Strona ks. Macieja Jastrzębskiego

Mieć swoją podłogę

10. kwietnia 2018 . przez xmj


Podczas ostatnich Dni Pastoralnych w Płocku mogliśmy wysłuchać ciekawych przedłożeń dotyczących tematu: „Młodzież – Wiara – Powołanie”. Notowałem usilnie myśli prof. dr hab. nauk humanistycznych z Toruńskiego Uniwersytetu Aleksandra Nalaskowskiego. Temat wykładu: „MŁODZIEŻ NA DRODZE  OD SACRUM DO PROFANUM I Z POWROTEM”Dobrze, że Pedagog zostawił swój wykład do poczytania i medytacji Jego sensownych przemyśleń. Będę wracał często do tych złotych myśli Profesora z Torunia. Uczestnicy Dni Pastoralnych byli poruszeni słowami Wykładowcy na sali kinowej m. in., gdy Profesor powiedział o dzisiejszym docenianiu cielesności: „Jeśli chce się kogoś zniszczyć to często wytacza się działa cielesne. Tak jest w przypadku zarzutów wobec duchownych (obżarstwo, „gosposie”, „molestowanie nieletnich”, alkohol),  tak jest w codziennej praktyce. „Idziesz z żoną – pantoflarz, idziesz z młodą dziewczyną – to kochanka, idziesz z dwiema dziewczynami – erotoman i rozpustnik, idziesz z mężczyzną – homoś, idziesz sam – onanista, nie idziesz – widocznie siedzisz za gwałt”. Sapienti sat! Takie mamy czasy, że cokolwiek i z kimkolwiek, albo i sam zrobisz, to i tak jesteś podejrzany! I jeśli chodzi o księży, to należy to podnieść do kwadratu – przynajmniej.

W Wielki Piątek słuchałem audycji w Trójce poświęconej nowemu muzycznemu wydarzeniu :”Tischner. Mocna nuta” . Powstała niezwykła płyta inspirowana twórczością ks. prof. Józefa Tischnera. Słuchałem wywiadu z Munkiem (Zygmuntem) Staszczykiem z T.Love. Piosenkarz, który zaśpiewał w tym projekcie, mówił m.in. „Tak, jestem wierzącym człowiekiem. Nie jestem wzorcowym, mam wzloty i upadki, ale mam swoją podłogę, po której mogę chodzić. Każda wiara to łaska, mocuję się po swojemu. Jestem katolikiem i nigdy się tego nie wstydziłem. Człowiek to dusza i ciało, ciągły dylemat jest. Ciało to szeregowiec, dusza to kapitan i to ciało zawsze domaga się swojego papu. Dzisiaj dużo ludzi chodzi smutnych, wręcz w klinicznej depresji. Ten smutek wynika z braku  właściwej podłogi. Nie chcę nikogo nawracać, ale zachęcam do zwrócenia się do …, ale co tu gadać!”

Niedawno pisałem o młodym niewierzącym człowieku, który obraził się, że porównałem go do zwierzęcia. Widocznie zabrakło mu podłogi. I to jest ta podłoga Muńka Staszczyka! Modlitwa, spowiedź, rekolekcje, Msza św. Dzień Pański i jego świętowanie, sakramenty, codzienne świadectwo chrześcijańskiego życia i wiara. Wiara wydaje się być czymś istotnym i koniecznym, aby zrozumieć (TAK zrozumieć!) sens życia, cel naszego wędrowania, ból upadków i błądzenia. 

W kazaniu z Niedzieli Wielkanocnej podziękowałem parafianom i gościom za 3 ważne wydarzenia z Wielkiej Soboty:  – 1) za podłogę zabrudzoną w kościele, 2) za to, że ogłuchłem na prawe ucho od ilości spowiedzi, 3) za to, że bolą mnie ręce od rozdawania Komunii! 

Ważne, aby mieć swoją podłogę (nawet zabrudzoną), mimo wszystko, co inni powiedzą… Ważne, że ręce bolą i uszy głuchną.

Polecam też do przeczytania 

Kiedy jest wiara?

28. marca 2018 . przez xmj


Kilka dni temu podszedł do mnie po pogrzebie młody mężczyzna i poprosił o rozmowę. Obraził mnie ksiądz dziś na kazaniu pogrzebowym – twierdzi mężczyzna. To przepraszam bardzo – odpowiadam i pytam czym? Rozmówca twierdzi, że porównałem go do zwierząt. Jak to – pytam? Bo proszę księdza ja jestem niewierzący, a ksiądz mówił, że tylko człowiek potrafi się modlić. A zwierzęta nie modlą się…! No tak jest. Mamy ciało podobne do zwierzęcego i tylko ludzie potrafią myśleć, marzyć, mieć nadzieje, kochać i modlić się. Bez modlitwy, Mszy świętej, spowiedzi, sakramentów, rekolekcji, adoracji człowiek zdziczeje! Może stać się zwierzęciem.

Wchodzimy w czas najważniejszych Świąt chrześcijańskich – Triduum Paschalnego i wiara wydaje się być czymś istotnym i koniecznym, aby zrozumieć (TAK zrozumieć!) sens życia, cel naszego wędrowania, ból upadków i błądzenia. 

Lubię chodzić po górach. Nauczyli mnie tego moi Rodzice i ks. Józef Szczeciński (Prefekt i Dyrektor NSD), który w LO im. św. Stanisława Kostki w Płocku w latach osiemdziesiątych minionego wieku wyciągał nas w góry. Już wtedy potrafił nas nastolatków zachęcić do tego, abyśmy zmieniali kanapę na buty wyczynowe! Wędrowaliśmy przed siebie, bez zaplanowanych noclegów w wygodnych hotelach, z namiotami w ręku i z plecakami na ramionach. Wędrowaliśmy po polskich górach i gdzie noc nas zastała tam rozbijaliśmy namioty. Czasem nie było co jeść. Nawet chleba brakowało w sklepach. Deszcze, ani kamienie na ścieżkach nie przeszkadzały w radości zdobywania kolejnych szczytów! Mieliśmy wiarę i radość z niej płynącą.

A kiedy jest wiara? Pytamy dziś w ten zimny, marcowy czas wielkopostny. Z odpowiedzią przychodzi mi wiersz Czesława Miłosza „Wiara”

Wiara jest wtedy, kiedy ktoś zobaczy
Listek na wodzie albo kroplę rosy
I wie, że one są — bo są konieczne.
Choćby się oczy zamknęło, marzyło,
Na świecie będzie tylko to, co było,
A liść uniosą dalej wody rzeczne.

Wiara jest także, jeżeli ktoś zrani
Nogę kamieniem i wie, że kamienie
Są po to, żeby nogi nam raniły.
Patrzcie, jak drzewo rzuca długie cienie,
I nasz, i kwiatów cień pada na ziemię:
Co nie ma cienia, istnieć nie ma siły. 

Wiara jest trudną łaską, zawsze boli i rani jak te kamienie w górach. Trzeba ją ciągle zdobywać i ją pomnażać, troszczyć się o nią, pielęgnować, uprawiać, podlewać, nawozić – a ludzie na wsi powinni to znać i umieć. Wszak to czynią ze swoją ziemią…

Na ten czas Świąteczny życzę Wszystkim, zaglądającym tu, wiary, która boli! Młodemu człowiekowi obiecałem modlitwę i powiedziałem mu, że on wcale nie jest nie wierzący. Zabolała go jego nie (wiara…?). Może nie wiedział, że kamienie są po to, aby nam nogi raniły, może nie miał cienia…?

Ile kosztuje Msza święta?

8. marca 2018 . przez xmj


Świat dzisiejszy jest przepełniony fake newsami, manipulacjami, półprawdami. W minioną środę, jak podczas każdej audiencji generalnej, Franciszek wygłosił katechezę dotyczącą Eucharystii. Portale Internetowe i  środki masowego przekazu podawały jak oszalałe, że Ojciec Święty naucza, iż za Mszę świętą nie trzeba płacić! A gdy Franciszek naucza, że Niedziela to Dzień Pański i trzeba go świętować (nie pracować i nie robić zakupów), że aborcja to zabójstwo, że nie wolno niszczyć środowiska, że trzeba słuchać Jezusa, że nie można popierać związków gejowskich, że…itd. Media świeckie i komercyjne milczą! Tu są najnowsze katechezy Franciszka.

Ja zawsze swoim parafianom mówię tak, gdy pytają mnie ile kosztuje Msza święta, ślub, chrzest? Sakramenty są BEZCENNE! Już Jezus  Chrystus zapłacił za nie! Złożył Ofiarę z Samego Siebie za nas. Zapłacił! 

Franciszek mówił na katechezie: „Chcesz złożyć ofiarę? Uczyń to”. Eucharystia zawsze łączy się z ofiarą, każdą ofiarą: pójścia do kościoła, wysiłku, trudu, podróży, złożenia ofiary na różne cele: parafialne, charytatywne, utrzymania kapłana i świątyni – często zabytkowej i obiektów parafialnych, wynagrodzenia za pracę obsługi, ogrzewanie, energię, komunikanty, wino, szaty liturgiczne, pranie i prasowanie,  wywóz śmieci, sprzątanie, pielęgnację drzew, prowadzenie strony internetowej, utrzymanie Kurii Diecezjalnej,Wyższego Seminarium Duchownego, Szkół Katolickich, Muzeum Diecezjalnego, Caritas, Domu Księży Emerytów, Misjonarzy, ubezpieczenia obiektów kościelnych itp. Więcej o intencjach mszalnych tu.

To ile to kosztuje? Ta Msza, ten chrzest, ten pogrzeb? – pytają wytrwale parafianie. A ślub? Ślub tyle kosztuje, ile narzeczony ceni swoją narzeczoną… Powtarzam, że nic nie kosztuje, ale składa się ofiarę przy okazji sakramentu.

Miała rację moja nieżyjąca babcia Hela, gdy powtarzała sentencję: „Jaka wiara, taka ofiara…”

Dwóch Stanisławów

23. lutego 2018 . przez xmj


Parafia w Strzygach jest pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Przeżywając Rok św. Stanisława Kostki uświadomiłem sobie i parafianom, że naszemu świętemu Młodzieniaszkowi z Rostkowa podczas chrztu podarowano imię patrona naszej wspólnoty parafialnej – świętego z Krakowa. To dobra okazja, aby przez ten rok przyjrzeć się na nowo tym dwom świętym Stanisławom.

Poprosiłem młodzież – kandydatów do bierzmowania oraz dzieci przygotowujące się do przyjęcia I Komunii świętej i do Odnowienia Przyrzeczeń Chrztu, aby napisali do św. Stanisława list. Taki papierowy, jak to kiedyś się pisało. Oliwia pisze m.in.  „Cześć Stasiu! Jak minął Ci kolejny dzień w niebie? Uważasz, że lepiej było Ci na ziemi, czy u Pana Boga? Jak to jest zostać świętym w tak młodym wieku oraz być patronem dzieci i młodzieży? Znam trochę Twoje dzieciństwo i wiem, że byłeś pilnym uczniem (…) Bardzo Cię podziwiam. Byłeś zdeterminowany, aby wstąpić do zakonu, pomimo tego, że Twoi rodzice się nie zgodzili. Przeszedłeś tyle kilometrów. Byłeś bardzo wytrwały. Chciałabym ciągle dążyć do celu tak jak Ty, pomimo wszystkich trudności i przeszkód. Miłego dnia”.

Ciekawie piszą ci młodzi ludzie. I nie wydaje się, że to już 450 lat minęło od narodzin dla nieba św. Staszka. Traktują naszego patrona jak starszego kolegę, autorytet, rozumieją jego wybory życiowe, chcą naśladować go, odkrywają szlachetność i czystość jego serca, mimo dzisiejszego zaplątania wielu młodych w samotności sieci, szukają głębi modlitwy i aby „zagubić się przed Bogiem” – jak nasz Stasiu z Rostkowa. Sebastian tak napisał: „Kochany Św. Stanisławie! Mam na imię Sebastian. Mam 16 lat. Chodzę do trzeciej klasy gimnazjum. Mieszkam wraz z rodzicami i siostrą w malowniczej wiosce o tajemniczej nazwie Strzygi. Z domu mam widok na całą okolicę, także na nasz kościół parafialny. Jestem też zapalonym piłkarzem. Bardzo Cię podziwiam za odwagę w realizowaniu swojego powołania. Chciałbym być też taki odważny jak ty. Proszę Cię, abyś wyjednał mi u Boga odwagę w wyznawaniu wiary, ale też na boisku”.

Inny list do św. Stanisława >>

Oddaję więc naszą rodzinę parafialną w opiekę Tych dwóch świętych Stanisławów. Na czas zbliżających się rekolekcji wielkopostnych, dobrych spowiedzi, Gorzkich Żalów, Dróg Krzyżowych, praktykowania trzech filarów: modlitwy, postu i jałmużny niech dobry Bóg prowadzi nas i budzi naszą często uśpioną wiarę.

Ostatni z rodu Borynów?

3. lutego 2018 . przez xmj

Wiele osób prosiło mnie o publikację mojego pożegnania +Michała Klonowskiego, odczytanego na Jego pogrzebie przez ks. oficjała kan. Tadeusza Kozłowskiego. Oto tekst: 

Panie Michale!
Przykro mi, że nie mogę osobiście pożegnać Pana na Pana pogrzebie. To brzmi bardzo dziwnie, bo kto by się spodziewał pogrzebu Michała zawsze żyjącego i radosnego….?
Smutno mi się zrobiło, gdy usłyszałem o tej przykrej nowinie. Nie mogę być tu i teraz, bo mam zaplanowane zajęcia duszpasterskie: lekcje religii, wizytę duszpasterską. Ale odprawię Eucharystię za Pana w najbliższą sobotę w moim kościele w Strzygach o g. 16.00.
Był Pan, jest i będzie dla mnie Wielkim Człowiekiem! Tak jak w tym wierszu Adama Asnyka: „Jesteś wielkim człowiekiem: bądź nim gdzie należy,
Lecz do śmiertelnych przychodź w zwyczajnej odzieży;
Bierz za przykład Jowisza, co, choć gromowładny,
W dom śmiertelnych przychodził grzeczny i układny,
Nie chcąc zbyt żywym blaskiem olimpijskiej chwały
Razić biednej ludzkości wzrok niedoskonały.
Więc i ty, kiedy schodzisz w towarzystwo ludzi,
Nie bierz ze sobą gromu, który postrach budzi,
Nie przynoś orlich spojrzeń, tytanicznych postaw —
Lecz wielkość z kaloszami w przedpokoju zostaw!”
Panie Michale! Rozmawiałem ostatnio z Panem w Wigilię Bożego Narodzenia, gdy Pan zadzwonił do mnie i składał życzenia dla mnie i mojej Mamy. Zaprosiłem Pana w odwiedziny do Strzyg. Pan odpowiedział, że jeszcze nie teraz, bo serce otwarte i krwawi… Ale jak się zagoi rana, to Pan wtedy przyjedzie do mnie. Czekam więc na Pana wizytę! Pan został już zaproszony na Ucztę w Niebie, my jeszcze jesteśmy oczekiwani! Czy rana już zagojona?
Zawsze będę wspominał Pana z wielką życzliwością! Będzie Pan dla mnie takim prawdziwym Boryną z Chłopów Reymonta, który był zakochany w Bogu, w ziemi ojczystej, w rodzinie, w Kościele. Wspominam dzisiaj, jak Pan zadzwonił kiedyś na początku sierpnia po żniwach: zameldował Pan, że u Niego już po żniwach. Podziękował za modlitwę o dobrą pogodę i urodzaj. Rzeczywiście pogoda dopisywała wtedy. W lipcu Pan Bóg podlewał, a w sierpniu pozwalał spokojnie zebrać chleb z pól. Cieszył się Pan, że Z-BOŻE dobrze sypało. Przeprosił, że musiał zbierać plony w niedzielę po południu. Ale widziałem Pana na porannej Mszy św. Zawsze powtarzał Pan za psalmistą, że „na nic się zda wstawać o północy, jeśli nie masz Pańskiej pomocy…”.
Dziękuję za każde dobro słowo, za troskę o parafię, plebanię, i moją Mamę. Umówiliśmy się, że jeśli moja Mama będzie myć okna na plebanii i Pan to zobaczy, to prosiłem, aby dzwonić na Policję. I Pan pamiętał o tym i groził mojej Mamie, że po drabinie wchodzi, aby nie połamała się!
Dziękuję za każde życzenia śpiewane i recytowane, za każdy dar życzliwości, za dzielenie się świadectwem życia, wiarą, modlitwą, żywnością. Każdą pracę w gospodarstwie Pan rozpoczynał modlitwą. Był Pan do tańca i do różańca! I Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej powitał Pan uroczyście.
Był Pan Gospodarzem, który ułożył specjalną piosenkę na kolędę i ją zaśpiewał, wąsem zakręcił i po męsku życzył zdrowia, Żona jak Pan do Niej i o Niej Mówił: „Mirusia” poczęstowała pysznym obiadem, wnuczek powiedział paciorek…
Potrzebujemy dzisiaj takich jak Pan ludzi: twardzieli, ludzi wiary, Borynów, nie mięczaków!
Panie Michale – dziękuję za Pana świadectwo, pomimo wszystko…Zostaniesz Wielkim Człowiekiem!
Ks. Maciej Jastrzębski, proboszcz parafii św. Stanisława BM w Strzygach i moja Mama Józefa
Obiecujemy modlitwę!

« Poprzednie wpisy Następne wpisy »