Wychowawca młodych…?
12. października 2008 . przez xmjZapytałem na katechezie młodych: co zawdzięczasz osobiście Janowi Pawłowi II? Odpowiedzieli mi w większości Ci młodzi, że nie wiele, nic, wcale… A co to jest pokolenie JP II? – postawiłem kolejne pytanie… Czym się charakteryzuje, jakie są jego przymioty? Jeśli należysz do tego pokolenia, to opisz je… Czy my się łudzimy? Chyba tak, bo pokolenie JP II: słucha Go, żyje Nim, On i Jego nauczanie jest skarbem. Wystarczy, że odpowiemy na kilka pytań: Czy mam alergię na Kościół? Może jestem chrystofobem? Uważam, że chrześcijaństwo jest nudne i smutne? Czy uważam, że Msza św. jest wielkim skarbem? Jestem człowiekiem modlitwy – adoracji, czy mam czas dla Boga? Jestem pro life? Troszczę się o dobro wspólne mojej malej ojczyzny? Potrafię świętować niedzielę? Znajduję czas na Eucharystię, adorację, pielgrzymkę? Potrafię nie iść na dyskotekę w piątek i pościć w ten dzień Zbawienia? Czy jestem świadkiem nadziei i mądrej, dojrzałej wiary? Potrafię obronić nauczania Kościoła, którego głową On był? Nie wstydzę się Go?
Korona cierniowa na głowie Jana Pawła II na pomniku w Asyżu wiele mi powiedziała…
Czy my dzisiaj dajemy się wychowywać Janowi Pawłowi II?
Karol był przyjacielem młodych, ale WYMAGAJĄCYM PRZYAJCIEM! (…musicie wymagać od siebie…) a dzisiaj to wymagają dzieci ale od rodziców, nauczycieli, ale nie od siebie…
„Najważniejsze jest, żeby ludzie robili swoje. Nie chodzi tu o to, aby to były jakieś spektakularne przedsięwzięcia. Jak zmierzyć, czy pokolenie JPII istnieje czy nie? Jedni socjologowie mówią, że go nie ma- jest ono tylko i wyłącznie tworem medialnym. Uważam, że takich ludzi, jak ja, na których śmierć Papieża wywarła olbrzymie znaczenie jest sporo. Poza tym jestem dokładnie z rocznika `78, z października, więc jakby idealnie jestem rocznikowym pokoleniem JPII. Wydaje mi się, że takich ludzi jest sporo. Ja się z takimi spotykam. Każdy jakoś działa: ktoś tworzy przedstawienie teatralne, albo działa społecznie, albo pracuje w hospicjum. Jeżdżąc z koncertami w różne miejsca widzę, że ludzie coś robią. Nie wiem, czy to jest wielkie pokolenie, czy małe. Nie ważne. Nie zajmuję się tym. Cieszę się, że są tacy ludzie, którzy coś robią dla dobra innych. W takim sensie można mówić o pokoleniu. Natomiast, na ile to jest silne pokolenie, i jak liczne nie potrafię odpowiedzieć…” Marcin Styczeń 😉
Mimo, że wiedziałam dużo o Janie Pawle II zrozumiałam go, pokochałam dopiero po jego śmierci… Bywa… Dobrze, że nastał taki czas… 😉
Trudne pytanie Ksiądz stawia…
Myślę, że niestety często myślimy zgodnie ze slowami „kremówki tak, encykliki nie” (jak to ujął jeden z polskich hierarchów). Obchodzimy 16 października, 2 kwietnia, czy 18 maja, ale poza tymi dniami zapominamy o papieżu… A jeśli już pamiętamy to za bardzo na pokaz – przykładem może być chyba niestety Kraków – papieski Kraków, gdzie ostatnio odsłonięto dziewiąty (!) już pomnik Ojca Świętego… Tak! Trzeba Go upamiętnić na pomnikach, ale po co przy każdym kolejnym (dosłownie!) kościele (Wawel, Skałka, Łagiewniki). To samo w moim Toruniu: mamy pomnik miejski, pomnik diecezjalny i pomnik Radia Maryja… Czy nie lepiej te pieniądze byłoby wydać na wydruk encyklik, listów, przemówień i rozdać je chocby w szkołach, czy na Uniwersytetach?? Od oglądania czy nawet tej zdrowaśki przy pomniku nie staniemy się świadkami nadziei, nie przestaniemy chodzić w pt na dyskoteki, ale czytając słowa Sługi Bożego może już tak…
Może to jest pesymistyczne co piszę z perspektywy 20-latka, ale przecież wystarczy chcieć i próbować porwać się temu co mówił do nas JP2. Można inaczej! Można się trochę wysilić i przeczytać słowa Papieża… Byśmy byli tą nadzieją Kościoła…
Do Krzysztofa!
Gratuluję dojrzałej wypowiedzi. Dziękuję!
Może to pytanie winno być postawione nam ? pokoleniu, które dorastało w aurze pontyfikatu Jana Pawła II.
Pisał Ksiądz wcześniej o ludziach mających dobry klimat, przyciągających.
Taki był Jan Paweł II.
Jak ja żałowałam, że nie było mi dane być w gronie studentów, dla których był On ?Wujkiem?, że nie znałam Go wcześniej. Dla mnie osobiście, to co było silnie przekonujące w Janie Pawle II, to to, że był On świadkiem autentycznej wiary, łączności z Chrystusem. Dzięki Jego autentyczności Chrystus ?tak prawdziwie i rzeczywiście? był w swoim Kościele. Papież przybliżył Kościół człowiekowi. Człowieka zaś Chrystusowi.
Nauczył mnie kochać mój Kościół, w którym Chrystus jest najważniejszy.
Kościół jest wielkim darem dla świata ? analogia – Arka Noego w czasie potopu
(to dla alergików).
Dalsze pytania dotyczące kondycji chrześcijaństwa, mojego też? Hm? .
Jeśli człowiek kocha, to mimo różnych trudności, znajdzie czas na spotkanie z Miłością.
Nie wiem co ?Korona cierniowa na głowie Jana Pawła II, na pomniku w Asyżu?
Księdzu powiedziała?
Dla mnie Papież Jan Paweł II swoje cierpienie wraz z Chrystusem ofiarował za Kościół.
A może bardziej to mówi, że kochać Kościół, to znaczy aż do cierpienia.
Być Pasterzem do końca. Papież, Chrystusem naszych czasów? Nie wolno nam papieża traktować jak Boga, bo On Bogiem nie jest (to było i jest szczególnie dokuczliwe i przykre
w ?przekazie medialnym?).Owszem jest On ważny. Ale to Chrystus jest Głową Kościoła. Chrystus jest Bogiem.
Czasami próbuję czytać ?Chrystusowe nauczanie Jana Pawła II? i muszę przyznać, że nie są
to treści łatwe. Moim zdaniem wymagają przepracowania przez światłych ludzi Kościoła
i podania szerszemu gronu wierzących. A może trzeba być Świadkiem, tak jak On, ?podobnym do ikony, która jest oknem na inną rzeczywistość?.
Poniekąd jest to zadanie dla pokolenia JPII.
Zatem, czy jestem świadkiem dojrzałej wiary? Tego nie wiem. Myślę, że jest to proces ?stawania się?. W Chrystusie zaś ?przeglądać się chcę i muszę?, by zachować swe człowieczeństwo i ciągle odzyskiwać dziecięctwo Boże.
A Jana Pawła II bardzo mi brakuje. Kocham tego Człowieka ? więc może jest jeszcze nadzieja na ?moje wychowanie??
Pokolenie JPII szumnie nazwane przez media – często sobie zadaję pytanie czym ono naprawdę jest czy istnieje…. Jan Paweł ii był osobą która powinna być autorytetem w tych czasach kiedy autorytetów młodym ludziom brakuje…. Jego nauczanie jest trudne, mówi się o Jego życiu o tym jak Wielkim Człowiekiem był a nie ma czasu by zajrzeć do encyklik – w większości przypadkach tak to wygląda…. Chciałabym żyć tak jak nas nauczał ojciec święty w uszach ciągle brzmnia słowa „wymagajcie od Siebie choćby inni nie wymagali..” Pokazał jak człowiek może wspaniale przeżyć życie z Chrystusem – mogą pojawić się głosy że byłom Mu łatwiej bo nie musiał się martwić o rodzinę – ale musiał się martwić o cały świat martwił się o każdego pojhedyńczego cżłowieka – to jest wielkie Jego życie było pełne miłości do Boga i do człowieka – to jest podstawowa i najważniejsza lekcja której musiamy na nowo się uczyć i przez całe życie zdawać z niej test…..
Msza święta jest dla mnie darem Boga dla ludzi najważniejszym punktem dnia o ile uda mi się na nią pójść – jest;) Mam nadzieję że kiedyś będę mogła powiedzieć że byłam wychowana przez Ojca Świętego…;)
Młodzi ludzie różnie odpowiadają pytanie, co zawdzięczają Janowi Pawłowi II. Jedni mówią, że wprowadza pokój, inni, że jest wzorem, jeszcze inni, że dzięki Niemu ludzie stają się lepsi. Tu należy sobie postawić pytanie: czy JA staję się lepszy/lepsza? Czy jestem otwarty/otwarta na Jego słowa? Każdy chciałby należeć do pokolenia JP II, bo to piękna idea, ale być jego członkiem to nie znaczy tylko tytułować się nim, bo to jest ?na czasie?. Czas płynie, ale żeby idea pozostała, trzeba do tego wytrwale i skrupulatnie dążyć. Jak widać, na pokolenie JP II składa się wiele czynników, dlatego chcąc do niego należeć powinniśmy dążyć do poprawy siebie. Niestety w naszym społeczeństwie obserwuje się bardzo powolne, ale dostrzegalne zapominanie o słowach Jana Pawła II. Mijają kolejne lata od Jego śmierci, dlatego spoczywa na nas obowiązek powtarzania Jego słów ludziom, przekazywania ich dalej. Teraz to my mamy stawać się wzorem dla innych, naśladując Papieża-Polaka. On sam powiedział:
?Chociaż nie jestem wśród was na co dzień,
jak bywało przez tyle lat dawniej –
to przecież noszę w sercu wielką troskę.
Wielką, ogromną troskę.
Jest to, moi drodzy, troska o was.
Właśnie dlatego,
że od was zależy jutrzejszy dzień.?
Powinniśmy z każdym dniem dążyć do poprawy siebie, a swoich bliskich otaczać wzajemną miłością i pomocą. Jeżeli chodzi o koronę cierniową wokół skroni Jana Pawła II na pomniku, myślę, że dobrze obrazuje ona to, co Papież próbował nam przekazać. Każdy człowiek powinien starać się swoim postępowaniem przybliżać światu postać Zbawiciela. Miłość to uśmiech, radość, ale też misja. Nie zawsze łatwo jest kochać, zwłaszcza swoich wrogów. Najtrudniej jest jednak dać coś z siebie dla innych „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 15, 13) Jezus gotów był ponieść śmierć, by zbawić ludzi, nawet tych, którzy byli wobec Niego bezwzględni i okrutni. Dziś przeważnie nikt od nas nie wymaga aż tak ogromnego poświęcenia, jakim jest oddanie życia, niemniej jednak czasami musimy coś poświęcić. Czasem warto ustąpić, wyciągnąć do kogoś dłoń, nie chować urazy. Papież-Polak okazał miłosierdzie i darował winy nawet człowiekowi, który chciał Go zabić. To wyraz wielkiego poświęcenia, a zarazem wielkiej miłości. Zapewne większość z nas nie ma w życiu aż tak ciężkich doświadczeń, więc teoretycznie powinno nam być łatwiej pokochać bliźnich. Czemu tak nie jest? Za dużo myślimy o sobie? Myślę, że gdybyśmy częściej zastanawiali się nad swoim postępowaniem i starali przyjrzeć takim autorytetom, jak Jan Paweł II, wiele mogłoby się w tej kwestii zmienić.
Czy ja należę do pokolenia JP II? W tej chwili nie potrafię jasno odpowiedzieć na to pytanie. Chciałabym, ale w życiu wolę myśleć nad tym, co jeszcze mogę w sobie zmienić na lepsze nim założę z góry, że wszystko jest już w porządku i nic nie wymaga zmian.
Wpatrzony w Miłość…przez całe swoje życie niósł światu orędzie miłości, i robił to wspaniale, bo sam był cały przesiąknięty miłością. A to – czym żył, czego nauczał, wszystko co pragnął przekazać światu, miało swoje oparcie na Słowie Bożym zapisanym na kartach Ewangelii; Słowie, któremu na imię Miłość. Dlatego, chociaż umarł i nie ma Go już fizycznie pośród nas, to wiem na pewno, że to Jego świadectwo życia nigdy nie przeminie i będzie pulsowało w nas, aż przyjdzie czas, kiedy rozkwitnie jak najpiękniejszy kwiat i wypełni swoim zapachem całą ziemię, i?wyda owoc, a wtedy dopiero przyjdzie czas żniwa; ale to wszystko w swoim czasie?
Bóg nie pozwoli, by Jego słowa uległy zapomnieniu?
Co zawdzięczam Janowi Pawłowi II? To, że nie mogłem uczestniczyć w Najświętszej Ofierze (godnie sprawowanej) co niedziela, że Krucjata- powód do naszej dumy stała się naszym przekleństwem, że Nasz Trójjedyny Bóg został postawiony na równi z Buddą i Allahem… Jan Paweł II był Papieżem, ale dlaczego odchodził od swej Nieomylności?!
Co do pokolenia JP II to chciałbym powiedzieć ze nie jestem pewien czy do niego należe jednak jedno wiem ze nauce NASZEGO PAPIEŻA zawdzięczam bardzo wiele. Dzięki wsłuchaniu się w jego naukę przedewszystkim tą kierowaną do ludzi młodych postanowiłem zmienic swoje życie nauczyłem się walczyć ze swoimi słabościami, nauczyłem się kochać Boga ale przedewszystkim nauczyłem się naprawdę kochać tą drugą osobę. ON dał mi receptę na szczęsliwe zycie czy w pełni ją wykorzystam??? Sprubuje…
„NASZ PAPIEŻ”… Przecież każdy Papież jest nasz! Chyba, że jest się jakimś schizmatykiem…
Myślę, że sformułowanie NASZ PAPIEŻ zostało użyte przez Ryśka dla podkreślenia szczególnego związku tegoż papieża z naszą Ojczyzną i naszym narodem. Bo nie da się ukryć, że jest to jedna z najwybitniejszych postaci w naszej historii, która miała niezwykły wpływ na różnego rodzaju zmiany, jakie dokonały się w naszej Ojczyźnie (chociażby przemiany ustrojowe, tj. upadek komunizmu, duchowe – co dało się odczuć, szczególnie znacząco w początkowej fazie Jego pontyfikatu, ale i w każdym momencie spotkania z Nim), i na wiele innych jeszcze kwestii można byłoby wskazać. Ale po co? Myślę, że Pan „Szakal” jako inteligentny i zdolny człowiek, bardzo dobrze rozumie, co Rysiek i każdy inny Polak (ale nie tylko, bo wydaje się, że i wiele osób innych narodowości również) ma na myśli używając sformułowania NASZ PAPIEŻ. Jednak, jeśli ktoś z góry nastawiony jest na negowanie wszystkiego, to nigdy nie będzie widział żadnych pozytywnych aspektów w danej kwestii.
Są pewne sprawy, co do których i ja mam odmienne zdanie niż Jan Paweł II i wiem, że to byłoby przez niego szanowane,wszak sam zauważał, że każdy człowiek ma swoją własną historię i swoją drogę dojścia do Boga; jest jednak mnóstwo kwestii co do których jestem tego samego zdania, czy zatem pewne odmienności miałyby nas podzielić?
Gdyby to był zły papież, Bóg nie pozwoliłby na tak długi pontyfikat…i nie naznaczyłby Jego życia tak wielkim cierpieniem.
A odnosząc się do poprzedniej Pana wypowiedzi, to chyba nie Jan Paweł II pozbawił Pana możliwości uczestniczenia w Najświętszej Ofierze, jak Pan zaznaczył godnie sprawowanej /oczywiście wiem że ma Pan tu na myśli Mszę Św. trydencką/, bynajmniej zmian tych dokonało całe kolegium biskupów zebranych na Soborze Watykańskim II, a zmiany które wprowadzili na pewno nie umniejszyły godności nowej formie sprawowania Eucharystii (jeśli przyjąć Sobór Trydencki za jedyny prawdziwy, to równie dobrze możnaby krytykować wszelkie formy sprawowania Najświętszej Ofiary jeszcze w czasach przedtrydenckich i dużo wcześniejszych też, i do czego byśmy doszli? lepiej nie myśleć), tym samym, jeśli uważa Pan, że został pozbawiony możliwości uczestnictwa w godnie sprawowanej Najśw. Ofierze, to chyba pozbawił się Pan sam tej możliwości; no i dziwny system wartości przyznam, jeśli Krucjaty – wojny, które pochłonęły tysiące istnień ludzkich, stanowią powód do dumy (zdaje się myślą tym systemem muzułmanie – „zabijać w imię Boga”, a wydawało mi się, że i tych Pan ostro potępia – wszak widać, jak w przysłowiu „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia), tym samym dokonane w imieniu Kościoła Katolickiego przez JP II przeprosiny i skrucha, stanowią o wielkości tego człowieka (czemu jednak to Pana tak zabolało?, jeśli neguje Pan Jego nauczanie czy wszelkie działania, to chyba wogóle nie powinno to być raczej Panu obojętne); a co do trzeciej sprawy, to jakoś nie udało mi się nigdy w nauczaniu JP II odnaleźć znaku równości między Bogiem, Allahem, a Buddą, ale może jest inaczej, wszak moja wiedza też nie jest „wszelka”…
Więc wyszło, że i z Panem w wielu rzeczach się nie zgadzam i posiadam odmienne zdanie, czy to jest zatem powodem do wrogości między nami? Gratuluję jednak Panu wiedzy i bystrości umysłu, mam nadzieję, że posłużą światu – w dobrej sprawie…
Dziękuję za odpowiedź. Proszę jednak o uzupełnienie braków w wiedzy…
1. To nie II Sobór Watykański zmienił liturgię, tylko grupa skupiona wokół kard. Bugniniego. II Sobór Watykański zalecał odprawianie Mszy św. Wszechczasów (trydenckiej). Tzw. Mszał Pawła VI wprowadzono 5 lat po Soborze, w 1970 r.
2. Sobór Trydencki był soborem dogmatycznym-nieomylnym, natomiast Vaticanum II ma statut soboru pastoralnego (jedynie wskazującego kierunki).
3. Msza Trydencka ma nadzwyczajny charakter (może być odprawiana do końca świata przez każdego kapłana) dzięki bulli św. Piusa V „Quo primum” z 1570 r.,a nie samym ustaleniom Soboru Trydenckiego.
4. Msza św. Wszechczasów, to nie wymysł epoki Soboru Trydenckiego… Papież Pius V jedynie skodyfikował to, co było powszechnie znane (natomiast Novus Ordo Missae to całkowicie nowy ryt).
5. Jan Paweł II być może miał dobre intencje, ale fakt faktem, że ogłosił ekskomunikę latae sententiae wobec abp Lefebvre, choc ten działał w przeświadczeniu o wyższej koniecznośći (mocą prawa kanonicznego był usprawiedliwiony, a nie ekskomunikowany!). Tym samym FSSPX zostało zepchnięte do podziemia, a inne grupy tradycjonalistów (np. FSSP) mocno ograniczone.
6. Jan Paweł II uczestniczył wTmodlitwach w Asyżu – doszło tam do postawienia na tabernakulum posążka Buddy(proszę prześledzić relacje!). Czy zatem nie jest uzasadnienie mówienie o stawianiu na jednej linii religii prawdziwej z religiami fałszywymi?
7. „Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” – doprawdy, jest to wg mnie nadużycie, stosować takiej określenie to postawy katolickiej. Przecież jesteśmy katolikami- wyznajemy wiarę prawdziwą, jedyną (Credo), dlatego powinniśmy strzec depozytu Wiary. Przypominam, że indyferentyzm został potępiony przez Kościół.
8. Nie rozumiem mówienia o zgadzaniu się w niektórych sprawach, a niektórych nie z JPII… Przecież JPII był Papieżem i o ile mówił rzeczy zgodne z depozytem Wiary mamy obowiązek wysłuchać i wykonać Jego polecenia, a nie się znimi dobrodusznie „zgadzać”.
AMDG!
PS Co do Krucjat… ich celem była obrona pielgrzymów i odzyskanie ziem należnych chrześcijaństwu (z racji miejsca męki Jezusa Chrystusa). Ludzie, którzy dopuścili się nadużyć zostali ukarani przez papieży. Polecam ksiązkę Romana Konika „W obronie św. Inkwizycji”
… i „Białe karty Kościoła” Ryszarda Mozgola:-)
To właśnie Ojciec Święty Jan Paweł II zezwolił na odprawianie mszy św. trydenckiej za zgodą ordynariusza miejsca. Tak więc mówienie, że uniemożliwił uczestnictwo w tejże liturgii jest błędne.
Postawił na równi Pana Boga, Buddę i Allaha? Polecam deklarację „Dominus Iesus” z 2000r. w której wyraźnie jest mowa o tym, że pełnia depozytu wiary znajduje się w Kościele Rzymskokatolickim.
Krucjaty? Niestety jest to czarna karta w historii Kościoła… Trudno myślec o nich w jakikolwiek pozytywny sposób, nawet ieśli idea była słuszna to wyszło beznadziejnie…
Dziękuję bardzo za wykład z historii Kościoła, aczkolwiek chyba jednak nie do końca się zrozumieliśmy.
Wydaje się mieć Pan ogromny uraz do JP II spowodowany ekskomuniką wobec abp Lefebvre’a i jej konsekwencjami, i poprzez ten fakt ocenia Pan całość pontyfikatu papieża Polaka. A to chyba całkowite nieporozumienie.
Ja stanęłam w obronie człowieka (chociaż broni Go Jego własne życie), którego działania Pan bezzasadnie krytykuje, w dodatku w miejscu (mam tu na myśli ową stronę www), w którym cieszy się On ogromnym szacunkiem, i gdzie Jego całe życie (we wszystkich jego aspektach) jest przypominane i podawane jako wzór w drodze do świętości. I pomimo Pańskiego uderzenia w człowieka, którego dar życia jest mi szczególnie bliski, nie doszukuję się w życiu drogiego Panu abp Lefebvre?a aspektów, które mogłyby posłużyć za oręż do wymierzenia przeciwko komuś ciosu (np. przeciw jego zwolennikom, do których i Pan zdaje się należy).
Co do Mszy Św. Wszechczasów, która również jest Panu szczególnie bliska (jeśli jest Pan zainteresowany uczestnictwem, to będzie okazja w kolejną niedzielę 26 października w Płocku w kościele św. Jana Chrzciciela w Płocku o godz. 14.00 lub 14.30 – zapraszam), to ona chyba również nie od początku chrześcijaństwa miała ową formę, nieprawdaż? Proszę wziąć do ręki Pismo św. i odnaleźć fragment, w którym Chrystus podaje konkretną formę sprawowania Najświętszej Ofiary…Czy zatem spotkania pierwszych chrześcijan na nabożeństwach oddawania czci Bogu, i kolejnych po nich, do czasu ustanowienia Mszy św. Wszechczasów (pominąwszy już każdy kolejny etap jej kształtowania, bo nie w tym rzecz od kiedy co stało się najważniejsze i przybrało właściwy i jedynie prawdziwy charakter ? mam tu oczywiście na myśli konkretne daty, czy wydarzenia), również należy uznać za niegodnie sprawowane? (jeśli jednak uważa Pan, że posiada właściwy potencjał, który pozwoliłby mu na powszechne przywrócenie tej formy Mszy św., to czemu Pan tego nie robi? Samo pisanie nic nie da, trzeba podjąć konkretne kroki i ?uderzać? tam, gdzie możliwe jest osiągniecie celu. Jeśli taka forma jest faktycznie jedyną prawdziwą i godną, to podejmując trud jej przywrócenia udałoby się Panu skierować nas na drogę prawdy?i nie jest to z mojej strony żadna ironia, ale wiara w to, że jeśli coś jest prawdziwe, to Bóg pomoże i pozwoli by się stało).
Co do spotkania modlitewnego w Asyżu, to również chyba nie do końca zrozumiał Pan jego przesłanie. To, że figurka Buddy znalazła się na ołtarzu wraz z tabernakulum nie oznacza jeszcze zrównania Buddy z Bogiem Najwyższym. Proszę to rozważyć raczej w szerszym kontekście całego tego wydarzenia i tego, co było jego głównym założeniem.
Strzec depozytu wiary jesteśmy zobowiązani, z tym się z Panem zgodzę, ale od kiedy to cel uświęca środki? Dziękuję za polecone przez Pana lektury, ale zdarzyło mi się już swojego czasu poczytać w tym temacie, i pewną wiedzę posiadam (jednak nie o kontekst historyczny tu chodzi, bo wiadomo że każda wojna to jakiś cel, także łupy, i ofiary). Rzecz w tym, że nikt nie ma prawa, nawet z imieniem Boga na ustach, zabijać drugiego człowieka, także z przyzwoleniem papieża. Tu mogę ponownie polecić Panu lekturę Pisma Św.
I pragnę zauważyć, że w mojej wypowiedzi nie konkretyzuję kwestii, w których mam odmienne zdanie od JP II, skąd więc niesłuszny wniosek, że nie zgadzam się z nim w sprawach wiary? Papież wypowiadał się nie tylko w sprawach wiary, nieprawdaż? (Co się zaś tyczy nieomylności papieża, to dogmat ten obowiązuje ex cathedra, i jak na razie został użyty tylko raz przez Piusa XII, który w 1950 r. ogłosił dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny).
Pozdrawiam?
Wiem, że w założeniu podjętego na blogu tematu, nasza dyskusja odbiegła nieco, ale proszę wybaczyć, nie mogę się zgodzić, jeśli ktoś obraża tych, których kocham.
Ja nikogo nie obraziłem, tylko wskazałem pewne fakty… To, co stało się w Asyżu było obrzydliwe i powinniśmy przepraszać Pana Boga, że katolicy brali w tym udział. Trzeba przepraszać za grzechy, a nie urojone „winy” Kościoła (jak Krucjaty, Inkwizycja itd)…
Co do „Dominus Iesus”, to pragnąłbym zauważyć, że pieczę nad opracowaniem tego dokumentu sprawował kard. Ratzinger i linia ta jest kontynuowana („np. „Spe salvi”).
Ktoś z Państwa napisał też o tym, że Jan Paweł II zezwolił na legalne działanie grup tradycjonalistów… Owszem,ale po ogłoszeniu ekskomuniki (nie nałożeniu!) abp-a Lefebvre, ograniczając możliwości tych ośrodków (FSSP odprawiają dziś NOM, księża z diecezji Campos uczestniczą w modernistycznych spotkaniach).
Radziłbym zerknąć do „Syllabusa błędów” Piusa IX, który ukazuje błędy, które niestety są dziś promowane przez większość pasterzy (i powtarzane przez często nieświadome niczego owieczki)
PS Jak walczę z kryzysem w Kościele? W najlepszy sposób- codziennie odmawiam Różaniec. Poza tym piszę teksty poświęcone katolickiej Tradycji do czasopism (nakład kilkanaście- kilkadziesiąt tys.) i internetu… no i nie żałuję na tacę kapłanom Bractwa:-)
A za co mogę być naprawdę wdzięczny Janowi Pawłowi II? Za to, że udzielił osobistego błogosławieństwa Leonowi Degrelle – ost. krzyżowcowi (walczył na Froncie Wschodnim z bolszewizmem) i wspaniałemu pisarzowi (m.in.:”Płonące dusze”, „Front Wschodni”). Tym samym Papież zamknął buzię lewackiej swołoczy…
Szakal.opamiętaj sie! Co za herezje głosisz…Ty i tylko Ty masz racje? to faszyzm! i komunizm!