Afro rozpaczliwie mnie poszukiwało…Więc jestem, znalazłem się. Podziwiam Afro za jedwabistą świeżość, pracowitość, inicjatywę, chęci do pracy no właśnie niełatwej – bo katechetycznej. Sam jestem katechetą od 18 lat. Uświadomiłem to sobie wczoraj na Olimpiadzie Teologii Katolickiej w Płocku, że to już tyle lat! Etap diecezjalny odbywał się w tzw „Ekonomiku” w Płocku, niedaleko seminarium. To właśnie w tej szkole 18 lat temu zaczynałem „uczyć religii” w ramach praktyk katechetycznych. Bardzo mocno przeżywałem te dwie godziny katechezy w tygodniu. I pięknie się złożyło, że na tegoroczną Olimpiadę przywiozłem moją 18- letnią uczennicę – Sylwię. Oczywiście objaśniłem Sylwii zbieżność tych dwóch osiemnastek. (Małe podsumowanie się przyda, więc policzyłem moich olimpijczyków: laureatów i finalistów – wyszło 10 osób). Ciekawy jubileusz… Nagrodzony udziałem Uczennicy w finale ogólnopolskim OTK w Kaliszu.
Dominikanin o. Andrzej Potocki powiedział, że katecheta, to WIESZAK – ale nie taki na którym wiesza się palto, czy inne ubrania – ale na którym spoczywa SZATA CHRYSTUSOWA. Wspominam dzisiaj z wdzięcznością swoich katechetów z młodości i dzieciństwa. Pamiętam tę oczekiwaną w tygodniu godzinę religii w ciasnej salce przy kościele. To było zakazane misterium. Niesamowity urok miały też chwile wyczekiwania na księdza i radość spotkania. A w zimę pamiętam rozpalony prze księdza piec (tzw. kozę) na środku sali. Wielką frajdą były przeźrocza wyświetlane na lekcji. Urokliwe spotkania opłatkowe, czuwania wielkopostne, andrzejki, ostatki, obozy i rajdy rowerowe z katechetami. Najlepiej pamiętam katechezy ks. WG.
Dzisiaj mam świadomość tego, że katecheza w szkole nie jest idealnym rozwiązaniem. Dziwny i zjawiskowy to przedmiot. To raczej „Cienka czerwona linia…” (warto obejrzeć ten film!) Trzeba ważyć słowa, zachowanie, reakcje, bo można oberwać granatem od wszystkich; z góry, z dołu, z boku i od środka. Czasem walka o zwycięstwo zmienia się w walkę o przetrwanie. Spotykamy opór, krwawe starcia z wrogiem, ewakuację ocalałych, ale i też niezwykłe więzi przyjaźni, współodczuwania, zrozumienia, rozmowy, spowiedzi. Zwycięstwa te duchowe i te na zawodach olimpijskich. Wieszają na katechetów co się da… i kto tylko może; że źle, nie tak, brak tolerancji, niesprawiedliwość, brak realizmu, naiwność, niemodną wiarę, postne piątki, nieżyciowość, zacofanie, itp liberalne, modne, poprawne politycznie nowinki…
A ja pomimo wszystko czuję, że na mnie – WIESZAKU – spoczywa SZATA CHRYSTUSOWA. I to jest piękne! Warto być takim wieszakiem.
ps Jak wspominasz swoją katechezę?