Czy jest nadzieja bez Boga?Jaki zapach ma nadzieja?
2. grudnia 2007 . przez xmjKtoś powiedział mi, że dzisiaj to kwiaty już nie pachną, ptaki nie śpiewają, kobiety nie gotują… Chyba największą tragedią dla człowieka jest brak nadziei. Wtedy choruje dusza człowieka. Nic nie cieszy; ani drugi człowiek, ani kwiat, piękna zima, zachód słońca. Mrok ogarnia całego człowieka. Beznadzieja!
Jak dobrze, że jest adwent! Lubię ten czas. On uczy tęsknoty i wrażliwości, daje nadzieję i zabiera ciemności. Pamiętam do dziś te chwile adwentowe z dzieciństwa: poranne pobudki i wędrowanie po skrzypiącym śniegu na roraty w ciemnym i zimnym kościele. Każdy dzień przybliżał nadzieję spotkania z Emmanuelem. Czy te adwentowe ciepłe śniadanka dla dzieci sprzed kilku lat w jednej z parafii, które wyzwalały tyle dobra, uczyły tęsknić, dawały nadzieję…
No właśnie: potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w wędrowaniu. Mamy różnorakie nadzieje – różne w różnych okresach życia: na wielką miłość, na zdobycie pozycji, sukcesu, zdrowia w chorobie, na dobrą pracę, wybudowanie domu, kupno nowego samochodu. Kiedy jednak te nadzieje się spełniają, okazuje się, że to nie wszystko… Potrzebujemy innej nadziei, która idzie dalej. To wielka nadzieja, o której pisze Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi”, a która przewyższa pozostałe – te niewystarczające. Tą wielką nadzieją – jej fundamentem – może być jedynie Bóg. Ten Bóg, który ma ludzkie oblicze i umiłował nas do końca. Prawdziwą, wielką nadzieją dla człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg. Nie ma nadziei bez Boga!
„Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy, że ziemia nie jest snem (…) a wszystkie rzeczy(…) są niby ogród, kiedy stoisz w bramie. Wejść tam nie można. Ale jest na pewno. Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli, jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną w ogrodzie świata byśmy zobaczyli(…)” Cz.M.
Życzę dobrego adwentu i współbrzmię w nadziei – Maranatha!
ps, a jaki zapach ma Wasza nadzieja?
Nadzieja jest wtedy, kiedy człowiek myśli sobie, że będzie lepiej: wyzdrowieję, znajdę wielką miłość, będę mieć lepszą pracę. Bywa jednak tak, że to „lepiej” nie nadchodzi, opóźnia się, a często nie przychodzi wcale. Mówią wtedy: „Ta nadzieja zawiodła” i co zostało: bez-nadzieja. Czasem nadzieja się spełniła, ale potem się znudziła, spowszedniała,a czas czekania na jej spełnienie został zapomniany i bez-nadzieja znów nas przygniotła. Gdyby wtedy nie położyć swej nadziei w Bogu, to są sytuacje, że można by ze sobą skończyć. Wtedy zostaję tylko ja i Bóg…
Myślę, że nadzieja to wielka cnota, ale nazywają ją „matką głupich”. Pewnie dlatego, że zbyt wielu ludzi się na niej zawiodło. Nadzieję trzeba mieć, choćby taką na 1-2mm, malutkie światełko, iskierkę, ale żyć trzeba odważnie tym co jest nam dane i być wdzięcznym za każdą dobrą chwilę.
Tak naprawdę to całe życie jest adwentem, oczekiwaniem z nadzieją na lepsze… choćby po drugiej stronie… gdzie tylko ja i Bóg…
Zatem pielęgnujmy w te adwentowe dni nasze iskierki nadziei, nośmy je na roraty, a gdy przygasną rozpalajmy na nowo.
Życzę wszystkim aby Dobry Bóg w oczekiwaniu na przyjscie Chrystusa pomógł nam lepiej poznać siebie. Skorzystajmy z Sakramentu Pokuty. Deo Gratias. Za wszystko… I za krzyż i za łaskę… Trwajmy…
A może planeta? Tak… Tym razem nazwałem Cię „planętą mych marzeń”,Me marzenie wypowiedzianedo Ciebie…
Malutkiej gwiazdy jasno świecącej nocą na ciemnym niebie.Malutkiej Gwiazdy….
Niczym nieróżniącej się od miliarda innych gwiazd.
Może tym,ze jasniej świeci?
Nie…. Ona spełnia me marzenie!
Daje Wiarę
Wiarę w ich spełnienie.
Tak jak Bóg….
Bo jakkolwiek Go nazywamy,zawsze bedzie Tym,Którego najbardziej kochamy…..
„BÓG nie jedno ma imię”.
Jest dzewem i zarówno wodą,bez którego drzewo nie miałoby sił!
Jest niebem,a zarówno zimią,bez którejnie byłoby rozgraniczenia na niebo i ziemię .
Jest nadzieją,bez której nie byłoby wiary….
Gwiazdo? Dziękuje ,że jesteś !!!!!!!! Robert.A
„Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach”(JP II)
Kwiaty wciąż pachną, tylko wśród różnorodności zapachów jakimi raczy nas dziś świat, trzeba bardziej wytężać węch, by poczuć ich zapach; ptaki wciąż śpiewają, tylko wobec wielości i mocy natężenia decybeli jakie rozbrzmiewają dokoła nas, trzeba bardziej wyostrzać słuch, by usłyszeć ich radosny świergot, czy trel; kobiety nadal gotują, tylko trzeba chcieć dostrzec i potrafić docenić ich starania, żeby wiedziały że jest ktoś, dla kogo warto to robić…
Czy można żyć bez nadziei? Ja nie potrafię, bo jakaż przyszłość kiedy jej brak? Dopóki ją mam jestem i trwam i to co jest we mnie wraz z nią trwa…
Więc nawet kiedy wszystko już zawodzi i sił czasem brakuje, a wokół tylko ciemność i burze, to siadam u stóp Pana, bo wiem że On pochyli się nade mną i usłyszy wołania mego…a to przecież takie ważne, by ktoś Cię wysłuchał….; bo jeślli nie dziś , nie teraz, to może jutro, a na pewno kiedyś…, zawsze jest nadzieja!
Powiadają, że nadzieja umiera ostatnia, ja zaś Wam życzę w tym adwentowym czasie takiej nadziei, która nigdy nie umiera, nadziei wbrew, pomimo i ponad wszystko….
„Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać”.(JP II)
Nie będę oryginalna – posłużę się słowami starej już piosenki. Zawsze do mnie przemawiała i nie straciła swojej aktualności – nadzieja daje mi wiarę w sens życia i radość życia. B.óg jest moją Nadzieją i tym sensem, którego nieustannie szukam. Niech Adwent będzie dla nas wszystkich czasem błogosławionym, czasem radosnego oczekiwania na niezwykłego Gościa.
„W brudnym świcie smutnych miast
Pełnym wiatrów bezlitosnych
Mignie czasem twoja twarz
Jak niepewne tchnienie wiosny
W przystankowy, zmięty tłum
Jakby cisnął ktoś dla żartu
Bzu białego bukiet lub
Same najszczęśliwsze karty
Matką głupich cię nazwali, nadziejo
Ludzie podli, ludzie mali, nadziejo
Choć się z ciebie natrząsają, głośno śmieją
Ty nas jedna nie opuszczaj, nadziejo!
Prowadź nas, nadziejo
W ciemny czas, nadziejo
W mrocznej mgle wyczaruj
Iskrę wiary
Gdy fałszywych fanfar dźwięk
Zgaśnie w dali tak, jak żagiel
I wypełni głuchy jęk
Zakamarki duszy nagie
Gdy już tylko walić w mur
Z dziką pasją pozostaje
Nie rozpaczaj, odłóż sznur
Ona istnieć nie przestaje
Matką głupich cię nazwali, nadziejo
Ludzie podli, ludzie mali, nadziejo
Choć się z ciebie natrząsają, głośno śmieją
Ty nas jedna nie opuszczaj, nadziejo!
Prowadź nas, nadziejo
W ciemny czas, nadziejo
W mrocznej mgle wyczaruj
Iskrę wiary”
W życiu codziennym, zawodowym spotykamy się z zawiścią, zazdrością, ludzką głupotą, metodą „podcinania skrzydeł”.. Ktoś nas zawiedzie. Może bliski przyjaciel, osoba, która mówiła, że kocha..? Różnorodne doświadczenia uczą życia.
Postrzegam siebie jako człowieka, którego łatwo zranić, ale którego ciężko złamać. Przejmuję się wieloma sprawami, jednak znajduję w sobie siły, żeby podnieść się i iść do przodu. Aby wznieść się ponad pospolitość.. Co mnie pcha do przodu? Co daje nadzieję? Myśl, że nie będę mieć drugiego życia, więc dobrze byłoby wykorzystać je jak najlepiej.. Słuchanie muzyki. Stanowi ona analogię do tego, co dzieje się w mej wyobraźni.
Aby zrozumieć, dlaczego się upadło, pogubiło, potrzebny jest czas.. Uważam, że sens życia tkwi w ciągłym samodoskonaleniu.
Miłość, kontakt z naturą, literatura – tu czai się siła, z której czerpię nadzieję.. Jak dotąd niezawodna.
I jeszcze jedno. Umacnia mnie coś bardzo ważnego – wiara w istnienie Siły Wyższej. Co wieczór proszę tę Siłę Wyższą, abym oddała w Jej ręce lejce moich spraw..
„Póki serce tak taktowne służy rytmu tłem/tęsknij za kolejnym dniem”. Tęsknię. I ta tęsknota rodzi NADZIEJĘ…
,,Nadzieja zawiera światło mocniejsze od ciemności, które panują w naszym sercu”
A tym światłem musi byc w naszym życiu Chrystus. Bo kto może zrozumiec nasze problemy kiedy sami nie znajdujemy na nie odpowiedzi… kto może sprawic że w naszym życiu będzie jaśniej…
Nadzieja jast czymś wspaniałym. Dobrze. Może brzmi to banalnie, nawet bardzo. Ale to nieistotne. Bo czy moglibyśmy cieszyc się życiem nie mając ciągle choc odrobiny nadziei? Przecież nie jest różowo. Nie wszystko dzieje się tak , jak byśmy tego chcieli… dlatego bez tego marginesu nadziei, wynikającej przecież z wiary, ufności trzeba by się zamknac w sobie, schowac głowę w piasek i stanąc w miejscu… A przecież się nie da… Wędrujemy ciągle. Czy nam się to podoba czy nie, jesteśmy w drodze. Zmierzamy do obiecanego raju, wiecznego szczęścia i musimy miec nadzieję, że tam dotrzemy;)
Konkluzja? Nadzieja jest potrzebna cały czas.
I nie ważne, że ktoś czasem chce nam ją zabrac, że ból sprawia, że już prawie ja straciliśmy… Nieważne. nadzieja musi byc. Nie możemy pozwolic żeby gdzieś umknęła…nic nie jest tak okropne, żeby stracic nadzieję… Dla poparcia, słowa mojego ulubionego chyba poety:
,,Nie płacz w liście,
nie pisz, że los Ciebie kopnął,
nie ma sytuacki na ziemi
bez wyjścia…
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera oknko…”
Tak więC z nadzieją i wielką ufnością pozdrawiam i…
Maranatha;)
nadzieja? czymże jest jeśli nie Bogiem samym?i co na nadzieję się składa? ach, ciężko nam- ludożercom XXI wieku dostrzec nadzieję w tym co robimy.Nie tylko tę na przyszłość, tę na dziś, na wczoraj, na wieczność. w słowie „nadzieja” kryje się wiele niezdefiniowanych prawd,wiele koncepcji, wiele wód, na których głębię możemy wypłynąć.
Aby przybliżyć sens moich spekulacji, pozwolę sobie zacytować dialog bohaterów wykreowanych przez Tolkiena:
– A więc nie ma już ratunku? – spytał Frodo rozglądając się gorączkowo. – Jeżeli się ruszę, zobaczą mnie i pochwycą. Jeżeli tu zostanę, przyciągnę ich do siebie. Aragorn położył mu rękę na ramieniu – została jeszcze nadzieja – rzekł. – Nie jesteś sam.”
Na tym opiera się cały budulec owej nadziei. Na twardym, niezaprzeczalnie pewnym gruncie,na świadomości, że nie jest się samotnym (niekoniecznie samym). W gestii każdego indywiduum leży odnalezienie tegoż fundamentu i budowanie na nim dalej. Budowanie na skale.
i kropka.
a.jeszcze chciałam dodać: genialne zdjęcie, uchwycona chwila nadziei, przenikania światła,roztapiania śniegu. istna sztuka,gratuluję autorowi.
Nadzieja? To świeca, która gaśnie ostatnia. To respirator, który podtrzymuje przy życiu wiarę i miłość. To nikła a jakże mocna zarazem nić która nakazuje mi z optymizmem patrzeć w przyszłosć – dorosłość.
Mam nadzieję, że Bóg jest ze mną.
Mam nadzieję, że kiedyś powiem: „Jestem szczęśliwa”
Mam nadzieję, że zawsze bedę miała nadzieję.
Pozdrawiam
,,NIECH NASZA NADZIEJA BĘDZIE WIĘKSZA OD WSZYSTKIEGO, CO SIĘ TEJ NADZIEI MOŻE SPRZECIWIĆ”JanPaweł II
Nie ma większej nadziei, niż ta w dziecka
spojrzeniu pełnym ufności
A sprzeciwiają się jej i krzyczą, wirują i straszą: mściwy lis, co nocą wybiega pod koła,
cisza zamiast kocham,
papierowa twarz anioła,
In omnibus – caritas.
In omnibus – Deus!
,,KOCHAM CIĘ ŻYCIE
POZNAWAĆ PRAGNĘ CIĘ(…)
W ZACHWYCIE
I SPOTKAĆ CZŁOWIEKA
KTÓRY TAK ŻYCIE KOCHA
I TAK JAK JA
NADZIEJĘ MA…”
Pozdrawiam wszystkich mających BOŻĄ NADZIEJĘ! 🙂
No właśnie… Potrzebne nam są nadzieje i te mniejsze, bardziej przyziemne, ale także te większe jak np. nadzieja na zbawienie… Bez nadziei w życiu nie mielibyśmy po co żyć… Może zabrzmi to śmiesznie, ale według mnie nadzieja jest jak jeszcze nieupieczone ciasto… Na początku jest mniejsza np. nadzieja na miłość, potem natomiast po wyrośnięciu jest duża i bardziej poważna czyli nadzieja na zbawienie… Myślę, że nikogo nie ominie ani ta mała nadzieja, ani ta większa…
M.F.
Nadzieja dla każdego człowieka jest czymś innym, jest to pojęcie względne. Moja nadzieja ma dwa odzwierciedlenia- materialne, zresztą jak każy człowiek mam swoje pragnienia z tym związane, a z drugiej strony nadzieja odnosi się do Boga, do szczęścia potrzebuję również zbawienia i to jest najważniejsze.
Zadano mi pytanie: jaki zapach ma nadzieja???
Nadzieję można porównać do łąki pełnej wiosennych kwiatów. Każdy z nich pachnie inaczej a jednak jest kwiatem…
Tymi kwiatami są oczywiście ludzie, którzy mają swoje pragnienia i nadzieje nie koniecznie takie jak inni…
Każdy człowiek nadzieje odnajduje w innym miejscu swej duszy. Jedni szukają jej całe życie, by na łożu śmierci dowiedziec, się iż była z nimi nierozerwalnie. Inny złudnie wierzą, iż uczucie nurtujace ich serca to niadzieja. Oczywiści nadzieja w powszechnym świecie bez Boga może istnieć, jednak zawsze istnieje dla Boga. Każdy chrześcijanin, swiadek jehowy, atesta moze być przepełnionym nadzieja, nie ma znaczenia kolor skory, pochodzenia, status społeczny, istotne są zamiary. Zamiarem Boga przy akcie stworzenia bylo to, aby dać istocie ludzkiej wolną wolę, co zaowocowalo utworzeniem nadziei. Nadzieje można śmiało porównać do wiary, miłosci, ale również do cierpienia, gdyż tak jak Hiob, każdy z nas w chwilach ciezkich potrafi zacisnac zeby i isc dalej.
Pozdrawiam wszystkich wychodzących na spotkanie Przychodzącego!
Nie będę pisać o moim rozumieniu nadziei, bo czym ona jest przekonuje się człowiek w bardzo trudnych chwilach. To „uczucie”, pewność, która wyrywa się z głębi serca… i podnosi człowieka do dalszej drogi – „poza śmierć”, w „wieczność”.
Może źródłem jest ta ciągła tęsknota na spotkanie z wciąż Nieznanym…
Chcę tylko polecić lekturę choćby ostatniego numeru Tygodnika Powszechnego (w nowym formacie), gdzie dotyka się tej właśnie tematyki.
Może to też skłoni nas do zapoznania się z encykliką „Spe salvi”. Encyklika, która siekowana jest do chrześciajn, co dla mnie daje poczucie szczególnego wyróżnienia – wtajemniczenia. Encyklika, która dotyka sedna sprawy – naszej wiary.
„W nadziei już jesteśmy zbawieni” (Rz 8,24).
Jeszcze raz ciepło pozdrawiam!
Ja mam nadzieje ze nauka w końcu wyjaśni czym jest religia, czym jest bóg i jak ten świat jest uporządkowany, aby ludzie wszystkich spraw których nie rozumieją nie nazywali wolą boską albo innymi terminami związanym z religią. Mam nadzieje ze nauka rozwieje wszystkie niepewności i dowiemy sie co jest po śmierci i jaki jest cel naszego życia. Zapewne nie będzie to w najbliższym czasie ale mam nadzieje ze będzie. Jak widzicie nie każdej nadziei fundamentem jest bóg, stwórca, wszechmocny czy ktokolwiek inny lub cokolwiek innego wymyślonego przez człowieka ze strachu obawy i nie wiedzy.
Nadzieja według mnie jest tym w co wierzymy. Nie możemy mówić o nadziei np tak: mam nadzieję że jutro nie będzie tego nauczyciela w szkole itp. Nadziej jest czymś pozytywnie nacechowanym. Nie może być ,,używana” w złych intencjach… Dla mnie nadzieja jest wiara w lepsze jutro. Nie ma nadziei bez wiary. Nie ma chrześcijanina bez Boga, Kościoła… Nadzieja jest sprawa indywidualną.. Każdy z nas inaczej ją definiuje i inaczej ją rozumie.
Nadzieja… Na ostatniej lekcji religii rozmawialiśmy o tym z księdzem… Szczerze mówiąc nigdy nie zastanawiałam się nad słowem „nadzieja”. Nie myślałam o tym, co tak naprawdę dla mnie znaczy, jaka jest i co ją wyróżnia. Z ciekawości zapytałam o to moją babcię. Zapytałam, co według niej jest nadzieją. Jej odpowiedź mi się podobała… Powiedziała: „Nadzieja jest tym, co daje człowiekowi siły być żyć, by przetrwać każdy kolejny dzień. To ona sprawia, że ludzie chorzą potrafią wytrwać w swoim cierpieniu.” Moim zdaniem, nadzieja jest właśnie tym czymś co wspiera, tym uczuciem, co daje człowiekowi radość, tak jak kwiaty… Człowiek patrząc na kolor kwiatów i ich wszelkie odmiany cieszy się z tego, że są, że upiększają ten świat.
Nadzieja jest wtedy gdy się w coś głęboko wierzy. Ja nie wierzę, może nie chcę uwierzyć. Jedyna nadzieja jaka mi została to miłość, ale nie ta Boska bo w nią już zwątpiłem. Bo gdzie szukać obecnie nadziei? Tylko w miłości, sam Bóg nam nie daje nadziei bo na co? Na życie wieczne? A kto sprawdzi czy ono istnieje? A jeśli go nie ma?! Przeżyjemy życie tak jak potrzeba zgodnie ze wszystkimi przykazaniami tylko po to by umrzeć i przekonać się, że nie umiało się żyć? Nie mówię carpe diem a raczej non omnis moriar. Mając nadzieje nigdy się nie umiera. Prawdziwa nadzieja umiera razem z nami. Śmiało mogę stwierdzić, że Bóg zbyt często odwraca się do człowieka plecami wtedy gdy jest mu najbardziej potrzebny. Czemu? A może Go nie ma? Chyba jest – tylko nie wygląda tak pięknie.
Nadzieja pachnie świeżo rozlaną krwią, ma brunatno czerwony kolor, spływa leniwie po drewnianych belkach nieszczęsnego krzyża. Powoli spełza na sam dół i wsiąka w grunt, znika bez śladu, ale jest. Jest i zawsze będzie, choć niewidoczna. By ją ożywić, wytarczy uwierzyć, że ten proch, ziemski pył, cień prawdziwego, rajskiego życia naprawdę ma w sobie pierwiastek boskiej nadziei.