Strona ks. Macieja Jastrzębskiego

Pan Bóg i starość

20. maja 2015 . przez xmj

SONY DSC

Niedawno zostałem wezwany do staruszki, aby udzielić jej namaszczenia chorych. Przyjechał po mnie jej siostrzeniec, który już długi czas opiekował się swoją ciocią. Zawsze podziwiałem go za taką solidną, wręcz synowską opiekę nad ciocią. Trzeba było zrobić dosłownie wszystko przy leżącej i chorej kobiecie. Od nakarmienia poprzez nocne czuwanie obok. Po modlitwie i namaszczeniu, ze łzami w oczach, ów mężczyzna powiedział, że starość nie udała się Panu Bogu… Czy naprawdę tak jest?

Faktycznie tak jest, że ciało, które służyło nam przez całe życie, nagle odmawia posłuszeństwa. Proste czynności zaczynają być skomplikowane. Bez pomocy drugiej osoby nie damy sobie rady. Sądzę, że starość i cierpienie są po coś. Są nam dane jako zadanie i misja. Starość osoby żyjącej obok wyzwala w nas większą wrażliwość, pozwala kochać prawdziwie, pochylać się (dosłownie) nad człowiekiem, szukać sensu cierpienia i śmierci (jedynie wiara pozwala dać odpowiedzi na te najważniejsze pytania). W pędzącym coraz szybciej świecie, cierpienie i starość pozwalają zatrzymać się, a wręcz zmuszają do tego. I okazuje się wtedy, że wszystkie nasze ważne sprawy stają się mniej ważne, albo nawet wcale nie konieczne.

Samemu człowiekowi choremu i starszemu też służy ten czas jesieni życia. Ma więcej czasu dla Boga, do modlitwy, do miłości wzajemnej. Wreszcie jest to czas podsumowania życia i ostatecznego przygotowania i oczekiwania na zaproszenie na ucztę w niebie.

Dzieci wiedzą lepiej: starość jest do kochania!

Odemknij drzwi

10. maja 2015 . przez xmj

SONY DSCSONY DSC

Podczas jazdy samochodem lubię słuchać radia. Mam ulubione audycje. Rzadko można usłyszeć ambitne, mądre słowa z jakimś przesłaniem czy głębią piosenki. Niedawno włączyłem Muzyczną Jedynkę. Słucham i głośnikom nie wierzę! Natrafiłem na audycję promującą nową płytę Stanisławy Celińskiej „Atramentowa…” Miła muzyka do spokojnej jazdy, odprężająca, refleksyjna. A jakie słowa! I jacy autorzy tekstów: Wojciech Młynarski, Muniek Staszczyk, Marcin Sosnowski, Katarzyna Nosowska. Płyta ukazała się 8 maja. Ale wracając do wspomnianej audycji radiowej, chcę powiedzieć, że byłem zaskoczony prostym świadectwem wiary Pani Stanisławy. Dosłownie w dwóch zdaniach wypowiedzianych w radio zawarła całą Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie ukazaną w Ap3,20. Piosenkarka mówiła, że mamy takie czasy, w których to nie człowiek modli się do Boga, ale Bóg modli się do człowieka…I stoi przed drzwiami i czeka aż Go wpuścimy. Tę myśl przedstawiła Wojciechowi Młynarskiemu, prosząc o słowa do piosenki. Po trzech dniach pojawił się gotowy do zaśpiewania utwór zatytułowany: „Drzwi odemknij”. Tak naprawdę wystarczy tylko drzwi otworzyć (piękne staropolskie słowo „odemknąć” akcentuje to otworzenie drzwi od środka)  i zaprosić Boga w swoje życie. Ale to nie takie łatwe jak się okazuje. Zatwardziałość wielu serc jest nie do pokonania. Brakuje wiary i gotowości do ciągłego przebaczania. Droga do piekła wiedzie właśnie przez zatwardziałość serca. „W życiu, co boli, serca niedoli głos często słyszę (…) ja kocham Ciebie, wierzę w Ciebie i Ciebie szukam. Na złe i dobre niech nas połączy jedna współrzędna. (…) Więc mnie wysłuchaj, serca niepokój w nadzieję przekuj. Ona, modlitwa, o Ciebie bitwa na wieki wieków.” To fragment wspomnianej piosenki, która jest dla nas dobrym i pięknym świadectwem otwartego serca.

Bocian Bartek (na drugie ma Kuba), który przychodzi już regularnie na Msze św. do kaplicy w Sokołowie i nawet bierze czynny udział (odzywa się po swojemu), przyszedł także na plebanię. I wszedł sobie odważnie na posesję, bo była otwarta furtka. A przecież ma skrzydła i może fruwać! Wybrał otwarte drzwi.

Zwierzęta często nas zawstydzają i pokazują właściwą drogę. A przecież Jezus mówi także dzisiaj: „Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy. Wejdę do niego i będę z nim wieczerzał.  A on ze mną.” Ap3,20