Małżeństwo Twoich marzeń
26. stycznia 2009 . przez xmjLubimy marzyć. Szczególnie młodzi ludzie. Od dziesięciu lat w maturalnych klasach, na zakończenie kursu przedmałżeńskiego, zapraszam moich uczniów do przelania na papier ich marzeń o małżeństwie. Piszą pięknie. Robią prezentacje, wklejają zdjęcia swoich dziadków i rodziców. Marzą o cudnym życiu w małżeństwie i rodzinie, liczą potomstwo.
Kłócimy się podczas kursu przedmałżeńskiego o rzeczy istotne, obalam pewne schematy, prowokuję i tłumaczę. Słucham. W burzy mózgów budujemy wspólnie idealne małżeństwo, zastanawiamy się nad tym, co je może zniszczyć. Omawiamy cele i przymioty małżeństwa, dużo czasu poświęcamy przeszkodom. Przekonuję też, że to małżonkowie sami sobie udzielają ślubu (a nie ksiądz, który błogosławi), że przyczyną sprawczą małżeństwa jest zgoda, a nie miłość (ku wielkiemu oburzeniu słuchaczy!). I że nie ma rozwodów w Kościele (jest stwierdzenie nieważności małżeństwa przez sąd biskupi). Omawiam też sprawy formalne dotyczące ślubu. A na koniec – w ramach ćwiczeń – spisujemy „zapowiedzi” i udzielamy ślubu „na niby” jakiejś zakochanej parze z klasy.
Są małżeństwa pięknie żyjące. Można budować się ich życiem, ich walką o siebie i troską o dobro wspólne. Ale dlaczego coraz więcej jest nieszczęść, niezgody, braku zaufania, zdrad, kłamstw, oskarżeń, rozwodów, życia na próbę, rozbijania innych małżeństw. Małe problemy urastają tu do niepokonalnych. Czy jesteśmy dzisiaj słabszym psychicznie i duchowo pokoleniem? Zapomnieliśmy, że miłość, to wybór drogi miłości i wierność wyborowi… (św. Augustyn). Jan Budziaszek – perkusista ze Skaldów- mówił o wierności, że dopiero po 20 latach małżeństwa odkrył, na czym polega treść przysięgi małżeńskiej; ja mojej żonie mówię tak: „jesteśmy dobrowolnym związkiem ludzi wolnych. To ja ci ślubuję, że to ja ciebie nie opuszczę aż do śmierci. Ty jesteś wolnym człowiekiem. Możesz być ze mną, nie musisz. Tylko musisz wiedzieć, że to ja ci ślubuję, że to ja ciebie nie opuszczę aż do śmierci. I nawet gdybyś odeszła ode mnie, nie było cię 20, 30, 40 lat to musisz wiedzieć, że kiedykolwiek powrócisz, to zawsze będzie czekała na ciebie micha z zupą i zawsze umyję ci nogi, bo to ja ci ślubuję, że to ja nie opuszczę cię aż do śmierci…” Gdyby tak wszyscy rozumieli to, co wypowiadają przed Bogiem i ludźmi…
Podziel się swoimi marzeniami o małżeństwie. Dlaczego dzisiaj tak łatwo ludzie się rozstają, ranią, krzywdzą siebie i dzieci, nie potrafią przebaczać…? Czemu dzisiaj tak trudno być razem? Być wiernym? Może zabrakło marzeń?
Marzenia są. Tylko brak chęci, by je urzeczywistniać. Brak odwagi i ciągłe powtarzanie sobie, że to nierealne. Zabrakło wysiłku, a nastała wygoda.
Często obserwuję kłótnie małżeństw, zarówno tych w rodzinie jak i przypadkowo napotkanych w sklepie, na ulicy. Wszędzie brak zrozumienia, a co najgorsze chęci by pojąć. Zawzięcie każdy partner trzyma swoją stronę, obwinia drugiego. Często wtedy zadaje sobie pytanie czy to kiedykolwiek znajdzie swój sens? Nikt inny za wyjątkiem mnie samej nie jest odpowiedzialny za moje życie. Jeśli sytuacja w związku jest trudna, nie szukam winnego, ale dróg wyjścia z kryzysu. Kto inny miałby to zrobić? Jeżeli będę czekała, aż zrobi to partner, stanę się od niego zależna, będę narażona na jego złe nastroje, na ciągłe kłótnie. To niełatwe, zgoda. Ale już samo dążenie ma znaczenie. Tak bardzo tego brak. Trzeba zrozumieć, że jeśli oczekuję od partnera, aby uczynił mnie szczęśliwą, w naszym związku szybko pojawią się trudności. Że gdy tylko postanowię, że on musi się zmienić, żebym ja dobrze się czuła, zapraszam do związku konflikt.W moich marzeniach małżeństwo to dwoje kochających się ludzi, w których tkwi pytanie: co jeszcze mogę Ci dać? Jeśli ci cokolwiek narzucam, nie kocham ciebie, ale siebie, ponieważ dostaję od ciebie to, czego ja chcę, zamiast dbać o to, abyś dostał to, czego ty chcesz. To koncentracja na obdarowywaniu i wspieraniu, wiara, ze jak chcę to mogę, to nauczę się, to spróbuję. RAZEM spróbujemy. Wdzięczność, bo przecież nic nie jest oczywiste.To związek, który stara się patrzeć w jednym kierunku, widzi sens wspólnych poczynań, również sens swoich marzeń! Ludzie, którzy wiedzą, że związek to coś najcenniejszego i, ze nie można posiadać drugiego człowieka. Dla mnie to umiejętność wypowiedzenia w każdej chwili i o każdej porze magicznego słowa, to nie „kocham cię” – ono jest nadużywane, ale jak sobie życzysz.
Gdy byłam mała marzyłam o tym, by kupić sobie taką piękną białą suknię i długi piękny welon. Mąż w pięknym garniturze zabiera mnie limuzyną do Ołtarza. 😉 Później zrozumiałam, że ważniejszy jest sam sakrament i wtedy chciałam, by miłość, która łączyłaby mojego męża i mnie była jak w słynnym Hymnie o Miłości. 🙂
Dlaczego tak trudno być razem? Myślę, że dlatego, że ludzie nie słuchają przez co nie rozumieją siebie. Są za bardzo zabiegani i nie mają czasu na miłość, która nie polega na wypowiedzeniu słów „kocham cię”, tylko wymaga od nas wielkiego zaangażowania i oddania się w zupełności drugiej osobie. Nie umiemy słuchać i przebaczać, a to w relacjach pomiędzy ludźmi jest bardzo ważne, bez tego nie zbudujemy związku. A czy tak trudno zaufać i kochać „pomimo”…? Ciągle kochamy „jeżeli” i „ponieważ”. Bo przyszły mąż ma dobrze płatną pracę, bo ma dobry samochód, duży dom. Jeżeli będziesz na każde moje zawołanie, jeżeli kupisz mi dom, samochód. Nie, tu nie chodzi o to. Starajmy się kochać „pomimo”… Pomimo wad, słabości, lęków. Dostrzegajmy to, co w ludziach najważniejsze – ich SERCE! 🙂
Moje wymarzone małżeństwo? Co tam, prać skarpetki… Mogłabym zrobić dużo więcej. Mogłabym harować od świtu do nocy, mogłabym wychowywać przedszkole i roztyć się przez to niemiłosiernie, mogłabym płakać nocami, mogłabym klepać biedę, mogłabym kłócić się… Z nim, przez niego i dla niego… To jest Miłość. By spalać się dla drugiego… Ona musi być obustronna… I najważniejszym spoiwem musi być Bóg:)
P.S. Po, co pisać o dobrych chwilach, których pragnie każdy? Miłość to poświęcenie…
Później coś więcej odnotuję u siebie 🙂
Moim zdaniem nie ma wymarzonego małżeństwa. Nigdy nie będzie czegoś idealnego.
Wiadomo, że każdy by chciał się nie kłócić, bez problemów stawiać razem czoła przeciwieństwom losu itp. Ale tego nie będzie…i myślę, że dobrze, ponieważ taki związek mógłby psuć się od środka, mógłby nie zwracać uwagi na problemy tylko żyć w sztuczności codziennej pogoni za życie.
Moim marzeniem jest to, że gdy spojrzymy sobie w oczy po 40 latach małżeństwa zobaczymy tą samą wielką miłość, co w dniu kiedy ją wyznaliśmy po raz pierwszy…
Małżeństwo moich marzeń… Nie wiem co napisałabym na ten temat rok, dwa lata temu… Perspektywa się zmienia. Teraz dla mnie ideałem, byłby związek z człowiekiem, któremu ufam i dla którego umiałabym zrezygnować z samej siebie. Bo to Miłość.
Nie wyobrażam sobie też, żeby w moim przyszłym małżeństwie nie było Boga. Nie da się budować rodziny bez fundamentu…
Chciałabym codziennie móc budzić się rano i dziękować Bogu za to, że postawił tego konkretnego człowieka na mojej drodze.
To co Ksiądz pisała (mówił na katechezie) o zgodzie warunkującej sakrament… Ja też się nie zgadzałam:D Ale teraz… w każdym razie… Pan Bóg po coś nam ten rozum dał 🙂
Nie zastanawiałam się jak miałaby wyglądać mój ślub. Na pewno chciałabym, aby był on niezwykły. Podczas ostatniego roku często bywałam na ceremoniach ślubnych i każda z nich była inna. Na swój sposób piękna i niezapomniana. Dużo zależy jak sobie tę uroczystość wyobrażają młodzi, bo przecież to jest ich wielki dzień.
W dzisiejszych czasach młodzi w coraz późniejszym wieku biorą ślub. Spowodowane jest to chęcią zdobycia wykształcenia oraz usamodzielnienia się.
Uważam, że małżeństwo to przede wszystkim miłiość, zaufanie, cierpliwość, dążenie do wspólnych celów, wzajemna pomoc oraz kompromis. Brak któregoś z tych „czynników” powoduje kłótnie, łzy, cierpienie a nawet rozwód.
Podziwiam takich ludzi. którzy przeżyli ze sobą 60 lat i nadal się kochają i troszczą o siebie nawzajem.
Miłości nie można sobie wymarzyć ani zaplanować. Trzeba na nią czekać i pielęgnować ją kiedy przyjdzie!!!
Wzorcowym małżeństwem byli dla mnie Rodzice. W ich spojrzeniu widziałam czułość, troskę, miłość, podziw. Nieustanną chęć bycia ze sobą. Byli sobą zafascynowani, odkrywali wzajemnie siebie i świat. Stworzyli wspaniały Dom, Przystań, do której chce się wracać…
Wzorzec małżeństwa jest. Marzenia są. Tylko może dziś, niestety, wszystko musi pozostać w sferze marzeń? Młode, szczęśliwe małżeństwa to rzadkość. Moje pokolenie nie potrafi kochać. Wiedzą, co to zauroczenie, ale nie miłość! Większość kocha siebie. Walczą nie o związek, aby przetrwał, ale ze sobą. W małżeństwie, jak w życiu, kryzysy się zdarzają. Sztuką jest, aby umieć posklejać to, co się rozpada. Musi być chęć „sklejania”, wola, wysiłek, trud, a nie wybór najprostszych rozwiązań – zdrada, rozwód…
Dla mnie prawdziwy facet to ten, który ma ambicję, walczy o kobietę, o relacje, uczucie, a nie nudzi się i „zabiera zabawki, aby iść do następnej piaskownicy, w której być może będzie bardziej kolorowo, ciekawiej”. Może i będzie? Ale tak można w nieskończoność. Rodzi to ciągłe frustracje, niezadowolenie, krzywdy dla bliskich osób…
Dla mnie małżeństwo to związek dwóch osób, które patrzą w tym samym kierunku, szanują się, wspierają. W życiu spotyka się czasem „pokrewne dusze”. Jest nam ze sobą dobrze, lubimy przebywać w swoim towarzystwie. Pojawiają się jednak przeszkody. W miłości musi być też „chemia”, pragnienie drugiej osoby. I żal, kiedy jedno chce, kocha, a drugie nie albo nie można, bo nierealne… W ten sposób życie upływa na ciągłej tęsknocie, poszukiwaniach… Czasem w tej wędrówce czuć już zmęczenie. Chciałoby się być już u kresu tej drogi. Poczuć, posmakować, pokochać… Ile jeszcze zakrętów? W którym kierunku dziś spoglądać, aby to, co trudne, stało się proste; aby to, co nierealne, stało się realne…???
Podtawą małżeństwa jest Chrystus.Piszę to z pełną swiadomością i nie jest to slogan, ale nasze kilkuletnie doświadczenie.Jeśli
buduje się z Nim przez Niego i dla Niego jest sie w stanie przejść rózne chwile.Ja mam wspaniałego męża, którego wymodliłam sobie za przyczyną św. Józefa( polecam).Małżeństwo- to bycie razem w różnych chwilach, wykracznie poza swój egoizm, wsparcie i troska o drugiego w każdej sytuacji, miłość- nieustanna troska o nią, dbałość o siebie i drugiego, lojalność i przebaczenie zawsze i pod każdą postacią nawet wbrew sobie dążenie do zrozumienia drugiego, wychodzenie mu na przeciw, przekraczanie swojej dumy. Myślę, że przebaczenie, pokój są jednymi z ważniejszych wartości w małżeństwie. Z nich wypływaja inne, może rozwijać się miłość. A gdy się kocha
łatwiej o przebaczenie. Ważne jst by być dla siebie i żoną/mężem, kochankiem/ kochanką, ale przede wszytkim przyjacielem/ przyjaciółką , która akceptuje, nie ocenia, wysłucha- zawsze jest!Ważne by budować swoje granice małżeństwa wspólnie bez innych,a jeżeli to tylko wtedy gdy chcemy by inni byli z nami w danych momentach. Istotna jest też codzienna wspólna modlitwa, która jednoczy, pomaga przetrwać różne chwile i być blicko ze soba i z Jezusem.Moje małżeństwo przekracza moje najśmielsze marzenia. Wszystkim tego życzę. Ale to wymaga nieustannehj pracy, otwartości, dialogu obojga i walki z sobą samym, z Szatanem, czasami innymi ludzmi. Najważniejsze by być blisko i nie tracić tej bliskości zarówno w sensie psychicznym , jak i fizycznym.
Ja też marzyłam o małżeństwie. O małżeństwie pięknym , ,,bo miłość jest piękna??.. O takim , które opisywał Karol Wojtyła w ,,Przed sklepem jubilera??. I moje marzenia nie tylko się spełniły. Mam wrażenie, że Pan Bóg obdarował mnie hojniej, niż mogłam sobie to kiedykolwiek wyobrazić i wymarzyć?
Ale wiem jak trudno jest marzyć o małżeństwie, o małżeństwie pięknym, gdy tego obrazu nie można budować – chociażby w małej części – na fundamencie małżeństwa swoich najbliższych , swoich rodziców. Gdy nie patrzy się na codzienny trud Miłości, gdy tej Miłości nie można zobaczyć ani poczuć. Gdy łapie się każdą spokojną chwilę i ma nadzieję, że potrwa dłużej niż miesiąc. Trudno jest wtedy marzyć, bo wszystko buduje się od początku samemu. Często po omacku. Ukradkiem podpatrywane szczęśliwe życie swoich rówieśników w szczęśliwych rodzinach? , ich pogodnych i oddanych sobie rodziców. I marzenia o takim życiu dla siebie.
Bo właśnie wtedy te marzenia są najbardziej potrzebne.
Oparte na wierze i zaufaniu Panu Bogu. Ja marzyłam i modliłam się o dobrego męża. Dziś powiem, że bardziej niż wymarzyłam ? wymodliłam sobie i mojego Męża i nasze Małżeństwo. Jest dla mnie darem i wielkim zadaniem. Na całe życie. Jest jakąś wielką Tajemnicą Woli Bożej. Za wielkie słowa? Nie, bo jak widzę zobojętnianych wobec siebie małżonków , jak czuję ciężar ich milczenia i słyszę potok pretensji, żali i oskarżeń to czuję się jak wybrana przez los, wybrana przez Boga. I czuję na sobie ciężar odpowiedzialności , bo może jestem podpatrywana przez innych, którzy właśnie marzą? I mam szansę wskrzesić w nich nadzieję, że to możliwe, że to nie mrzonki , że miłość po sześciu latach małżeństwa może być równie piękna i żywa jak na początku ? a nawet jak mawia mój Mąż ? bardziej , każdego dnia bardziej !… Dojrzalsza, bo zahartowana przez trudy zmagania się ze wspólnymi już na zawsze problemami i piękniejsza wszystkimi wspólnymi radościami .
Z Tajemnicą nikt nie wygra. Przypominam sobie słowa pewnego księdza na ślubie mojej koleżanki o tym, że najbardziej intymnymi chwilami między małżonkami są chwile wspólnej modlitwy, wspólnie odmawianego różańca w październiku.. Nie ma recepty na udane małżeństwo, ale o te modlitewne wspólne chwile naprawdę warto zadbać..
Ważny jest każdy dzień. Ważna jest bliskość , ważna jest rozmowa , ważne jest czasem i milczenie- byle nie ciążyło jak kamień, ważna jest wspólna przestrzeń i przestrzeń każdego z nas osobna, ważna jest nasza wzajemna za siebie odpowiedzialność .
Małżeństwo marzeń… Gdy myslę na ten temat to widzę często przed oczami moich Rodziców. Ich miłość, wzajemne wspieranie się, dobroć, pomoc. Małżeństwo to jest oparte na głębokiej wierze i wiem, że to jest przyczyną takiej trwałości, bo „na skale jest utwierdzone”…
?Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: ?Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną (?)? (Rdz 1, 27-28)
Od Bożego planu stworzenia mężczyzny i niewiasty zaczęła się historia ludzkości, a moment uświęcenia tego związku dał początek ich wzajemnemu nachyleniu się ku sobie. A kiedy Bóg umieścił ich w raju, to mogli wieść życie jak?no właśnie, pewnie tak jak sobie to dzisiaj wyobrażamy w naszych marzeniach.
Tylko, że wraz z upadkiem pierwszych ludzi, te marzenieazostały zachwiane. Ponieważ okazali nieposłuszeństwo Bogu, kosztując z drzewa poznania dobra i zła, spotkała ich kara. Bóg wygnawszy ich z raju do niewiasty powiedział: ?Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą. Do mężczyzny zaś rzekł: Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść – przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia?(Rdz 3, 16-17).
Chyba nie trzeba się domyślać, że trud, którym zostali obarczeni pierwsi ludzie po życiu w tej rajskiej beztrosce, mógł spowodować zachwianie w ich przyjaźni ? już zrzucenie przez mężczyznę całej winy za popełnione wykroczenie na niewiastę, mogło wywołać w niej oburzenie na męża (nie dość, że mnie nie broni, to jeszcze całą winę zwala na mnie!), zaś skuszenie mężczyzny przez niewiastę naruszyło jego zaufanie co do udzielanych przez nią rad (to twoja wina, już nie będę cię słuchał!). I tak oto zaczęły się małżeńskie ?kłopoty?. Trzeba jednak zauważyć, że Bóg, pomimo ich wydalenia z raju, nie zmienia wcale ich powołania?tyle tylko, że to co do tej pory otrzymywali z łatwością, od teraz muszą zdobywać w trudzie. Ale nadal jest nad nimi Boże błogosławieństwo i nadal mogą liczyć na Jego pomoc.
Dlaczego przywołuję tę starobiblijną opowieść? Bo odnoszę wrażenie, że tak jak nieposłuszeństwo pierwszych ludzi wobec Boga stało się przyczyną ich upadku i zaburzenia wzajemnych relacji, tak samo kryzys wiary w dzisiejszych czasach staje się przyczyną upadku zarówno małżeństwa, jak i wzajemnych relacji między ludźmi, braku zaufania, niezgody, rozstań, porzuceń, zranień, rozczarowań.
Ludzie chcą żyć lekko i przyjemnie, bezproblemowo. To co mogłoby zburzyć plan realizacji ich własnych zamierzeń jest zazwyczaj porzucane, nawet jeśli wcześniej budziło zachwyt, ale?okazało się, że coś/ktoś inny mógłby być bardziej przydatny. Tak właśnie dzieje się często w dzisiejszych związkach dwojga ludzi. Jeśli pojawiają się problemy, ?skoro nie możemy się dogadać, to pewnie do siebie nie pasujemy, musimy się rozstać?, ?poznałem inną, mamy wspólne zainteresowania, tak wiele nas łączy, a ty przecież lubisz robić co innego, może też poznasz kogoś kto będzie podzielał twoje zainteresowania, rozstańmy się, tak będzie dla nas lepiej? (powinna się cieszyć, przecież jasno postawił sprawę, jest dżentelmenem i chce żeby ona również była szczęśliwa), ?on ma dobrą pracę, zna wielu sławnych ludzi, stać go na wszystko, z nim nie będę musiała martwić się co jutro do garnka włożyć, a ty harujesz całymi dniami, a i tak z tego nic nie ma, a jak już wrócisz do domu to tylko kanapa i telewizor, co to za życie z tobą!?, itd. można by mnożyć przykładów. A przecież ci ludzie jakoś się wcześniej dogadywali, coś ich łączyło, mieli jakieś wspólne plany, marzenia?Co się z tym wszystkim stało?
Chyba zabrakło wiary?i prawdziwego zrozumienia czym jest związek dwojga ludzi, czym jest małżeństwo i na czym się opiera. A przecież to Bóg określił twoje obecne miejsce?i gdy jest ci trudno, ku Niemu zwróć swoje oczy, bo miłe są Mu twoje wołania?
Bo małżeństwo to nie bułka z masłem, która szybko i lekko przeleci, że aż obliżę się ze smakiem, to także czerstwy chleb, który również trzeba przegryźć, bo chleba się nie wyrzuca!
Żeby zbudować trwały dom, trzeba wielkiego wkładu i wysiłku, i wielu lat pracy?Tak samo buduje się małżeństwo, kamień po kamieniu, czasami może coś się osunąć, czasami jakaś cegła spadnie, ale po to jestem obok, żeby podać ci rękę i pomóc się podnieść?I chociaż wiem, że czasem może się na mnie zezłościsz, że może nie okażesz mi wdzięczności, ale nie mogę od ciebie tego wymagać bo wiem, że nie jesteś doskonały, chcę jednak pomagać ci, byś z każdym dniem stawał się coraz lepszym. Nie mogę ci obiecać, że cię uszczęśliwię, bo ja również nie jestem doskonała, ale mogę obiecać, że dla ciebie będę się starać?
Być cenniejszą niż perły, tak by nigdy nie zechciał mnie utracić?chciałabym być dla człowieka, któremu się ofiarowałam (i myślę, że jest to również pragnienie każdej kobiety)
+ powiedz jak mnie kochasz?
– powiem
+więc
-Kocham Cię w słońcu, py blasku świec. Kocham Cię w kapeluszu i w berecie, w wielkim mieście, na szosie. Dziś, wczoraj, jutro.W dzień i nocą. i wiosna kiedy jaskólka przylatuje
+ a latem jak mnie kochasz?
-jak tresc lata
+a jesienia ?
-nawet wtedy gdy gubisz parasolki:)
+a gdy zimno potrzebny nam dzień?
-Zimą kocham Cię jak wesoły ogień. Blisko przy twoim sercu być:*:)
Uważam, że małżeństwo powinno być zwiazkiem dwojga kochajacych sie ludzi. Nie zgadzam sie ze stereotypem rodziny, w której żona jest całkowicie podporzadkowana męzowi i zajmuje sie tylko domem i wychowywaniem dzieci.
Chciałbym aby mojke małzenstwo było zwiazkiem partnerskim, w którym oboje małzonkowie maja równe prawa i obowiazki. Oczywiście nie pojmuje tego jaką radykalną zamiane ról społecznych, lecz jako możliwość realizowania przez kobietę swych planów i ambicji zawodowych oraz zaangazowanie mężczyzny w prowadzenie domu i wychowywanie dzieci. Małżonkowie powinni rozumieć swoje potrzeby i wspierać sie wzajemnie. Jednak najważniejszym elementem udanego zwiazku jest wzajemna miłość.Chciałbym być kochanym oraz obdarzać kogoś swoją miłościa czujać, że ją w ten sposób uszcześliwiam. Dla mnie bardzo waznym czynnikiem jest wzajemna lojalność, zaufanie i wierność, które sa dla mnie fundamentem małżeństwa, gdyż tylko na uczciwości można opierać prawdziwy związek. Ludzie powinni sobie wzajemnie ufać i być pewni swoich uczuć. Wcięzkich i trudnych chwilach powinni sobie pomagać wzajemnie i być dl siebie oparciem. Wazne jest by tolerować niedoskonałosci i wady drugiego czlowieka, A w razie konfliktów starać sie zawsze je rozwiazac i wybaczać sobie błedy. Jesli uda mi sie stworzyć taki zwiazek (chodz teraz jestem bardzo szczesliwy ze swoja dziewczyną Martą i nasz zwiazek jest cudowny) to bede gotowy mieć dzieci, co jest głównym celem małżeństwa. Jest to bardzo odpowiedzialne zadanie, dlatego podejmujacy go ludzie powinni budować trwały i stabilny zwiazek. Rodzice powinni wspólnymi siłami dążyc do dobrego wychowania swego potomstwa i zapewnienia mu szcześliwego życia.
Mam nadzieje ze spełnia sie moje marzenia, bo spotkałem odpowiednią partnerkę i postaramy sie o idealne małżeństwo.
Pozdrawiam gorąco:)
Idealne małżeństwo nie istnieje…nie ma ludzi idealnych…można tylko dążyc do ideału…
Śliczna, biała suknia, welon, tłum gości, przystojny mąż… Takie miałam marzenia, kiedy byłam dzieckiem. Wraz z koleżankami dzieliłyśmy się własnymi wizjami właśnie Tego dnia. Ma on być najpiękniejszy w naszym życiu… Jednak, kiedy mamy te 17, 18, 19 lat dociera do Nas ta gorzka prawda. Nie ma tak słodko jak w filmach. Miłość… czasem zastanawiam się co to słowo właściwie oznacza…zaufanie, wzajemny szacunek, troska o dobro drugiej osoby, poświęcenia dla niej..ciężko jest żyć w tak wyidealizowanej wizji.. Obserwacje moich rodziców i cioci nie ułatwiają mi..ciągłe kłótnie, czepianie się o byle co, brak czułości – szara codzienność. Ja tak nie chce..nie wiem czy warto wychodzić za mąż jeśli moje życie będzie miało tak wyglądać. Być może, kiedy spotkam Tego jedynego mój światopogląd się zmieni.. Marzenia na pewno będą i są. Chyba każda dziewczyna marzy o ślicznych dzieciaczkach, troskliwym mężu, który byłby wierny, troszczyłby się o moje dobro, pragnąłby mojego szczęścia i dążyłby do tego..słowa ,,kocham Cię” nie wystarczają..czasem puste, bez wyrazu, powiedziane tak od niechcenia..cóż one wtedy znaczą?? ,,Daj mi spokój i nie męcz mnie już” Czy tego każda kobieta pragnie? Sądzę, że nie. Na początku związek jest piękny..faza zauroczenia:) potem dochodzimy do wniosku, że to jest miłość..szalona..później prawdziwa, dojrzała..ten etap jest najcięższy:( przychodzi rutyna. Tak właśnie jest w małżeństwie..trzeba przezwyciężyć przyzwyczajenie..poznawać siebie na nowo:) szczypta szaleństwa na pewno nie zaszkodzi:)
Ech… Dobrze jest tak pomarzyć.. Tylko co zrobić, żeby one w przyszłości były realne? To jest takie trudne:( Gdybym chociaż miała jakiś wzorzec do naśladowanie… No ale, trzeba dać sobie radę:) i czekać na tego księcia.. zbudować z nim dom na porządnej podstawie miłości i szacunku. Będę starała się z całych sił, żeby moja rodzina może nie była idealna, bo taka nie istnieje, ale żeby była taka jak w marzeniach..żeby dzieci miały oparcie w rodzicach, mogły im wszystko powiedzieć, poradzić się..
Bo żeby małżeństwo było udane rodzina powinna tworzyć zespół. Wzajemnie się kochający i szanujący.
Fajnie było pomarzyć:)
Pozdrawiam:)
Trzeba sięgnąć do źródeł. Spójrzmy na Świętą Rodzinę… Należałoby naśladować posłuszeństwo i poświęcenie, które zawsze świadczyła. Warto przeczytać encyklikę „Casti connubi” Piusa XI i kazania śp. abp. Marcela Lefebvre, gdzie prawdziwe małżeństwo zostało opisane w piękny katolicki sposób.
O małżeństwie – Listy św. Pawła Apostoła: 1 Kor 7, 1-16; Ef 5, 21- 33, to tylko niewielka część tego co nam podaje największa skarbnica mądrości ? Pismo św., i jest z czego czerpać, bo jest to prawdziwie studnia bez dna, a wszystko co w niej – jest dla nas?, a my zamiast z tej studni całymi wiadrami czerpać, montujemy sobie nowoczesne krany, przez które woda ledwo co kapie?
Nawet Pismo św. prześciga nas w swojej nowoczesności – jest ponadczasowe…
Jak wiemy małżeństwo to związek dwojga ludzi i aby moje małżeństwo miało być wymarzone to musi zgadzać sie z oczekiwaniami tej drugiej połówki. Nie wiem czy można nawet opisać wymarzone małżeństwo.. Wymarzone..Co to znaczy ? Czy chodzi tu o wartości ziemskie czy wyżzze uczucia..? Dla jednych wymarzone małżeństwo to ślub z bogatą osobą, która będzie zapewniała dostatek materialny, spełniają nasze zachcianki i nie żałowała , nie oszczędzała pieniędzy. Dla innych wymarzone małżeństwo to spokój i harmonia dwojga ludzi. Wzajemna troska , zrozumienie i zaufanie.
Ja skłaniam sie ku temu drugiemu. DFla mnie malżeństwo dla pieniedzy to sprzedanie siebie. Tylko w imie czego? Przeciez pieniadze kiedys sie skończa i co wtedy? Niektórzy się nad tym nie zastanawiają. Ja widze swoje małżeństwo jako związek z osoba ktora będzie mnie przede wszystkim szanować i liczyć sie z moim zdaniem . Musimy byc dla siebie oparcie. Na przyjazni musi opierać sie taki związek. Chciałabym aby chociaż w połowie spełnily sie moje marzenia. Poki co muszę najpierw znaleźć osobę, która będzie gotowa na pewne wyrzeczenia w imię prawdziwej milości i z która będę mogla tworzyć wymarzone małżeństwo.Wspólnie.
,,Najlepszy przyjaciel dostanie prawdopodobnie najlepszą małżonkę, ponieważ dobre małżeństwo opiera się na talencie do przyjaźni”
Fryderyk Nietzsche
Małżeństwo moich marzeń, hmm… Tak krótkie pytanie, a odpowiedzią na nie jest całe moje przyszłe życie, ale nie boję się odpowiedzieć. Małżeństwo o którym marzę nie powinno być oparte na sferze materialnej, a przede wszystkim na sferze duchowej. Marzę, aby z tą drugą połówką spędzić resztę życia nawet gdyby nie było piękne i bajkowe. Pragnę być z tą osobą ” w zdrowiu i chorobie”. Priorytetową wartością w tym związku powinna być szczera MIŁOŚĆ i ZAUFANIE, które nie wynikną z przyzwyczajenia ani za pieniądze, ale przede wszystkim z tego pięknego uczucia, którym jest miłość do drugiej osoby.
Małżeństwo moich marzeń… hmm…
moje zasady:
1. „Zapoznać” dziewczynę i zakochać się,
2. Poznać w/w dziewczynę i POKOCHAĆ!!,
3. Oświadczyć się… i usłyszeć TAK!!
4. Wziąć ślub i żyć w zgodzie z nauką kościoła i własnym sumieniem…
5. gromadka rozbrykanych dzieciaczków;D
Być może to staroświeckie poglądy… ale wiele młodych ludzi zaczyna z zupełnie innej strony. Najpierw jest zakochanie, potem dziecko, rozważania nad celowością ślubu i pierwsze wątpliwości co do łączącego ich uczucia… zwykle dochodzi do ślubu i jeśli przyjdzie prawdziwa miłość, to związek trwa. Jeśli jednak nie pojawi uczucie-najmniejsza błahostka staje się przyczyną rozwodu…
Ja aktualnie staram się realizować drugi spośród wymienionych punktów… Możliwe,że czytając ten tekst-ktoś pomyśli,że ma do czynienia z nudziarzem, z miłośnikiem schematycznego działania niezdolnym do spontaniczności i romantyzmu…
Ja wówczas odpowiem – pomyśl o odpowiedzialności… po coś w końcu Bóg dał Tobie rozum…