Po co jest kolęda?
19. stycznia 2008 . przez xmjTakie pytanie postawiłem uczniom w LO i poprosiłem o napisanie w domu artykułu na ten temat. W tym roku już po raz 16 biorę udział w parafialnej wizycie duszpasterskiej. I muszę powiedzieć, że ta cząstka pracy parafialnej wydaje mi się najtrudniejsza. Jest to zadanie wyczerpujące psychicznie i fizycznie. Trzeba być bardzo skupionym, skoncentrowanym, nastawionym pozytywnie nawet mimo swoich dolegliwości i chorób. Ale wiem, że Kościół każe mi jako kapłanowi iść z misją do domów chrześcijan i głosić Pokój, dawać pokarm, pytać o wiarę. Spotykam różne głody w zwykłych ludzkich domach. Czasem potrzeba prawdy, która wyzwala. Pewnego słowa. Dobrego przykładu i zachęty. Umocnienia nadziei. Przywrócenia smaku marzeń. Kromki miłości i zrozumienia głodu Miłości.
To moje kolędowanie traktuję jako pielgrzymowanie. Dzisiaj zmokłem w styczniowym deszczu. W grudniu „przewiało” mnie i przeziębiłem się. Chodziłem też po błotnistej drodze. Wspinałem się na „szczyty” mieszkań w blokach. Atakowały mnie psy, które „nie gryzą” – jak twierdzą właściciele. A i sam zostałem dotknięty złym słowem… Wysłuchiwałem też skarg zapłakanych matek, opuszczonych żon, samotnych mężczyzn, schorowanych ludzi. Ale były też dobre słowa, mądre rozmowy, uśmiech, radość spotkania, przyjaźń, ciepło domu, ogień w kominku, dymiąca herbata, szklanka wody i kanapka, wspólna fotografia, życzliwość, dom otwarty po kilkunastu latach. Cieszą mnie szczególnie rozmowy z dziećmi. Wzrusza mnie ich prosta i świeża wiara. I pełna tęsknoty odpowiedź pięcioletniej Laury na pytanie gdzie jest tatuś: „mój tata jest na wojnie w Iraku i za trzy nocki już przyjedzie do mnie…”
I tak z ciężką głową pełną ludzkich spotkań,wrażeń i współodczuwania próbuję pielgrzymować dalej… zapraszam do obejrzenia impresji kolędowych:
http://piotrciechanow.pl/galeria/thumbnails.php?album=83
Po co jest kolęda?
Kapłan przynosi do domu boże błogosławieństwo, modli się wspólnie z rodziną. Właśnie – cała rodzina na modlitwie – teraz niestety juz coraz rzadsza praktyka. Jest okazja żeby dostrzec jej wartość i moc. Poza tym bardzo miłe spotkanie, zupełnie inne od tego na co dzień – w Kościele, czy podczas prywatnych odwiedzin.
,, Idzie tam gdzie go nie chcą.
Dociera wszędzie, między zaplątane ludzkie serca
przebija się przez mur obojętności, małości zagubienia
wchodzi pośród ludzkie dusze
tak różne…
klęka między problemami
w zaufanej szczerości połyka problemy
z bolesnym uśmiechem na twarzy…
kroplą błogosławieństwa obmywa pragnących i
sceptyków z przylkejoną plakietką
-możesz iśc dalej…
I idzie w kolejny zaułek-
Chrystus w komży
wśród śniegu”
Ten wierszyk dla mnie jest wyrażeniem istoty wizyty duszpasterskiej, traktowanej w dzisiejszym świecie (nawet ludzi określających się jako wierzący) często w dośc sceptyczny sposób…
Bo dla jednych ta wizyta jest czymś oczekiwany, w pewien sposób jedynym w swoim rodzaju, a dla innych – niekoniecznie przyjemnym obowązkiem przyjęcia ksiedza określanego często ”domokrażcą”
Wg mnie kolęda spwełnia bardzo ważną rolę – jest okazją może jedyna – trochę poznac aszego duszpasterza. Po drugie, jak Ksiądz pięknie zauważył, jest to swego rodzaju misja którą Kościół powierza swoim duszpasterzom – misja niesienia Dobrej Nowiny bezpośrednio między ludzi.
Poza tym błogosławieństwo domu, domowników, wspólna modlitwa – to coś niepowtarzalnego…przyjmowanie w tym szczególnym Gościu – Chrystusa
Kolęda to okazja do poznania Ich po owocach. Ich to znaczy odwiedzanych Parafian i odwiedzającego Duszpasterza. To taki moment prawdy, zatrzymania się na chwilę w komercji dnia codziennego. Można sobie zadać pytanie; przyjmuję Księdza z tradycji, czy widzę w Nim Wysłannika Bożego. Dla Księży jest to dobry sprawdzian, co między innymi (bo nie tylko) mass media zniszczyły przez celową manipulację w kolejnym roku ?pracy? nad obywatelami tego naznaczonego przez Chrystusa Narodu (Dzienniczek Siostry Faustyny) oraz może moment prawdy jak mocna jest moja wiara ?na ulicy? i co mogę tak naprawdę uczynić w Imię Boga. Podczas kolędy można też polecać dobrą książkę np. Swiat manipułlacji Bs. Adama Lepy aby ludzie mogli zrozumieć, dlaczego coraz bardziej oddalają się od Pana Boga, przyjmując postawę liberalno-ateistyczną.
Kolęda to nie tylko wizyta duszpasterska, ale także spotkanie kapłana z parafianami. Obejmuje ona wspólne dziękczynienie za otrzymane łaski oraz prośbę o błogosławieństwo w nowym roku. Jest to czas niezwykły. Stanowi możliwość do rozmowy, bliższego poznania kapłana z radościami, ale także z problemami swoich parafian. Wizyta jest również okazją do wspólnej rodzinnej modlitwy. Każdy wierzący powinien w wyjątkowy sposób się do niej przygotować i cieszyć się tą chwilą.
wszystko byłoby piekne gdyby kapłan mógł poswiecic wiecej czasu na ta wizyte u mnie koleda wygladała tak dzwonek do drzwi wchodzi ksiadz wraz z ministrantami,zapalam swieczki modlitwa,ministranci wychodza,ksiadz siada w fotelu chwilka rozmowy (3MIN) I juz ksiadz wychodzi… nie ma zadnej mozliwosci do rozmowy,poznania blizej kapłana dla mnie to takie odwalenie powiezonej ,,pracy,, przepraszam jesli kogos uraziłam ale niestety taka jest prawda
Dla mnie wzorem kolędy jest Olsztyn, gdzie kolęda nie trwa 5- 10 m. i nie jest kojarzona (mam na myśli opinie znajomych osób b. wierzących) z krepującą wizytą za którą trzeba uiścić opłatę( tak niestety uważa wielu), natomiast ze spotkaniem na kawie z księdzem, który spotyka się z ludzmi -jak człowiek z człowiekiem,nie budując niepotrzebnych murów,ma czas, (kolęda trwa długo i co roku odwiedza się pół parafii, nie pobierając ofiar. Odpowiedzialni parafianie mogą je składać według uznania i możliwości w wybranym przez siebie czasie w kościele podczas mszy św., lub w zakrystii).I niestety wielokrotnie tak jest. Nieraz nie wystarczy ciepło, otwartość b. wierzącej rodziny, która pragnie błogosławieństwa dla swego domu, pomodlić się, poznać bliżej kapłana, a spotyka się z pośpiechem, lakonicznymi, trywialnymi pytaniami itp., brakiem zrozumienia realiów życia. Uważam,że dopóki nie nastąpi zmiana nastawienia do kolędy w świadomości duchownych, nie dokona się jej reformy, dopóty nie zmieni się nastawienie ludzi do niej. Pisząc to myślę z troską i życzliwością o tych cudownych duchownych, których dane mi było spotkać na swojej drodze, ale także tych, którzy negatywnie doświadczyli mnie,moich bliższych, czy dalszych znajomych.
z tego co pamiętam, to nasza klasa na owy temat ma bardzo burzliwe zdanie, które popierają odpowiednimi argumentami….Kapłan podczas wizyty duszpasterskiej odwiedza dom, rodzinę…ale w gruncie rzeczy takie odwiedziny są zbyt, krótkie i zbyt błahe..dlatego tez wielu ludzi broni sie przed Kościołem, „jako instytucją do zarabiania pieniędzy”.stąd właśnie stwierdzenie, że Kościołowi stanowczo mówi się NIE, ale dla Chrystusa mamy otwarte serce…ale należy spojrzeć na to z logicznego punktu widzenia..a nie tylko snuć jakieś dziwne domysły…przynosi błogosławieństwo za które trzeba zapłacić, ale bez wspierania potrzeb materialnych nie byłoby możliwe uczęszczanie na Msze Święte, jednoczenie się z Bogiem……..
Polecam wszystkim artykuł na temat sensu kolędy zamieszczony w ostatnim numerze „Tygodnika Powszechnego” (nr 3). Ciekawe refleksje, doskonałe wskazówki dla „pasterzy” idących z wizytą duszpasterską do swych „owieczek”…
Moim zdaniem kolęda to jedyna okazja do bezpośredniego kontaktu z księdzem. Mamy możliwość wspólnej dyskusji, czasem żalenia i powiedzenia tego, co naprawdę myślimy. Od 5lat nie miałam możliwości spotkać duszpasterza u siebie bo byłam w szkole. Moim zdaniem to kolejna forma wyciągania pienędzy od wiernych-i proszę nie mówić, że tak nie jest. To transkcja- modlitwa a potem migiem dawaj kopertę i następne mieszkanie. To jak maraton. Powinno być tak,że nie ma zapisywania kto przyjał księdza a kto nie, kto dał ofiarę a kto nie- błagam darujmy sobie teksty typu:nie musisz dać-przeciez moja parafia słynie z licznych komentarzy na kazania o datkach zebranych na kolędie(nie obchodzi się bez sypania nazwiskami). Spotkałam wiele zachowań, które mówią o materialiźmie a nie o wierze. Ale na szczęście są wyjątki(nasz kochany katecheta ks. Maciej):) W końcu wierzę w Boga a nie kapłana, który po kolendzie kupi nowy samochód a nie przeznaczy ofiar na np. dom dziecka. Czekam na teksty tych mocherów w młodym wydaniu, co myslą,że księża to anołowie na ziemii.
według mnie kolęda to spotkanie z parafianami, kapłani starają się ich wtedy lepiej poznać, lecz często nie ludzie uważają to za przykry obowiązek i nie są chętni to rozmowy… ja osobiście mam dobre wrażenia z kolęd przeżytych do tej pory, księża zawsze byli mili, posiedzieli, porozmawiali, nie spieszyli się nigdzie…za to mam jedno wrażenie: kiedy byłam mała bywałam nieraz na kolędzie u mojej babci, gdzie ksiądz gdy przychodził do domów, częstował dzieci cukierkami (nawiasem bardzo dobrymi) i kiedy byłam mała miałam lekki żal, że u nas ksiądz nie robi czegoś takiego, ale to są tylko przeżycia małej dziewczynki 😛
Kolęda- w potocznym rozumieniu, coroczna wizyta kapłana w domach wiernych. Głosiciel Łaski Bożej przybywa zawsze w okresie około-świątecznym by poprzez wizytę w ich własnych miejscach pobytu poświęcić zarówno pomieszczenia jak i członków rodziny, nie zapominając tym samym o pewnego rodzaju uświęceniu. Uświęca on, a raczej umacnia wiarę, nadzieję, wytwarza aurę, która pobudza w nas chrześcijan. Wizyta ta jest również formą otwartej spowiedzi, ksiądz jako osoba kompetentna i kierowana Bożymi słowami nigdy nie odmawia porady czy choćby nie rezygnuje z rozmowy typu: członek rodziny- ksiądz(Bóg). Ja osobiście bardzo przeżywam kolędę, która w mojej parafii odbywa się dosyć regularnie i statycznie. Często przychodzą ci księża, których akurat z niewiadomych przyczyn się ?boję?. Zawsze próbuje sobie to wyjaśnić moim nieczystym sumieniem czy też grzeszkami. Właśnie dla tego mimo, iż nie stronię od comiesięcznych spowiedzi, dbam o to by jedna z nich odbyła się przed wizytą duszpasterską.
Uważam, że kolęda ma sens, jeśli ksiądz oraz rodzina zachowują się w odpowiedni sposób. Moim zdaniem rodzina powinna przyjąć księdza z szacunkiem, bo przecież to tak naprawdę sam Jezus nas odwiedza i nie powinna robić niczego na pokaz. Natomiast ksiądz nie powinien tylko poświecić dom i wyjść. Kolęda jest po to, aby poznać rodziny z parafii.
W tamtym roku miałam bardzo dziwną sytuację, gdyż przyjmowałam księdza tylko z mamą i 2 siostrami (tata pracuje zagranicą i nie mógł być), a ksiądz anwet się nie zapytał czy te dzieci mają ojca ;]. W tym roku miło wspominam wizytę, moja rodzina akurat była w całości, ksiądz był sympatyczny i pożartowął sobie z moimi rodzicami. Jak widać kolenda nie musi być aż taka straszna.
http://zaufala-bezgranicznie-na-zawsze.blog.onet.pl
Uważam, że kolęda czyli wizyta duszpasterska nie powinna być jedynie ,,odbębnieniem” przez księży corocznego obowiązku, a przyjemnością spotkania z parafianami, spotkaniem za , które nie powinno się uiszczać opłat. Ofiarę na Kościół złożyć może każdy wedle swoich chęci i możliwości, ale w dzisiejszych czasach składanie ofiary na Kościół stało się obowiązkiem, materialnym wyścigiem. Ale czy na pewno w istocie Kościoła pieniądze sa najważniejsze,,,,nie powinny,,,,,
Swieta… i zaraz potem koleda. Po co jest koleda? W zasadzie nigdy sie nad tym glebiej nie zastanawialam. To takie spotkanie z przedstawicielem Kosciola, Boga- ksiedzem, podsumowanie minionego roku, dialog o naszej „rodzinnej wierze”, wspolna modlitwa. Ksiadz , ktory nas odwiedza powinien sluzyc dobra rada, wsparciem modlitewnym. Tak wedlug mnie powinno byc. Moze nie wszedzie tak jest (zwazywszy na rozlegle komentarze w naszej klasie). Badz co badz ksiadz to tez czlowiek, a jego dzien tez ma 24 h. Dlatego jestem w stanie zrozumiec czesty pospiech i roztargnienie. Ale uwazam, ze nie nam jest dane sadzic kogokolwiek i tym koncze swoja wypowiedz 🙂
Jak wiemy kolęda jest to wizyta duszpasterska w domu parafian. Ksiądz ,,nawiedza” dom , modli się z domownikami, rozmawia.. Jednak my wszyscy znamy tą całą ceremonię tylko nie wiemy po co to wszystko? Proboszcz , który odwiedza mój dom jest bardzo sympatyczny. Zawsze po modlitwie i poświęceniu mieszkania zatrzymuje sie chwilkę dłużej aby porozmawiać. Rozmowa jest ożyciu. O tym jak ono przebiegało w ciągu ostatniego roku.. Czy coś się zmieniło.. Ksiądz zawsze się pyta o to jak spędziła moja rodzina Święta Bożego Narodzenia…
Jednak mnie osobiście zastanawia to czemu wizyta duszpasterska odbywa się po Bożym Narodzeniu, a nie przed tym wielkim świętem. Według mnie to ksiądz powinien przeprowadzić rozmowę , która by uświadomiła parafianom jak ważne święto jest w grudniu prócz Sylwestra. Podsumowując mogę stwierdzić, iż wizyty duszpasterskie bez względu na czas są bardzo potrzebne. Szczera rozmowa nie tylko z księdzem ale tez z własnym sumieniem jest dla nas krokiem ku Bogu. Szkoda tylko że takie rozmowy z parafianami ksiądz przeprowadza tylko raz w roku 🙁
Po świętach Bożego Narodzenia w obrębie każdej parafii trwa wizyta duszpasterska, tzw. kolęda. Księża chodzą od domu do domu i spotykają się z parafinami, błogosławią i wspólnie się modlą. Tradycja kolędowania najlepiej zachowała się na wsiach. Tam kapłani ze śpiewem na ustach przekraczają progi domostw i są serdecznie witani przez domowników. Kolęda jest traktowana jak święto, inaczej niż w miastach. W mieście wizyta duszpasterska różni się znacznie od kolędy na wsi. W mniemaniu wielu ludzi ogranicza się ona do zbiórki pieniędzy, sprawdzenia listy obecności, odpowiedzi z pacierza czy kontroli zeszytu. Dlatego właśnie niektórzy nie przyjmują księdza w swym domu. Tłumaczą to pracą lub innymi ważnymi powodami, przez które brakuje im czasu na ugoszczenie kapłana. Młodzież nie pokazuje zeszytów, zrzucając winę za ich brak na katechetę, który akurat teraz musiał je zebrać. Niemal zawsze jest to tylko wymówka osób, które nie chcą udzielać się w sprawach wiary.
Wielu z nas zadaje sobie pytanie: co tak naprawdę ma na celu wizyta duszpasterska? Jaka jest rola kolędy w dzisiejszym świecie? Choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, ma ona duże znaczenie dla naszego życia jako członków Kościoła. Jej celem jest jednoczenie parafian z duchownymi i parafią, do której należą. To przede wszystkim szczera rozmowa na temat wiary, przeplatana tematami dotyczącymi życia codziennego. Kapłan rozmawia o szkole, pracy, rodzinie, a także roli kościoła dla nas. Uczy, że swój kościół i parafię powinniśmy traktować jak dom, do którego zawsze się wraca. Ksiądz nie zmusza, nie stawia rygorystycznych wymagań, a jedynie ukierunkowuje, nakreśla drogę, którą powinniśmy iść. Przypomina, jak duże znaczenie ma dla każdego chrześcijanina radosny czas narodzin Chrystusa.
Nie powinniśmy zamykać się na kolędę. Chwila rozmowy, wspólna modlitwa, błogosławieństwo domu i jego mieszkańców pomaga nam zbliżyć się do Kościoła i pogłębia naszą wiarę.
Kolęda jest raz w roku. Jest to szczególny dzień, w którym kapłan odwiedza nasz dom.To dzień podczas którego cała rodzina powinna być w domu. Koleda to przede wszystkim spotkanie księdza z parafianami. Podczas niej kapłan wspólnie z rodziną modli sie o wszelkie łaski dl tych domowników. Następnie święci mieszkanie i rozmawia z rodziną.
W mojej rodzinie jest juz taka tradycja, ze co roku ksiądz je razem z nami obiad. W tym roku było troche inaczej niż w poprzednich, ponieważ naszą rodzinę odwiedziła ksiądz prefekt. Przez poprzednie 3 lata z kolędą do nas przychodził ksiądz proboszcz i atmosfera była jakaś sztywna. Ksiądz szczególnie rozmawiał z moją babcią i rodzicami. W tym roku juz od wejścia księdza było zupełnie inaczej. Od razu dało sie wyczuć przyjazną atmosferę.Ksiądz na początku przywitał się z każdym poprzez podanie ręki. Następnie pomodliliśmy się, ksiądz poświęcił mieszkanie i zasiedliśmy do stołu. Tematy były bardzo różne. Ksiądz z każdym zamienił parę zdań.Najciekawsze jednak było to, ze w pewnej chwili ksiądz poszedł do mojej mamy do kuchni.Nie minęło parę minut a ksiądz wchodzi właśnie do pokoju i niesie kawę. Bardzo mnie to zaskoczyło (ale oczywiście pozytywnie). Dzięki temu stwierdziłam, że ksiądz się bardzo dobrze czuł u nas.Wizyta trwała ponad godzinę. Według mnie długość trwania kolędy zależy od ludzi. Jeżeli jest dobra atmosfera to i ksiądz z pewnością zostanie dłuzej.
O kolędzie można mówić dobrze i źle, zależy kto i w jakich okolicznościach się wypowiada. Chciałabym poruszyc temat szczerości na kolędzie. A mianowicie, często słyszy się w rozmowach świeckich takie zdania, że ksiądz to przychodzi „po kasę” oraz wiele przy okazji innych grzechów księży sie wymienia. Przychodzi ksiądz po kolędzie, to wtedy swoich pretensji się nie wypowiada. O wątpliwości, które rzuca się wśród świeckich, nie pyta się księdza. Najważniejsze, żeby wszystko przebiegło w miłej i serdecznej atmosferze.
Co do samej kolędy to w dużej mierze zgadzam się z Anonimem.
Świeccy powinni pamiętać, że ksiądz jest gościem w naszym domu, a nie intruzem, a ksiądz powinien te gościnę uszanować i swoją mową nie zrażać do siebie. Co nie znaczy, że nie powinien poruszać tematów trudnych. Moją koleżankę, (pannę z dzieckiem) ksiądz na kolędzie spytał: „Co, przytrafiło się?” (chodziło o dziecko). W tym roku ona już księdza nie przyjmie po kolędzie….
Och, kolęda to istna udręka i dla księży i dla tych którzy księdza przyjmują. Może się i mylę, ale takie jest moje zdanie…
A jutro sama będę przyjmowała księdza. SZOK.