Jaki Kościół jutra…?
13. listopada 2007 . przez xmjUcieszyłem się, gdy przeczytałem wczoraj o pewnym wydarzeniu bez precedensu w historii Kościoła Płockiego (tak podały media). Nasz biskup Piotr Libera, pomimo przeziębienia, wciągnął dres na siebie i czapkę na uszy i pobiegał z ludźmi. Wydaje się, że to nic wielkiego, to normalne, że ludzie ubierają się w dres i czapkę i biegają. Czyli wróciła normalność do nas. Okazało się, że Biskup też ma ciało ubrane nie tylko w szaty liturgiczne. I dba nie tylko o duszę ale i o ciało!
Różnie bywało w naszym Kościele… nie miejsce tu na „wypominki”. Ostatnie sympozjum naukowe WSD w Płocku pytało o Kościół jutra: jaki ma być? „Młodzi kończą szkoły jako analfabeci religijni, pozostają na poziomie z dzieciństwa, nie potrafią się modlić” – twierdził prelegent ks. L. Slipek, proboszcz warszawskiej parafii. Spotykam się z tym i ja np. na katechezie maturzysta nie zna Dekalogu, Pismo święte nie jest autorytetem dla młodych. Kościół dla wielu to nie duchowa ojczyzna, ale to oni, obcy, instytucja, a wiara to prywatna sprawa. Co oni mają do tego…?
Jak dotrzeć dziś do młodzieży, która nie bywa w Kościele? Jak głosić kazania, aby docierały do serc ludzkich? A może księża powinni uciekać od doczesności, „bo przesiąknięta jest złym duchem”. Czy powinni być otwarci na wszelkie formy współczesnego myślenia i nie obrażać się na nowoczesność?
Tak zwyczajnie zapytam: jak być dziś dobrym katolikiem, księdzem, biskupem? Jaki będzie Kościół jutra? Ma ktoś receptę, radę, przepis…? Piszcie…
ps fotografia przedstawia mój KOŚCIÓŁ. Tytuł: „Rozdarcie”.
II miejsce w konkursie regionalnym „Obok nas”.
Kościół jutra? Przede wszystkim Kościół – moim zdaniem – musi pójść z biegiem czasu! Nie może się zamykać w murach świątyń. Musi wyjść na zewnątrz. Niech będzie jak najwięcej inicjatyw typu „Marsz świętych” (jaki odbył się w Płocku w br.) Oczywiście te otwarcie się na świat nie może się wiązać z odejściem od przekonań Kościoła (np w sprawie aborcji). „Nowoczesność w formie, ale tradycyjność w treści” – tak możnaby to nazwać
myślę, że nie ma takiej recepty. moi zdaniem, aby w dziesiejszych czasach (szczególnie)mówić ludziom o Bogu trzeba zacząć od budowania z nimi relacji.nie wywyższania się ponad wiernych, tylko pokorą, prostotą i prawdą.mogę napisać jedynie o pewnym księdzu, którego postawa, świadectwo zbliżyły mnie do Boga . otóż był i jest to człowiek, który ma swoje zasady, nie jest konformistą, za co często obrywa ( także od współbraci księży, postrzegany jako dziwak). nie buduje wokół siebie sztucznych murów , co robią duchowni, wywyższając się i uważając za wybrańców ludu( wielu moich znajomych wyczuwa niepotrzebne pozy i pyche duchownych). W ten sposób do nikogo się nie dotrze. ponadto twierdzenia typu ,, musisz”, ,, powinieneś” nie budują relacji, stawiają ciężkie barykady.Dla mnie wspomniany wcześniej Ksiądz to gość, wie co mówi, nie wstydzi się okazywać ludzkich słabości, nie stwarza poz, nie ,, gra” jak mu zagrają , szanuje ludzi bez względu na wykonywany zawód, czy ilość pieniedzy, jeżeli coś mówi, to ,, nie dla publiki”, by u ,, klaskano”, czasem wielu to się nie podoba. Ale te cechy były i są świadectwem wpatrzenia w SWOJEGO NAUCZYCIELA. Ja osobiście nie jestem w stanie słuchać kogoś kto mówi o zasadach, a sam jest ewidentnym konformistą. Sam czegoś nie robi, a innym mówi ,, musisz”. oczekuje pochwał, uwielbienia, szacunku, a sam nie okazuje szacunku. Od Kościoła oczekuje takich ,, Dziwaków”, którzy pokażą, że można iść za Chrystusem, ręka w rękę z człowiekiem pokazując u drogę, a nie ,, wskazując niechętnie ręką z góry ambony”.
kościół jutra? powinien być trochę popkulturowy. w atrakcyjnej, młodej formie. kościół tradycyjny to kościół wczoraj, dla tych ,którzy już od dawna są mu wierni i nie potrzebują,a nawet nie chcą zmian. A kościół powinien iść z begiem czasu by przyciągnąć ludzi. I nie straci przez to nic ze swej powagi i majestatu. widzieliście gadżety z Muzeum Powistania Warsawskiego? Manierki, piórniki, kalendarze z rysunkowymi wyobrażeniami powstania. Powagi nie ujęło. Ludzi przyciągnęło.
Wielkie brawa dla Księdza Biskupa Piotra, za to, co robi… No a właściwie za to, jaki jest, tzn. jest księdzem, ale to mało jest przecież Biskupem, a zachowuje się swobodnie, jest otwarty na ludzi, a przede wszystkim rozmawia i słucha!
Kościół jutra? No właśnie powinien być dialog w Kościele, abyśmy znali swoje wzajemne oczekiwania, a zarazem powinna być „mądra” edukacja, bo musimy wiedzieć, czego powinniśmy chcieć, co możemy osiągnąć, a czego nie! Otóż do wszystkiego można się przystosować, tj. do doby internetu, pogoni za pracą, czy niezmierzonej tolerancji, Kościół też w duch nowych cywilizacji powinien korzystać z nowych metod Ewangelizacji. Wiedząc, jednak, że wszystko ma się wokół jednej „sprawy kręcić” – BOGA! I dlatego nasza świadomość i wiedza powinna być no stop pogłębiana, bo cóż znaczy być lekarzem nie kończąc medycyn lub nauczycielem nieuczącym. Brak wiedzy i doświadczenia powoduje nieznajomość tego, czym się żyję, obłudę i fałszywość w oczach innych. To samo dotycz członków Kościoła! A co mnie najbardziej porusz, ludzie uważają, że Kościół to ksiądz, biskup itd.. Oczywiście, tak! Są to ludzie, na których zwraca się szybko uwagę i ich się komentuje (może z powodu „czarnych sukienek”), ale pamiętajmy Kościół to MY wszyscy! MY w JEZUSIE Go budujemy, i to od nas zależy najwięcej, bo cóż może pracodawca, gdy ogół zatrudnionych, nie zna się na tym, co zostało mu powierzone, (a nam świeckim, których na ilość jest stanowczo więcej od duchownych dano tak wiele zadań…) No cóż rozgadałam się…
Reasumując, ten mój wywód od kapłanów zależy wiele(bierzcie przykład z Pasterza naszej diecezji, przede wszystkim jego pogody ducha i bądźcie sługami, jak mówi Ewangelia…). Najważniejsze „poznajmy Kościół”, a poznamy samych siebie i dowiemy się:, kim jesteśmy i do czego jesteśmy powołani…
Na sam koniec ja napiszę takie równanie:
Kościół jutra =Kościół dziś= Kościół wczoraj
Dlaczego?
Odp.: Jezus jutro= Jezus dziś = Jezus wczoraj
Otóż zmieniamy się MY, ludzie, ale czy na pewno… Przecież nasze ludzkie pragnienia i myśli zostają te same. Zmiana następuje w warunkach, w których żyjemy, przedmiotach, którymi się posługujemy… A to tylko półśrodki, które nie zmieniają „wyniku”.
Co robić, więc? Modlić się, chwalić Boga każdą chwilą życia- nawet tą najbardziej przyziemna, dawać świadectwo, poznawać prawdy wiary i poszukiwać swojego powołania… Po prostu nie spoczywać tylko żyć aktywnie w Kościele i Kościołem!
Czym jest Kościół? Usłyszałam kiedyś piękne porównanie Kościoła do cudownej tkaniny, którą Duch Święty tka w ciągu wieków… Można go sobie również wyobrażać na podobieństwo symfonii nieskończenie piękniejszej od jakichkolwiek dzieł wykonanych przez człowieka…
Kościół jest dziełem tworzonym poprzez niezliczone pokolenia i kultury.
Wedle woli większości społeczeństwa Kościół powinien zawsze być na „piątkę”. W Kościele nie zawsze jest tak, jak być powinno. Władza kościelna jest określona przez trzy elementy: nauczanie, uświęcanie i przewodzenie innym. Czy są
spełniane? Dziwi mnie czasami fakt, że hierarchii kościelnej, łatwiej przychodzi dziasiaj przyznawać się do błędów z bardzo odległej przeszłości. A co z wyznawaniem błędów dzisiejszych? To wymaga już większej odwagi. Dlaczego? Można formułować liczne zarzuty wobec polskiego katolicyzmu, jednak pocieszające jest to, że wielu ludzi nadal uczestniczy we Mszy św., słucha Kościoła, czyta prasę katolicką, interesuje się rozmowami na tematy religijne. Ale jest i druga, gorsza strona. Są wierni, których trudno zaprosić do wspólnego dialogu, do współodpowiedzialności, choćby za parafię. Znajomi księża opowiadają mi, jak ubolewają nad tym zjawiskiem, spotykają się z biernością, oporem, ucieczką.Wygodnie jest złożyć całą odpowiedzialnośc za sprawy Kościoła na barki księży. Szkoda tylko, że zapominamy o tym, iż za kształt Kościoła odpowiadają wszyscy.
Trudno mi podać gotową receptę, jaki powinien być Kościół jutra? Czy istnieje taka recepta? W obecnych czasach księży czeka trudne wyzwanie… Może inspiracją, natchnieniem niech będą słowa prof. Stefana Swieżawskiego (historyka filozofii, profesora KUL-u): „Dla mnie Kościół to perła,o której opowiadał Jezus: kiedy człowiek ją znajdzie, zaczyna jej pragnąć, a wtedy porzuca wszystko, sprzedaje to, co miał, żeby tylko ją kupić. W porównaniu z tą perłą – mówi Księga Mądrości – wszystko inne jest „garścią piasku” i „błotem” „.
p.s. Życzę wytrwałości i nadziei, mimo wszystko…
nie mam pojecia jaki bedzie kosciol. cieszmy sie ze jest! narka
z tego zdjęcia widać, że Kościół był, jest i będzie bo został zbudowany na skale. Pomimo rozdarć i wszelkich trudności na które wciąż natrafia będzie trwał. Moc jest w Chrystusie: w Jego Słowach i Eucharystii. Alleluja i do przodu…….
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Na początek pytanie: co Ksiądz rozumie pod pojęciem „Kościoła Płockiego”? Z tego, co mi wiadomo, jest Jeden, Święty, Powszechny i Apostolski Kościół, dlatego nie rozumiem zastosowanego nazewnictwa, a w zasadzie niepoprawnego „skrótu myślowego”.
Co do inicjatywy JEksc. ks.bp Piotra Libery, to uważam, że powinien kłaść większy nacisk na kwestie duchowości,a nie organizowanie akcji o charakterze „trendy” czy „cool”. Nie taka jest rola Kościoła, tym bardziej, że znajduje się on w kryzysie tożsamości. Zażegnanie tego kryzysu powinno leżeć na sercu każdego katolika.
Kościół jutra? Kościół przez wieki ustosunkowywał się do zmian, jakie zachodziły na świecie, ale nigdy nie zmieniał wobec nich swojej Nauki, która z biegiem czasu harmonijnie rozwijała się, ale pozostawała w zgodzie z Tradycją. Niestety, od jakichś 50 lat Kościół jest zdominowany przez tendencje modernistyczne, gotowe zrezygnować z Tradycyjnej Nauki Kościoła na rzecz consensusu, ugody i bycia trendy.
Pozdrawiam-
Aleksander Majewski
A co do zdjęcia- bardzo ciekawe. Gratuluję kunsztu! 🙂
Sądzę, że poprawne jest to nazewnictwo dotyczące „Kościoła Płockiego”. W eklezjologii oznacza to, że w Kościele powszechnym jest taka cząstka zwana Kościołem lokalnym. Na czele tego Kościoła stoi Biskup – następca Apostołów. Kościół Płocki istnieje od roku 1075 i jest kierowany przez Biskupa Płockiego. Rządzą nim biskupi mający sukcesję apostolską i powołani na tę stolicę biskupią z woli Ojca Świętego.
Kosciol jutra? Hmm… To przede wszyskim ludzie tworza Kosciol, dlatego tez, nalezy zadac pytanie „jacy my bedziemy jutro”? Czy pozostaniemy wierni, czy bedziemy trwac w Chrystusie, czy moze „materialnosc” stanie sie naszym bogiem, a zamiast w Kosciele, bedziemy sie spotykac w sklapach badz pracy… Tak naprawde wszystko zalezy tylko i wylacznie od nas… Bo to my budujemy Kosciol jutra… Dlatego musimy wierzyc i pokazywac innym ludziom, jacy jestesmy szczesliwy, z tego ze nalezymy do Wspolnoty Kosciola 🙂
Co do „Kościoła Płockiego” to pamiętam jak zawsze zaczynał swoje życzenia do wiernych podczas homilii poprzedni ordynariusz diecezji abp Stanisław Wielgus, a mianowicie „Ja, jako biskup, jako biskup Kościoła Płockiego”. A człowiekiem małej wiedzy arcybiskup nie jest, czyli pewnie to sformułowanie jest prawidłowe 😉
Pewnego popołudnia w salonie prasowym przy ul. Warszawskiej kupowałam miesięcznik poświęcony życiu chrześcijańskiemu „W drodze”, wydawany przez Dominikanów. Zawsze nim dokonam zakupu, zapoznaję się po krótce z treścią numeru.
Starszy mężczyzna, widząc moje zainteresowanie taką właśnie prasą, rzucił z ironią w głosie: „Pani przeczyta >, co pisze na temat duchowieństwa i tego co dzieje się w Kościele, to od razu zmieni Pani zdanie”.
Nie wdając się w polemikę, odpowiedziałam: „A może właśnie to jest takie piękne, że jest to Kościół grzeszników?!
Odszedł zamyślony.
Tak, Kościół grzeszników – ludzi, którzy wciąż jeszcze potrzebują Bożego Miłosierdzia. Którzy nie czują się na tyle idealni i samowystarczalni; którzy nie są zapatrzeni w siebie do tego stopnia, że Boga im nie brak. Którzy w Chrystusie upatrują swego zbawienia.
Mój rozmówca z salonu prasowego powie: „Chrystus tak, Kościół nie”.
A ja, ze spokojem w głosie odpowiem: „Kościół dla świata jest sakrementem dokonującego się zbawienia”.
I pewnie znów odejdzie zamyślony.
Zdjęcie ks. Macieja „Rozdarcie” dla mnie symbolizuje los człowieczy, zawieszony między prochem ziem a sprawami boskimi, między namiętnościam życia a zaufaniem Bogu. Owo rozdarcie układa się w literę V, która mówi o zwycięstwie, pokazując jednocześnie przestrzeń rozdarcia, w której widnieje jak latarnia morska Kościół – narzędzie i znak zbawienia.
Płyń człowiecze, płyń …
Może spotkam mojego rozmówcę po raz kolejny i będę mogła Go przekonać, „że Kościół jest dla ludzi, choćby Ci byli poza Kościołem”.
Kto wie…
Ciepło pozdrawiam wszystkich podejmujących temat „Kościoła jutra”.
„Kościół jest dla ludzi” – przede wszytskim Kościół jako twór Boga ma służyć Bogu- nie zapominajmy o tym. Łatwo jest bowiem popaść w antropocentryzm, który przeradza się w autodeifikację (bluźnierstwo).
Dodam, że to służba Bogu jest celem nadrzędnym, zaś pochodną od niej służba bliźnim.
Służę Bogu przy Ołtarzu, staram się służyć ludziom wszędzie… ale kościół Jutra? niestety nta przyszlość nie wydaje mi sie swietlana. Obym sie mylil. Miłego dnia zycze wszystkim.
Drogi Panie Aleksandrze!
Źle Pan odczytał moją wypowiedź, a co gorsze wyjmuje Pan słowa z kontekstu zdania, myśli.
Niezależnie od pańskiego dość rygorystycznego podejścia i obrzucania człowieka inwektywami typu, że siebie stawia w centrum świata, niejako z siebie czyni boga, bluźni – Kościół jest misyjny i to m.in. do Pana – Rzymskiego Katolika i do mnie należy podjęcie tego dzieła.
Przyszłość Kościoła zależeć będzie od tego, czy będziemy mogli spotkać się z ludźmi dalekimi od Kościoła. Przyciągnąć ich do Kościoła nadzieją, a nie tylko wymaganiami. Szukać ścieżek dojścia.
Może zacznijmy używać języka miłości. Tylko tak można przekonać człowieka.
Na Kościele ciąży obowiązek, a zarazem święte prawo ewangelizowania wszystkich ludzi.
Kościół posłany przez Boga do narodów.
Szczęść Boże!
Ps. Więcej w Katechiźmie Kościoła Katolickiego, wydanie II poprawione,Pallotinum 2002, str. 192-222.
Ksiądz Biskup od samego początku robił na mnie dobre wrażenie. No a jak wida swoimi czynami tylko je potwierdza;)
Kościół jutra… Moim zdaniem powinien opiera się przede wszystkim na otwartości i dialogu. I to bardzo szeroko rozumianym. u nie tylko chodzi o dialog między Kościołem a świeckimi, bo też nie powinno się rob takiego rozróżnienia. tak naprawdę Kościól to przede wszystkim świeccy. I właśniew to powinniśmy sobie uświadomic… Mentalnoś ludzka (także , a może przede wszystkim młodzieży)jest taka, że o zło które czasem obsewrwujemy wewnątrrz Kościoła, obwiniamy duchownych. Bo tak jest łatwiej. Jeśli kudzie uświadomią sobie, że takiego podziału nie ma, łatwiej będzie im wejśc w Kościół.
Duża rolę odgrywa tu postawa duchownych, którze powinni otwierac się na ludzi, czego wspaniały i budujący przykład dał ks.Biskup.
Z drugiej strony kwestia modzieży jest bardzo odrębna… Jako, że reprezentuję tę właśnie grupę;) mogę powiedziec o tym problemie ”od środka”. Po prostu – młodzież cechuje ogołny bunt przeciw wszystkiemu i wszystkim. I wyrażamy go jeśli tylko mamy okazję. Bunt w stosunku do Koscioła czy religii wpisuje się w to właśnie. I muszę powiedziec, że duą krzywdę wyrządza tu wprowadzenie religi do szkół jako przedmiotu obowiązkowego. Jako, że mamy wolnośc wyznania – buntujemy się. Ichyba nie tylkle przeciw religii jako takiej, ale przeciwko zasadzie…
Przed katechetami staje więc potwornie trudne zadanie – nauczyc nas zaufania, co może kosztowac wiele cierpliwości…Ale to jedyny sposób, żeby do młodzieży dotrzec…
Jednakowoż nie wszyscy na szczęście się buntują i to właśnie ci inni mogą pociągnąc za sobą resztę. Swiadectwem życia…
Wychdzi więc na to,że to strasznie skomplikowane.
Dośc moich wywodów(przepraszam za długośc – samo jakoś wyszło;).
Pozdrawiam sredecznie)
Moja duchowa ojczyzna… Taki temat zadałam moim małoświętym:) gimnazjalistom. Zbieraliśmy razem materiały do rozprawki i prezentacji multimedialnej na ten temat. Szło im opornie…Uf. Jedem z moich uczniów trafił na tę stronę i wrzasnął:,,mam coś, pi…….., mam cos dobrego!” Gdy zobaczyłam żródło jego emocji zaproponowałam dyskusję. Pozdrowienia w tym MIEJSCU PRZESYŁAM księdzu Maćkowi, który niniejszym przyczynił się do ich otwarcia się na sprawy ważne.
Opowiadali mi o swoich małych ojczyznach: pijackich domach, plugawych sobotach, ćpuńskich dyskotekach. Rozpisali z tych problemów _ICH WIELKICH PROBLEMÓW mapę mentalną i podpisali: JESTEŚMY JAK ROZDARTE DRZEWA, POSZARPANE PIORUNAMI RZECZYWISTOŚCI. Po raz pierwszy dostali u mnie piątki za pracę na lekcji. Byli dumni i dziwnie smutni zarazem.
Jaki ma być kapłan?, Jaki nauczyciel? Jaka szkoła i jaki kościół po takich ,,szkołach życia”?
Iza, polonistka z Płocka
Laudetur Iesus Christus!
Do p. wojcieszka63:
Józef Mackiewicz napisał kiedyś książkę „Optymizm nie zastąpi nam Polski”, parafrazując te słowa możemy dziś powiedzieć: „Pokój nie zastąpi nam wiary”. Nie można dążyć do pokoju za wszelką cenę, zwłaszcza gdy na szwank narażona jest wiara! I tutaj warto powrócić do słów Matki Bożej z La Salette: „Świat pogrąży się w fałszywym pokoju”.