Wiosna zimą?
13. grudnia 2011 . przez xmjTaki obrazek kwitnących chryzantem mogłem podziwiać z mojego okna w środku grudnia tego roku. Bogu dzięki, że zima w tym roku łaskawa. Ogrzejemy domy za mniej. W kryzysie ciągłych podwyżek to łaska Boża. Bo trzeba ogrzać i Dom Boży i swoje domy. Rok temu było gorzej: zimno, wietrznie, śnieżnie.
Czas adwentu, to piękny czas poszukiwania tęsknoty za Bogiem, który przychodzi, aby nas zbawić. Cieszę się z tych wielu spowiedzi gorliwych chrześcijan w parafiach naszego dekanatu. To wielka nadzieja na wiosnę w tę zimę obojętności i atakowania Kościoła – który jest naszym domem. Tytuły, godności, awanse, podwyżki i pieniądze – na nic się przydadzą, gdy zabraknie odruchu człowieczeństwa np. cierpliwej posługi jednania w konfesjonale, wysłuchania człowieka, rozmowy, modlitwy. Ks. J. T. pisał w wierszu „Stopniowanie”. „Mało, niewiele, kawał – kanonik, prałat, zawał”. Obyś był człowiekiem… pomimo urzędu, stanowiska, zaszczytów! Wtedy będzie wiosna.
Dziekuję za każde otrzymane dobro w dobie tzw. kryzysu. Dzisiaj rocznica Stanu Wojennego – już 30 – ta. Proszę o modlitwę za tych, co nie zrozumieli tragedii owych ponurych dni. Może ktoś pamięta te smutne dni? Co wtedy robiliście? Czy mieliście nadzieję?
Życzę wiosny zimą, czyli tęsknoty za Przychodzącym Emmanuelem!
U mnie również zazieleniła się trawa i krzewy poubierały się w pąki. A jednak nie czuć w powietrzu tej świeżości, która po srogiej zimie tak bardzo jest wyczekiwana. Bo wszystko musi się zrodzić we właściwym klimacie.
To jak z Nowonarodzonym Jezusem, którego w szczególny sposób oczekujemy w adwencie, a którego próbuje nam się zaraz po Wszystkich Świętych przysłaniać uginającymi się od bombek i innych ozdób choinkowych półkami hipermarketów. A przecież wszystko musi mieć swoją kolej, swój czas…
Obyśmy w tym całym błaganie potrafili odnaleźć to co warte odkrycia…
A kto wyhodował takie piękne kwiatki?
miałam wtedy 3 lata..
Do afro:
to popytaj Rodziców, rodzinkę, starszych… pozdrawiam 33 – latkę! Piękny wiek!
Do ktosia: Pan Bóg!
Pamiętam ten dzień. Stojących żołnierzy z karabinami na skrzyżowaniach miasta.Niepewność co teraz bedzie. Strach o tatę, który był w tym czasie w innej miejscowości u dziadka i nie wiadomo było kiedy i jak dotrze do domu.Po powrocie do domu opowiadał jak sam czuł przerażenie kiedy idąc rano do Kościoła widział przejeżdzjące czołgi uliczkami miasteczka . Słyszał odgłos ryku silników i chrzęst gąsienic kiedy czołgi z trudem pokonywały drogę na wąskich brukowanych ulicach miasteczka.Pamiętam też kolumnę kilkunastu ciężarowych opancerzonych samochodów ciężarowych milicji jadących w kierunku Gdańska w czasie kiedy trwały tam strajki. Do dzisiaj kiedy rozmawia się o tamtych czasach staje mi przed oczyma ten widok i czuję ten niepokój , i myśli , które wtedy się rodziły -co będzie dalej.
Pamiętam śnieg i duży mróz nie tak jak w tym roku.
Pamiętam niepewność ludzi i skromne święta.
ale najlepiej pamiętam żołnierzy, którzy przyjechali do naszej miejscowości bo jeden z nich został moim mężem i tak jesteśmy razem na dobre i na złe do dziś. A kwiaty piękne aż trudno uwierzyć, że to grudzień.
Ja nie pamiętam stanu wojennego. Znam z książek i opowieści rodziców.
Natomiast przykro, kiedy spotykam swoich rówieśników lub ludzi niewiele młodszych, którym data 13. grudnia 1981 niewiele mówi. Zachodzi obawa, że pokolenie moich dzieci już najnowszej historii znać nie będzie.
Najnowszej albo i żadnej. Bo po co.