Siewca wyszedł siać…słyszeliśmy po raz kolejny tę przypowieść w wakacyjną niedzielę (XV zwykła). Marzeniem Jezusa jest to, aby każdy Jego uczeń był żyzną glebą, która przynosi plon stokrotny.
Odwiedzam chorych i udzielam im sakramenty. Teraz Kościół sieje: słowo i sakramenty. I tam, w ich domach, znajduję tę żyzną glebę. Staruszka, leżąca w łóżku od wielu lat, podczas namaszczania olejem chorych w każdy pierwszy piątek miesiąca, powtarza piękne słowa: „Przez to święte namaszczenie, daj mi grzechów odpuszczenie”. Inna, prawie stuletnia kobieta, otoczona w swoim pokoju świętymi obrazami, biblią, książeczkami do nabożeństwa, różańcami, opowiada mi swoje życie. Mówiła m.in. o swoim pielgrzymowaniu. Lubiła pielgrzymować i jak twierdzi: mogło zabraknąć na chleb, ale nigdy na pielgrzymki.
W sierpniu niemalże z każdego zakątka Polski ludzie pielgrzymują na Jasną Górę. Chcą być taką właśnie żyzną glebą, która wydaje dobre owoce. Urodzajną ziemią stają się także ci, którzy podejmują gościną utrudzonych pątników. Kilka dni temu moi parafianie przygotowali poczęstunek: kanapki, pączki i napoje dla wędrowców z Ziemi Lubawskiej i Brodnicy. Warto dbać o urodzaje naszych duchowych i ludzkich gleb.
Byłem i jestem pod wrażeniem niezwykłego przemówienia Prezydenta USA Donalda Trumpa, które wygłosił w Warszawie 6 lipca. Niektórzy nawet twierdzą, że to było mądre kazanie. Zwłaszcza moment, w którym wspomniał pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski. Wtedy milion zebranych ludzi nie domagał się bogactwa, ani przywilejów, ale powtarzał trzy słowa: „My chcemy Boga”. Ludzie wołali o Boga. Był wtedy i jest nadal głód Boga. Dzisiaj może trochę ukryty, wynikający z przyspieszenia czasów, w których żyjemy.
Ewangelia z ostatniej niedzieli (XIV zwykłej) opowiada o tym głodzie Boga, który zaspokoić może Jezus: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeniu jesteście, a Ja was pokrzepię”(…) tylko u Jezusa znajdziemy ukojenie naszych dusz. (Mt 11,25–30). Okazuje się, że tylko Bóg nasyca człowieka.
I miałem takie doświadczenie w ostatnią sobotę. Od kilkudziesięciu dni raz w tygodniu mamy adorację Jezusa w ciszy. Jest taka potrzeba. Na godzinę przed sobotnią, wieczorną Mszą św. najpierw przychodził jeden mężczyzna i dwie kobiety. W wakacyjną sobotę 8 lipca już były pełne ławki. A ja spowiadałem w konfesjonale 40 minut – tak, że Msza św. rozpoczęła się z dwudziestominutowym opóźnieniem. Adoracja, spowiedź, Msza święta i nabożeństwo do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy mówią mi, że nadal ludzie chcą Boga! https://www.youtube.com/watch?v=2TP3Lm87pvI