Święty Roch od rolników i zwierząt
25. sierpnia 2013 . przez xmj„Każdy powinien mieć jakiegoś Świętego, z którym pozostawałby w bardzo zażyłej relacji, aby odczuwać jego bliskość przez modlitwę i wstawiennictwo, ale także, aby go naśladować. Chciałbym zaprosić was, abyście bardziej poznawali Świętych, rozpoczynając od tego, którego imię nosicie, czytając ich życiorysy i pisma. Bądźcie pewni, że staną się oni dobrymi przewodnikami, abyście jeszcze bardziej kochali Pana oraz będą cenną pomocą dla wzrostu ludzkiego i chrześcijańskiego.”Ojciec Święty Benedykt XVI, 2010 r.
Czas na kolejnego świętego z mojego ogrodu. Nie mogło tu zabraknąć św. Rocha – patrona rolników i opiekuna zwierząt. Życiorys podany jest w tym linku. W naszej świątyni mamy obraz św. Rocha w zwieńczeniu ołtarza Świętej Trójcy. Przedstawia młodego mężczyznę w towarzystwie anioła i psa na tle pejzażu z widocznymi w mglistym tle horyzontu murami miasta. Wysoki, smukły, odziany w strój pielgrzyma. Jego twarz niezwykle realistyczna. Nasycona spokojem nie wyraża cierpienia. Zdaje się rozumieć i bez skargi przyjmować Bożą wolę. W lewej ręce trzyma pielgrzymi kij, prawą podtrzymuje brzeg obfitego płaszcza ukazując ranę na nodze. Obok, na kamieniu przyklęknął anioł. Na jego twarzy maluje się łagodny uśmiech. Wskazując widzowi dłonią widoczny znak choroby świętego, zdaje się tym uśmiechem potwierdzać jak miła Panu jest ofiara Rocha. Po przeciwnej stronie, u stóp mężczyzny jest pies z jabłkiem w pysku. Św. Roch służąc chorym w czasie zarazy, sam padł jej ofiarą. Wypędzony z miasta, zamieszkał w lasach. Jego jedynym żywicielem okazał się pies, który przynosząc pożywienie, uratował Rocha przed śmiercią.
Kapliczkę ze św. Rochem zamieściłem pod gruszą, najbliżej drogi do kościoła. Patrzy z niej na mieszkańców wsi, którzy tędy codziennie wędrują: najczęściej do sklepu. Nieraz do kościoła zajdą. Modlę się do św. Rocha, aby zachodzili częściej do świątyni. Św. Rochu módl się za nami!
Teraz to i moje psy, Azor i Ruben, mają swojego duchowego opiekuna.
Zachęcam do obejrzenia filmu Jana Jakuba Kolskiego „Jasminum”. Pokazuje ciepłe, przepełnione tajemniczością życie w klasztorze, gdzie każdy mnich ma swój własny zapach. Żyją w nim w spokoju mnisi, ale w ich życie i pokój wkraczają dwie kobiety… przyjeżdża konserwatorka malarstwa z 5-letnią córką. Goście zaburzają panujący tam spokój.
Uwielbiam ten film… ładnie napisane wszystko.
Czy jeśli wyobrażam sobie, że Bóg siedzi w bujanym fotelu w zabawnej szlafmycy i z kubkiem kakao w ręku, a nie na żelaznym tronie, grożący palcem i z marsową miną, to czy to oznacza, że idę na łatwiznę?
Film ja również gorąco polecam. Oglądałam go chyba pięć razy. Duet brat Zdrówko i mała Eugenia genialny!
Człowieku, a co się dziwisz…?