Wielkie ukojenie. I nic nad BOGA!
21. lutego 2014 . przez xmjDzisiaj w Przedszkolu dowiedziałem się, że nie ma już miejsc na naszą wakacyjną podróż w Tatry! Ogłosiłem zapisy w niedzielę 16 lutego, a 21 lutego Pani Iwonka ma już listę rezerwową chętnych na wyjazd. Nie spodziewałem się, że tak szybko znajdziemy uczestników tego naszego wędrowanie po ukochanych Tatrach. Marzę, aby to był czas dziękczynienia naszej parafii za kanonizację Jana Pawła II. Proponuję, aby temat naszej wyprawy brzmiał : „W poszukiwaniu autorytetu…śladami Jana Pawła II”. Pójdziemy po prostu za WUJKIEM… (św. WUJKIEM!).
Jeszcze trwa Olimpiada w Soczi. Warto wyłuskać pewne perełki z tego, co się tam dzieje, bo newsy medialne tego nie podadzą. Otóż Koreanka z Południa Yuna Kim, która zdobyła w Soczi srebrny medal w łyżwiarstwie figurowym, jest w swym kraju znana jako celebrytka, ale i śmiało świadcząca o swej wierze katoliczka. Podaję za Gościem Niedzielnym: Dwa lata przed igrzyskami w Kanadzie Yuna wraz ze swą matką została katoliczką. Skłoniła ją do tego obserwacja sióstr zakonnych oraz lekarza-katolika, który leczył jej kontuzjowane kolano. Na chrzcie przyjęła imię Stella (łac. gwiazda) – na cześć Matki Bożej Gwiazdy Morza. W czasie chrztu poczułam wielkie ukojenie – wspominała potem. Dodała, że wówczas obiecała Bogu modlić się zawsze, a zwłaszcza przed zawodami. I tak się dzieje, także podczas igrzysk.
Zaintrygowało mnie to świadectwo o wielkim ukojeniu, którego doświadczyła Olimpijka z Korei podczas przyjmowania sakramentu chrztu. Kilka dni temu zostałem wezwany do chorej kobiety, która przeżyła blisko 100 lat. Nie mogła przyjąć Komunii. Była nie przytomna. Po wspólnej modlitwie udzieliłem sakramentu namaszczenie chorych. I w pewnym momencie staruszka się przebudziła i uśmiechnęła się. Syn twierdził, że już dawno nie widział swojej matki tak radosnej… I nic nad BOGA!
Prawdziwy pokój i ukojenie dać może tylko Jezus Chrystus i Jego sakramenty. Świat tego nie rozumie i nie może dać… I co się dziwisz, że w życiu nie wychodzi? Że bałagan na Ukrainie i w twoim Domu? Obudź się do wiary…
To, w końcu, wiara jest w ludziach, przyznają się, że wierzą, dlatego, że coś im daje, gwarantuje lub bo się boją ??? To czyste wyrachowanie , myślenie interesowne! Wiara jest w ludziach dlatego, że coś im daje, czy dlatego, że w ich sercu tak się dzieje (to łaska, jak wielokrotnie słyszałam???) , niezależnie od „korzyści” , dlatego że popieramy, wyznajemy jej zasady, przykazania ???
Ksiądz straszy ludzi, niepokoi, wywołuje to stres, niepewność i powoduje jakieś odwrócenie, niezgodę na takie podchodzenie do sprawy!!!
Mam się bać ??? Za dużo tego strachu, bólu egzystencji, który człowiek chyba każdy ma, czy przyznaje się do tego, czy nie …
To, że źle się dość często dzieje, źle układa, nie zależy tylko od jednej osoby! Każdy człowiek to osobna historia, od chwili jego narodzin, przez kolejne lata, to, co mu rodzice zagwarantowali , zapewnili w rozwoju, jak go ukształtowali, świadomie czy bez świadomości, dostrzegając jego osobny charakter, potrzeby, czy nie, szkoła, otoczenie, cały szereg różnych czynników, wpływów, wydarzeń!!!
Więc dostrzegam, że Ksiądz jakby od razu dzieli ludzi na tych lepszych i gorszych …, którzy np. mają jakieś problemy i jestem pewna, że niekoniecznie ci, którzy nie chodzą do kościoła lub przestali chodzić, są źli i mają złe intencje, myśli i zamiary …
A mają np. bardzo złe doświadczenie w życiu, nie mieli szczęścia urodzić się w dobrych okolicznościach, w dobrych rodzinach i mają chociażby gorsze geny w sobie …, i brak dobrego przykładu, których potrzeby nie były zaspokajane? Także pozory moim zdaniem bardzo potrafią zmylić!!!
A ci, którzy chodzą do kościoła, tylko dlatego że przez to zyskują w oczach wielu – kalkulują, w sercu są chłodni, nieszczerzy i podli nawet !!! To co to za wiara ??? Można przecież nie wierzyć Boga, lub stracić tę wiarę w jakimś momencie życia, ale popierać wartości, które niesie religia, jakiekolwiek wyznanie …!
Zamiast np. złościć się, pogardzać tymi innymi, „gorszymi” , mógłby Ksiądz w prostych słowach powiedzieć, zaproponować coś innego – jakieś pocieszenie, nadzieję i dać przez to siłę, by szukać czegoś lepszego w swoim życiu, dążyć, by powstało coś pozytywnego – mimo trudności ..
Więc pytam, po co ranić ludzi, niepotrzebnie wywoływać ich irytację, strach czy obawę i zwątpienie ???
Wiem, że jest trudno zrozumieć drugiego człowieka, wczuć się, gdy się nie przeżywało czegoś, co on, lub czegoś podobnego i też nie słyszało się nigdy. Ale gdy się nie chce nawet spróbować , postarać zrozumieć , bo to „kosztuje” i komplikuje nasz uporządkowany świat , to nie ma szansy na porozumienie !!!
Ciężko być autorytetem przez długi czas, bo i autorytety się mylą, stać się autorytetem też trudno … !!!
A dziś w radio usłyszałam taką myśl, pochodzącą ze Wschodu : „Potwierdzeniem nas samych jest tylko drugi człowiek” – rozumiem m. in., że powinien być ważny każdy, z którym mamy w życiu do czynienia i powołani jesteśmy, chyba, umieć z każdym współdziałać, by coś dobrego z tego wyniknęło … ??? Czy można znaleźć ukojenie, o którym Ksiądz pisze, gdy ten drugi człowiek nie chce nas zrozumieć, rani i lekceważy i … nawet dzieje się tak w Kościele. To jakaś znieczulica, wszędzie chyba i to, niestety też dotyka Kościoła!!!
To dlatego tak wiele ludzi już w Polsce jest coraz bardziej krytycznych wobec Kościoła (nawet jeśli chodzi do Kościoła, bo dlatego, że to tradycja i „się opłaca” ze względu na wizerunek …np.) , odchodzi od Kościoła i woli radzić sobie inaczej, bo duszpasterze często nie dają sobie rady z problemami ludzi, nie są pomocą, wsparciem, w Kościele często nie można znaleźć ukojenia … właśnie. Doktryna Kościoła jest dobra, ale w Polsce występuje problem z duszpasterstwem – coś takiego powiedział obecny papież Franciszek oceniając sytuację w Polsce.
Jeśli Ksiądz obrazi się na mnie, jak to się mówi, do końca życia, to trudno, choć będzie mi przykro …
„A nam potrzeba z dnia na dzień odwagi … tak, by umieć przestać siebie ranić . Czas wygładzi potargane plany …[…] Oddycham tak spokojnie, chwytam za skrzydła życie …” – takie słowa dziś też usłyszałam w piosence, nie wiedziałam, kto ją wykonuje …, ale jest bardzo prawdziwa i mądra ! („Po burzy”) Znalazłam właśnie w Internecie. Również, na szybko, trafiłam na inną „Oszukam czas” w tym samym wykonaniu – dodaje optymizmu i siły!
Szary świat,
gdy brak w nim barw
nadziei brak…
Płacze świat
gdy ludzki gniew
znów rodzi strach…
Pójdę gdzieś
gdzie nie ma łez
by nie bać się
tam wolność jest…
Pójdę gdzieś
gdzie ptaków śpiew
tam znajdziesz mnie…
Ref.
Oszukam czas
ucieknę gdzieś od wszystkich smutnych spraw
zapomnę o złych ludziach, których znam
Będę jak… wolny ptak
Wierzyć chcę
że przyjdzie czas
nadziei czas…
Zniknie lęk
a ludzki śmiech
zagłuszy gniew…
Będę gdzieś
gdzie nie ma łez
nie boję się
tu wolność jest…
Będę gdzieś
gdzie ptaków śpiew
tu znajdziesz mnie…
Ref.
Oszukam czas
ucieknę gdzieś od wszystkich smutnych spraw
zapomnę o złych ludziach, których znam
Będę jak… wolny ptak
„Bo w życiu trzeba zawsze wolnym być” – jak śpiewał M. Jackowski.
Ksiądz upraszcza wiele rzeczy, powrócę do tego, co wcześniej napisałam, ja też bym chciała, by wszystko było takie proste, jasne, oczywiste, bo przekonanie takie dałoby wewnętrzny spokój i poczucie bezpieczeństwa. Życie każdego księdza jest łatwiejsze niż „zwykłego śmiertelnika” ! Mówić o teorii jest łatwo, krytykowanie … też łatwo przychodzi, ale bez serca, bez podejścia z rozwagą i ze zrozumieniem do innych, do problemów ludzi, komplikuje wszystko …!
Musiałam wypowiedzieć się , czułam taką potrzebę już bardzo długo i nie sposób już było dłużej zagłuszać jej. W końcu mam do tego prawo, jako „człowiek myślący”. A teraz świat się tak „zdemokratyzował”, że każdy może nawet autorytety krytycznie oceniać. Ale na pewno nie mam na myśli tego, by kogoś obrażać, jest to tylko sprzeciw człowieka, który czuje się często „oszukiwany”, raniony i lekceważony , im dłużej się żyje na tej ziemi, tym bardziej nie można zrozumieć … wielu rzeczy i ludzi, ludzie są dziwni !!!
Życie jest coraz trudniejsze, to jest pewne, bo zrozumienia się nawzajem jest coraz mniej, serca, miłości, dobrego słowa, ale trzeba sobie jakoś radzić w życiu, bronić się – przez to coraz więcej udawać, kalkulować, manipulować, przemilczać lub mówić i postępować tak, jak inni by od nas oczekiwali … ja za takim życiem nie przepadam i nie dam się „zreformować”, chyba że nie wytrzymam biegu pod wiatr … Jestem taka ”niespokojna dusza” i wiele rzeczy mnie boli i nie mogę często się z tym pogodzić, z bólem jednak przychodzi mi się z tym godzić.
Jak tu wierzyć w Boga, gdy tyle zła wokół ???
Pozdrawiam Księdza i wszystkich tu zaglądających i poszukujących ukojenia i pomocy … i życzę, by tu ją zawsze znajdowali …
…ja nie straszę, ja tylko mówię o tym, że Ewangelia sprawdza się w naszym życiu…Amen!