

41 komentarzy do “Dlaczego wierzę? Kolęda od serca.”

  1. Komentarz numer 1 przez: ktoś

    Cieszę się taką motywacją kolędy. Dobrze, że są takie wypowiedzi, bo to co się słyszy często od ludzi, że „ksiądz to tylko po kasę przychodzi, że raz w roku to bez sensu, że za szybko, że nie wczuwają się w to co chcą przekazać mu parafianie, itp”. Denerwuje mnie obłuda ludzka: Nie podoba Ci się kolęda, nie przyjmuj księdza. Masz coś do niego to powiedz, a nie takie tam, jak do ludzi zwykłych to tyłek obrobić, a jak przyjdzie na kolędę to grzeczniutko… Mnie też się nie wszystko w kolędzie podoba i staram się o tym mówić księżom. Też trzeba pamiętać, że ksiądz też człowiek i możliwości ma ludzkie, jakby tak z każdym siedział długo, to w rok by wszystkich nie obszedł.
    Pomyślnych dróg ks. Macieju!
    „Psy szczekają, a karawana idzie dalej.”

  2. Komentarz numer 2 przez: Jacek

    Kolęda w ?nowoczesnym, współczesnym świecie? jest już mało znanam, pisząc to mam na myśli Niemcy.
    Ludzie zamykają się w swoim egoiźmie w czterech ścianach a jedną z przyczyn jest z pewnością mniejsza żarliwość wiary i to po obu stronach.
    Kontakt ogranicza się do spotkań w kościele, Msza św. Itp. Nawet spowiedź nie przybliża grzesznika do Pana Boga, bo praktykowana jest spowiedź powszechna. Sam jestem ofiarą duchową takich praktyk kościelnych w Niemczech.
    Co prawda konfesjonały są jeszcze czynne ale łatwiej przecież podczas tz. Bußgottesdienst siedząc wygodnie w ławce, zdala od Księdza, czyli tak naprawdę zdala od Pana Boga.
    Na szczęście Ziemia Polska jest jeszcze bardzo omodlona, wiara i to żywa jest w sercach prostaczków, czyli w tych ludziach o któtych mówił zawsze sam Pan Jezus.
    Widocznym tego dowodem jest także praktyka kolędowania.
    To manifestacja przynależności do Kościoła i to na własnym terenie swojego Siedliska a nie w murach kościołów.
    Dzisiaj są coraz ważniejsze dowody wiary, bo cywilizacja śmierci ośmiesza już prawie każdą formę prawdziwej, żarliwej wiary.
    Mówi o tolerancji dla całego chorego świata wykluczając Chrześcijan, tych można prześladować i mordować.
    Rocznie ginie ok. 170 000 tysięcy Chrześcijan na całym świecie i nikt się za nimi nie wstawia, nie mówiąc o wielkim świecie globalnej polityki czyli ONZ, UE.
    Mass media milczą.
    Tylko Kościół i prawdziwa prasa katolicka a nie tylko ta z nazwy katolicka, piszą o tym ludobójstwie.
    Wracając do kolędy, jest ona ważną formą ewangelizacji, ośmieliłbym się stwierdzić, że może nawet większe znaczenie miałaby próba zapukania do drzwi ludzi, którzy nie mają na swych drzwiach znaku K-M-B. Dlaczego? Bo za tymi drzwiami mieszka bardzo często lęk przed spotkaniem z Panem Bogiem.
    A z tego lęku jednocześnie brak odwagi wyjścia na przeciw.
    Tutaj jest bardzo pomocne działanie darów Ducha św. a mianowicie dar męstwa. Księża obdarowani tym darem przechodzą właśnie przez ?zamknięte? drzwi, jak zresztą sam Pan Jezus, mówiąc nie lękajcie się!
    Innym problemem są getta nowobogackich, którzy hermetycznie zamknięci w swojej biedzie duchowej, obumierają.
    Na szczęście w Ciechanowie jeszcze takich wielkich systemów nie ma.
    Ale jak będą, to dotarcie do tych ludzi stanie się następną próbą mocy Ducha Swiętego.
    Obdarowane po kolędzie są dwie strony; Kościół wzbogacony o kontakt Księży z wiernymi na ich terenie czyli domostwach, oraz wierni, którzy bardzo często mają znikome możliwości tak bliskiego i intymnego, bo domowego spotkania z Księdzem czyli z Panem Bogiem.
    A jeżeli są to jeszcze tacy Księża jak ks. Maciej, ks. Wojciech i ks.Eugeniusz, czyli księża z Parafii Sw. Piotra w Ciechanowie to żniwa są wielkie.

  3. Komentarz numer 3 przez: gwiazda

    Wizyta duszpasterska powinna nieść radość! gdyż jest to dzień naprawdę wyjątkowy, bo próg naszego domu przestąpi duszpasterz niosący dobre słowo i błogosławieństwo na cały rok, głosiciel Dobrej Nowiny, głosiciel Jezusa narodzonego w Betlejem i Zmartwychwstałego.
    Jednak są ludzie, którzy unikają takich spotkań w swoich domach sądząc, że jest to niepotrzebne. A szkoda, bo zazwyczaj jest to mile spędzony czas. Dla wielu jest to też jedyna okazja do wspólnej, rodzinnej modlitwy.
    Niech tegoroczna wizyta duszpasterska będzie dla każdego owocna i wniesie do naszych domów więcej wiary, nadziei i uśmiechu ?pamiętajcie, że ksiądz to też człowiek, który chce otwartości naszych serc (a nie portfeli!? jak się niektórym wydaje) a najważniejsza jest modlitwa i szczera, płynąca z serca rozmowa.
    Pozdrawiam 🙂

  4. Komentarz numer 4 przez: kandydatka do bierzmowania.

    osobiście nie doświadczyłam jeszcze „prawdziwej kolędy”. Jako dziecko było to nieśmiałe spotkanie z księdzem, który napisze coś w zeszycie, da obrazek, coś powie i pójdzie. W późniejszym wieku wprawdzie było to samo, tylko istniała we mnie bardziej świadoma i mądrzejsza wiara niż przedtem. Istnym problemem było to, że między mną, a domownikami istniało inne natężenie wiary, często różnica była bardzo dużo. Myślę, ze to ma wpływ na moje przeżywanie kolędy, a więc i mnie ogranicza. Mam nadzieję, że przeżyje taką kolędę osobiści, chociażby tylko i wyłącznie z sobą samym, bo każde głębsze spotkanie ukrywa w sobie inspirację, która może rozświetlić nasze wnętrze i pokazać w nowym świetle nasze życie. Mnie i moją rodzinę wiele różni, wiec wiele oczekiwać od nich nie mogę.

  5. Komentarz numer 5 przez: sd

    Kolędowałam z młodszymi dziećmi z ogniska misyjnego, pukaliśmy do wielu domów, zakładów pracy, śpiewalismy kolędy na ulicy z przypadkowo napotkanymi ludźmi 🙂 i było cudownie zobaczyć radość w ich oczach, usmiech rozjaśniający ich twarze. Dzieci były szczęśliwe że mogły pomóc swoim rówiśnikom z krajów misyjnych nie tylko modlitwą (bowiem w kościele parafialnym, gromadziliśmy się nie tylko na Eucharystii lecz także adoracji Dzieciątka Bożego w żłóbku) ale także swoim groszem i tych którzy wrzucili grosz do skarbonki misyjnej. Pamiętam że mróz na dworzu był duży, lecz on nie zniechęcił dzieci by wyjść z ciepłych domów. Dzieci z tak wielkim entuzjazmem przygotowywały się do tego jedynego kolędowania w roku, że nic nie było w stanie im przeszkodzić 🙂 – dla ludzi dorosłych to było cudne świadectwo wiary. W roku ubiegłym natomiast zaprosiłam sześciolatki do młodzieży i wszkole ponadgimnazjalnej te maluchy wywołały tyle szczęścia, po zakończonym koledowaniu mówiły ze to była ciężka praca do przedszkola wróciły zmęczone ale bardzo szczęsliwe. Moge powiedzieć jedno, ze tam gdzie jest Bóg tam jest Miłość, Prawda, Radość, Szczęście i życzę każdemu odwiedzającemu tę stronę by w ich sercach był pokój i tym pokojem nich dziela się z każdym spotkanym człowiekiem i własnym życiem mówią jak cudowny jest Bóg:) Radosnego kolędowania Księże Maćku starsze dzieci niech Ksiądz pyta Hymn o Miłości – potrafią pięknie nie tylko wyrecytowac ale też i zaśpiewać

  6. Komentarz numer 6 przez: pa$Tor

    Kolęda to czas radosny. Tylko powinna trwać dłużej i częściej nie tylko od święta:(
    Niektórzy ludzie mówią ze po co koleda jak ksiądz przyjdzie na 10-15 min. Itrzeba jeszcze połorzyć koperte bo tak to nie wypada. POZDRAWIAM Daro:)

  7. Komentarz numer 7 przez: Natalia

    Kolęda jest dla mnie takim ewangelionem- wesołą nowiną:) Daje możliwośc rozmowy, często dosc prywatnej, z księdzem rodem z ambony bądź konfesjonału. Z takim księdzem zwyczajnym, księdzem-gościem, księdzem, który patrzy i słucha mojej rodziny. Księdzem rozmodlonym. I to w intencji mojego domu. Coś pięknego:))

  8. Komentarz numer 8 przez: lukas

    Kolęda to dla mnie radosny czas. Daje możliwość rozmowy z księdzem, którego widzę tylko, gdy odprawia mszę, także pomodlenia się. Duszpasterz błogosławi dom, dostarcza wiary. Każdy mówi, że kolęda powinna trwać nieco dłużej, ale wszyscy wiemy, że to i tak niemożliwe ze względu na dużą ilość parafian. POZDRAWIAM!:)

  9. Komentarz numer 9 przez: i.

    Jutro moi uczniowie wyruszą do klas z kolędą, a ofiara…na misje, bo ,,Indie są wypalone jak piekło, ale tutejsze dusze są piękne i cenne, ponieważ zrosiła je krew Chrystusa'(MATKA TERESA Z KALKUTY). Młodzi rozumieją wagę tego kolędowania, omawiamy teraz,,Qvo Vadis” – nosi ich sila wielkiiego zaangażowania, miłości i co najważniejsze – pokory.
    Oby Ksiądz , wyruszając na kolędę , w imię Miłosci i Prawdy wydobył z serc ludzi tak głęboko ukrywne Dobro. Sczęść Boże!

  10. Komentarz numer 10 przez: i.

    ps. To już 17 kolędowanie? Proszę się nie obawiać, takiego Staruszka wszyscy z życzliwością przyjmą do swych domów:)

  11. Komentarz numer 11 przez: ~...~

    Jak wiele dróg prowadzących do mieszkań i domostw, jak wiele osób napotkanych w drodze do nich oraz je zamieszkujących, i ilu kapłanów przemierzających te szlaki i przekraczających bardziej lub mniej gościnne progi, tak wiele różnych doświadczeń kolędowania. Każda droga przemierzona podczas kolędy, każdy zapraszający dom, każda twarz wyczekująca kolędującego kapłana i wreszcie on sam – pisze inny jej scenariusz.
    W moim życiu…(aż sama się zadziwiłam) było już ich kilka – dziesiąt…, i choć większości z nich przebiegu nie pamiętam, to były jednak takie, które do dziś mam w pamięci…
    I ja również dziwuję się tym, którzy traktują kolędę jako jakiś przykry obowiązek – czemu go praktykują? skoro to wcale nie jest obowiązek.
    U mnie w każdym bądź razie kolęda zawsze jest oczekiwana, a koperta zazwyczaj jest najmniej ważnym jej elementem (czasem nawet przez księdza zapominanym, a wtedy buty na nogi i za nim…)
    Bo kolęda to takie właśnie różno-ludzkie wędrowanie…, nawet jeśli czasem bieganie.
    Dobrych spojrzeń na kolędowym szlaku…

  12. Komentarz numer 12 przez: sss

    kolęda jest czymś przyjemnym radosnym. powinnismy sie cieszyc i z ta wlasnie radoscie przyjac ksiedza do domu poniewaz przyjmowanie ksiedza do siebie to to samo co przyjmowanie Jezusa, otwarcie na szeroko drzwi do wlasnego serca.

  13. Komentarz numer 13 przez: sss

    a i jeszcze jedno wiara nie jest dla głupców gdyz aby wierzyc nie trzeba jej rozumiec wystarczy tylko wierzyc zas glupcy jej nie rozumieja i probuja zrozumiec.

  14. Komentarz numer 14 przez: krzysiek

    W ubiegłym roku na kolędzie nie mogłem być. I powiem szczerze: brakowało mi tego. Takiego religijnego spotkania we własnym domu. W tym roku już na szczęście wszystko się potoczyło dobrze, termin był idealny. Lubię to spotkanie z kapłanem, tą rozmowę, ten szczery uśmiech księdza, który przychodzi z Bożym błogosławieństwem. Te kilka, kilkanaście minut dużo dają. I to nie są górnolotne słowa, że umacniają więź ze swoim kościołem dużo bardziej niż te spotkania w świątyniach :).

    PS. Wie Ksiądz, Księże Macieju, że pierwszą kolędę jaką pamiętam jest kolęda z Księdza udziałem? 🙂 To jeszcze w parafii katedralnej było, kiedy mieszkałem w Płocku. Pewnie już jakieś 15 lat minęło…

  15. Komentarz numer 15 przez: Pati

    No właśnie…w tym roku ominie mnie kolęda – ta w Wwie mnie już ominęła, w domu – ominie. I wiem, że mi tego brakować będzie. Bo mimo tego, że tak się składa, iż księży nie spotykam tylko na ambonie, to jednak kolęda to coś wyjątkowego. Wspaniała jest ta wspólna modlitwa z całą rodziną, błogosławienie domu….
    Gratuluję Księdzu kolędowych rozmyślań… Dla mnie są one świadectwem Księdza wiary i powołania prawdziwego:))
    Pozdrawiam i zapraszam na kolędę do Warszawy:D

  16. Komentarz numer 16 przez: malgorzatkaka

    A ja bardzo lubie „te koledowe spotkania”. Miałam możliwość doświadczać ic i w malutkich parafiach i w ogromnych ( gdzie wizyta księdza odbywała się raz na dwa lata) i w mojej rodzinnej. Jest w tych odwiedzinach coś uroczystego, niezwykłego i dającego siły na cały rok. pamietam jeszcze z dzieciństwa, że żadko całą rodziną klękaliśmy do modlitwy – wizyta ksiądza nam to umożliwoała. I chociaż bardzo czesto widziałam i widzę moich rodziców modlących się – to współna kolędowa modlitwa była niepowtarzalna. My, oczekujący księdza, liczymy na życzliwość, zainteresowanie, dobre slowo, ale myślę, ze tym samym mozemy obdarzyć kapłana przychodzącego w nasze progi. Przecież to juz kolejny tydzień spotkań, kolejna godzina wędrówki. Cieszmy sie tymi spotkaniami, przewcież to czlowiek wiary przychodzi do ludzi wiary, żeby zdielić sie Miłoscią Chrystusa.

  17. Komentarz numer 17 przez: Prawowierny Katolik

    „Podziwiam tych małżonków żyjących w związku niesakramentalnym za odwagę ich trudnej wiary.”
    WIARY? Księże Macieju, czy ty wiesz wogole o czym piszesz? Związek niesakramentalny i wiara? Jeżeli wiara, to na pewno niekatolicka! Święta Matka Kościół naucza jak powinien wyglądać związek pomiędzy kobietą i męzczyzną, i czym jest małzeństwo! Księże Macieju, nie po to mój patron św. Tomasz Morus umierał za wiernośc katolickiej nauce o małzeństwach, aby ksiądz pisał teraz takie bzdury! Odsyłam do encykliki papieża Piusa XI pt. „Castis Connubi”, aby poznać rzeczywista katolicką wiarę, a nie to co ks. Maciej tutaj wygaduje.

  18. Komentarz numer 18 przez: xmj

    Dla Ciebie Prawowierny wszystko jest takie proste…Najlepiej to takich ludzi na stos, czy tak? Ci ludzie z małżeństw niesakramentalnych tęskną za spowiedzią i Komunią, modlą się i starają się wierzyć – dlatego podziwiam ich „trudną wiarę” – że mają odwagę przyjść. Np wczoraj na spotkaniu dla takich małżeństw w naszym kościele było ponad 70 osób. Są głodni Boga.
    ps pamiętaj co znaczy słowo: KATOLIK

  19. Komentarz numer 19 przez: wojcieszek63

    Jestem z niewielkiej wiejskiej parafii i myślę, że na wsi klimat towarzyszący kolędowaniu jest bardziej przyjazny, niż powszechnie się słyszy. I wcale to nie wynika z nieoświecenia, czy zaściankowości.
    Tu jeszcze wszystko jest na swoim miejscu.
    Dzień wizyty kolędowej jest swego rodzaju świętem?
    Lubię to oczekiwanie (u nas po Księdza się wychodzi), później wspólną modlitwę i to szczególne błogosławieństwo, ucałowanie Krzyża?
    Duża jestem, ale cieszę się z otrzymanych obrazków (mój Ksiądz ma zawsze ładne).
    Interesuje mnie to, co dzieje się w parafii, co Ksiądz zrobił, co zamierza.
    Składam ofiarę, bo chcę mieć swój udział w parafialnych przedsięwzięciach i chcę troszczyć się, choć trochę o utrzymanie Księdza.
    Lubię wspólną kolację, można porozmawiać o wielu sprawach ? u nas jest zakończenie kolędy (miło jest słyszeć z ust Księdza: ?U was to ja czuję się, jak u siebie na plebanii?).
    No i później odwiezienie Szacownego Gościa. Jest w tym wszystkim jakieś ?namaszczenie?.
    Jak to dobrze, że wszystko jest na swoim miejscu.

    Jestem Panu Bogu wdzięczna za Każdego Księdza, który co dnia wrażliwością swojego serca, na nowo odpowiada na powołanie. Dzięki Nim mogę czerpać z Miłosierdzia Bożego i kosztować Uczty Eucharystycznej.

    ?Bo chodzę po kolędzie i buduję się prostą wiarą ludzi?.
    Tak kolędowanie jest wzajemnym wspieraniem się. Chciejmy dostrzec i to, że my też jesteśmy darem dla kolędujących Księży.
    Ja osobiście, jestem pełna podziwu i uznania dla Księży, kiedy po całym dniu niełatwej pracy w szkole, trzeba pójść do ludzi – (schować zmęczenie, złe samopoczucie, własne troski) – bo każdy oczekuje wyjątkowego spotkania.
    Księża to też i przede wszystkim ludzie. Miejmy to na względzie. Trochę więcej zrozumienia i życzliwości.

    C+M+B – Niech Chrystus błogosławi domom otwartym dla Kolędujących ?

  20. Komentarz numer 20 przez: ~...~

    W nawiązaniu do wątku poruszonego przez ?Prawowiernego Katolika?:

    /(…) W przypadku małżeństw niesakramentalnych rozwiązaniem stosunkowo najlepszym jest odważne niesienie własnej winy przed oblicze Boga. Małżonkowie nie kwestionują niesakramentalnego charakteru ich związku, stają przed Panem Bogiem i mówią mu: ?Miłosierdzie przewyższa sprawiedliwość?.
    Oni pokazują Bogu: ?zrozum, to jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali?. A właściwie oni pokazują coś więcej: ?to jest nasza miłość i ona jest dobra?. Dochodzi w ten sposób do sporu miedzy miłością a Miłością. I to jest właściwy spór człowieka z Bogiem.
    ?Pan Bóg Ciebie na pewno nie potępi. Nie potępi! Bo jak ty mu pokażesz siłę twojej miłości, to On jest bezsilny.? ? słowa mistrza Eckharta.
    Pan Bóg daje się przekonać miłości. Miłość nie rozgrzesza, tylko przekonuje Pana Boga. Co to oznacza w praktyce? Daje nadzieję. I przypomina, że o miłość trzeba zabiegać, troszczyć się o nią, trzeba ją pogłębiać, a nie unicestwiać. (ks. J. Tischner)
    (fragment pochodzi z książki: „PRZEKONAĆ PANA BOGA”. Z ks. Józefem Tischnerem rozmawiają Dorota Zańko i Jarosław Gowin, wyd. Znak, Kraków 1999.)/

    Nierzadko to właśnie małżeństwa niesakramentalne mogłyby być wzorem do naśladowania dla małżeństw sakramentalnych, częstokroć to właśnie w tych małżeństwach jest więcej prawdziwej miłości, aniżeli w małżeństwach pobłogosławionych przez Kościół. Małżonkowie niesakramentalni nierzadko swoją gorliwością w wierze przewyższają tych, którzy w pełni mogą korzystać ze wszystkich sakramentów, i to w nich bardzo często widać bardziej głód Boga, aniżeli u mogących korzystać z pełni praw w Kościele katolików.

    Życzę zarówno Panu Prawowiernemu, jak i nam wszystkim, więcej pokory w spojrzeniu na drugiego człowieka?gdyż niejednokrotnie ten, którego uznajemy jako mniejszego od siebie, bo: ?. może okazać się większym dla Boga.

    Miłość zakrywa wiele grzechów (1P, 4,8)

Napisz komentarz

Nick

Mail (wymagany)(nie będzie publikowany)

Strona www