19. kwietnia 2015 . przez xmj

Najmłodsze dzieci bardzo lubią malować. Kilka dni temu na lekcji religii w przedszkolu dziecko zawołało na głos: panie księdzu, czy ja mogę namalować coś?. A co chciałbyś namalować? – zapytałem. Nasz kościółek. No dobrze, to malujemy wszyscy. Zapytałem o kolor naszej świątyni. Dzieci szybko odpowiedziały: czekoladowy! Rzeczywiście, dzieci miały rację. Nigdy nie sądziłem, że to kolor czekoladowy. Podczas konserwacji drewnianej elewacji w 2012 roku malowaliśmy go podwójnie drewnochronem koloru orzech ciemny. Ostatecznie wyszedł brązowy, a wg dzieci czekoladowy – smacznie się kojarzy! Na fotografiach widać różnice przed konserwacją (foto 1) i po konserwacji (foto 2; obiektyw „rybie oko” spowodował to wrażenie, że dzwonnica się nam kłania…).
Zaproponowałem moim studentom z przedszkola, abyśmy zbudowali kościół z prawdziwej czekolady. Chętnie dzieci pomogłyby. Padały pomysły, która czekolada najbardziej się nadaje i ile kilogramów potrzeba do tego. Na koniec postawiłem pytanie: co zrobić, aby wszystkie dzieci i wszyscy dorośli kochali naszą świątynię i chętnie do niej przychodzili? Podpowiedziałem: a gdybym rozdawał w kościele czekoladę, to czy przyszliby? Chłopak szybko odpowiedział tak: mój tata nie chodzi do kościoła, ale lubi piwo. Codziennie je pije. Gdyby ksiądz dawał piwo w kościele, to tata by przyszedł…
To chyba dobry pomysł. Mamy przykład z góry, od samego Benedykta XVI: na zdrowie! Oby nie za dużo…

2 komentarze »
4. kwietnia 2015 . przez xmj


Tak wyglądało kiedyś świętowanie Zmartwychwstania Pańskiego na wsi: „A gdy wnet potem ksiądz zaintonował u ołtarza pieśń Zmartwychwstania, kiej organy wtórem huknęły z całej mocy, kiej dzwony zaśpiewały na cały świat, a dobrodziej z Przenajświętszym Sakramentem jął zstępować ku narodowi w sinym obłoku kadzideł i dzwonnej wrzawie, pieśń buchnęła ze wszystkich gardzieli, zakolebała się ciżba, palący wicher uniesienia osuszył łzy i porwał dusze, iż naraz społem, kiej ten bór człowieczy, rozchwiany i śpiewający jednym, ogromnym głosem, ruszył procesją za proboszczem, któren monstrancję dzierżył przed sobą, że jakoby słońce złociste, słońce promieniejące rozgorzało nad głowami, płynąc z wolna skroś gęstwy nieprzeliczonej, wskroś świateł jarzących, w kadzielnych dymach ledwie dojrzane, śpiewaniami opowite i przez oczy wszystkiego narodu, i przez serca wszystkie z miłością niesione…
Obchodzili kościół we środku a wolniuśko, noga za nogą, cisnąc się w strasznej ciasnocie i śpiewając z całej mocy, a organy wciąż grały, a dzwony bezustannie biły…
Alleluja! Alleluja! Alleluja! Huczał kościół, aż mury się trzęsły, śpiewały serca wszystkie i gardziele, a te głosy płomienne i ogniem nabrzmiałe niby żar-ptaki rwały się z krzykiem wesela ogromnym, kołowały pod sklepieniami, kiejby poślepłe w upale, i w noc wiośnianą płynęły, na słońca się gdziesik niesły, we wszystek świat, kaj jeno uniesieniem dusze człowiecze sięgają…” W. Reymont „Chłopi”.
Życzę, aby Jezus Zmartwychwstały był zawsze słońcem promieniejącym w życiu, niesionym w sercach wszystkich z miłością. Bo Wielkanoc jest zawsze tam, gdzie ludzie uczą się od Jezusa kochać bez żadnych warunków i za każdą cenę. Taka Miłość nie umiera nigdy! Moje najserdeczniejsze pozdrowienia wielkanocne dla TYCH, którym nie zdążyłem złożyć życzeń. A tak było na wsi: zdjęcia i filmy.
A bociek Bartek wyczuł, gdzie TA MIŁOŚĆ mieszka…
Napisz pierwszy komentarz »