Gdzie można spotkać się z miłością? Gdzie ten SKARB?
8. lutego 2013 . przez xmj
Tłusty czwartek minął. Karnawał i ostatki miną szybko. Przed nami dzień św. Walentego – patrona zakochanych? A wszystko to bierze początek z chrześcijaństwa. Karnawał się kończy i mija tłusty czwartek, bo trzeba przygotować się do największych Świąt chrześcijańskich: do WIELKANOCY. Gdzie nie spojrzę, wszędzie jest odniesienie do naszej wiary chrześcijańskiej, która często wietrzeje i przestaje być solą dla naszego życia. Nie potrafimy już kojarzyć naszych codziennych wydarzeń z nauczaniem Kościoła (np. skąd się wziął tłusty czwartek, albo walentynki?). Wierzymy w to co mówią ludzie, a jak ze trudno uwierzyć nam samemu Bogu!
Człowiek potrzebuje kochać i być kochanym. Jesteśmy stworzeni do miłości. Gdzie można spotkać się z prawdziwą miłością? W Chrystusie. A gdzie Ten Chrystus jest – pytasz? Na Mszy Świętej jest! Młodzi ludzie nie chodzą na Mszę Świętą, bo to obciach… A dlaczego nie chodzą? Bo nie rozumieją wcale, że tu chodzi o największy SKARB – o MIŁOŚĆ: „Ciało za Was wydane”. Czyli idzie tu o prezent od Jezusa, bez żadnego „ile kosztuje?”, „za ile”. Uczy kochać bez warunków i uczy tracić coś dla osoby kochanej. Dlatego Msza Święta jest takim cennym skarbem, niedocenianym przez wielu młodych ludzi. Tak wiele osób przeżywa różnego rodzaju problemy: z sobą, z rodziną, z innymi, z wydarzeniami. Tylko Chrystus uzdalnia do prawdziwej miłości i proponuje aby zacząć kochać nie własną miłością, tylko Jego mocą!
Co i jak robić, aby młode pokolenie Polaków przyjmowało wiarę jako skarb? Takie pytanie postawił proboszcz parafii, w której będę prowadził rekolekcje wielkopostne. Ma ktoś pomysł? Proszę pisać!
ps „miłujmy się wzajemnie” – tego najważniejszego przykazania uczą się dzieci w klasie II, gdyby ktoś chciał korepetycje z tego materiału , to serdecznie zapraszam. I podaję do rozważenia pewne ciekawe przysłowie arabskie: „Kto nas kocha, niech kocha. Temu, co nas nie kocha – niech Bóg odmieni serce. A jeśli nie potrafi odmienić serca, niech mu skręci nogę, byśmy go poznali po utykaniu…”
Zapraszam na film o miłości i nadziei:

Pięknie napisane!
Zdjęcie i słowa przywołały we mnie wspomnienia, a właściwie uczucia, a przede wszystkim to napięcie w duszy, zapowiadające że niedługo stanie się coś wielkiego… Wilekanoc-Rezurekcje- niby chłód na dworze, ale ciepło w sercu, nadzieja na lepsze jutro… wieczność.
Co do Św. Walentego, to jest on też patronem epileptyków i ludzi chorych psychicznie… ale w sumie czymże różni się to od Miłość? Irracjonalność…
” Bóg całować każe i prowadzi przed ołtarze…”
KOCHAM!
pozdrowionka 😉
Co i jak robić, aby młode pokolenie Polaków przyjmowało wiarę jako skarb?
Trudne to pytanie na rekolekcje.
Wydaje mi się, że pokolenie młodych Polaków przyzwyczaiło się, że wiara po prostu jest i traktują ją jako nic specjalnego. Taka letniość w stronę bycia zimnym.
Tak wygodnie.
Żeby coś się zmieniło potrzebna jest dobra wola samych zainteresowanych. Pan Bóg obdarza łaskami każdego, kto się ku niemu zwróci – ale nie zmusza.
Jakiś czas temu mocno zastanawiałam się, co zrobić, żeby zachęcić młodych (młodszych ode mnie;) do jakiejś aktywności w Kościele, co zrobić, żeby było ich wiecej – w KSMie, na festiwalu… I rozbiłam się o własną bezsilność.
A wyjscie okazało się proste – wystarczy pokazać, jak wielki jest skarb wiary, na który człowiek się otwiera – innymi słowy: po prostu życie!
„Dzieciaki” nie reaguja na zachęty, plakaty, akcje – oni to mają na co dzień z naprawdę różnych stron.
Prawdziwie skuteczne jest nieuświadamiane nawet świadectwo, kiedy taki młody człowiek w najmniej spodziewanym momencie przychodzi i pyta dlaczego robię tak a nie inaczej. I jak mi to się udaje. Bo zainteresował go konkretny człowiek i jego historia – a nie akcja czy plakat.
Co zrobić, żeby młode pokolenie Polaków przyjmowało wiarę jako skarb? Pokazywać życiem, że wiara jest skarbem – nie systemem zakazów i nakazów, moralnością itp. – ale żywą relacją z Bogiem, która owocuje pieknym życiem.
I to zadanie w 100% praktyczne – dla każdego chrześcicjanina.
Bo do Boga człowieka najlepiej prowadzi właśnie człowiek – nie słowo, plakat czy nawet najbardziej atrakcyjna inicjatywa.
Do posłuchania: http://www.youtube.com/watch?v=-JGzvH-DdcY
Nie jest to łatwa sprawa. Myślę, że tylko autentyczne życie wiarą ludzi dorosłych może zachęcić młodych do przyjęcia wiary jako skarbu. Sama tradycja już nie wystarczy. Potrzeba nienadętego świadectwa zwyczajnego życia w wierze. I jeszcze dwóch rzeczy. Na sprawy beznadziejne są to: post i modlitwa.