Strona ks. Macieja Jastrzębskiego

Dzika róża

18. lutego 2008 . przez xmj

Spotkałem ją niedawno. Ma kolce. Podrapała mnie. Pewnie można płakać ze smutku, że ona ma kolce. Ale można płakać z radości, że kolce mają róże…To piękne, że kolce mają róże.

Czytam teraz „Cudze pole” Jana Grzegorczyka (zachęcam do lektury). To taka współczesna opowieść o dzikiej róży, która ma kolce i o kolcach, które mają róże. Bohater ks. Groser – jak go nazwali, „trochę dupowaty”, bo nie umiał walczyć o swoje, i gdy ktoś go kopnął, to leciał jak pyłek na wietrze – przechodzi z etapu wiecznego podróżnika (poszukiwacza) do królestwa. Zakorzenia się na „cudzym polu”, które staje się jego ziemią i królestwem. Życie uczy nas ciągle i na nowo. „A ja uczę się ciebie, człowieku i wciąż cię jeszcze nie umiem…” (J. Liebert). My wszyscy jesteśmy tam ukazani: biskupi, księża, nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, dziennikarze, katolicy – wszyscy jesteśmy słabi, kulawi, obłudni – mamy kolce! Mamy też prawo popełniać błędy, upadać, ale podejmujemy walkę, którą czasem przegrywamy – kolce mają róże! I te kolce wiedzą po co żyć – mają róże. Trzeba też zadbać o przycinanie róży. O sprzątanie przyjaźni;bo prawdziwy przyjaciel to nie człowiek, który nas nigdy nie zawiedzie i zawsze pochwali, ale ten, który nas zainspiruje, coś nam da (może i kolce…).

Wiosna wkrótce. W Kościele nowe zmartwychwstanie. Pan Bóg daje czas, aby się odrodzić na nowo… Bo jesteśmy stworzeni do zmartwychwstań. Dlatego kocham róże, pomimo, że mają kolce!

„Jest tylko jedna rzecz większa od tajemnicy zła. Fakt istnienia dobra.”(G.K. Chesterton)

Prochem jestem?

6. lutego 2008 . przez xmj

Dzisiaj sypałem popiołem głowy dzieci i starców, wspaniałych młodzieńców i pięknych dziewczyn. Przypomniałem sobie moją babcię, która podobnie jak dzisiejsze babcie, w książeczce od nabożeństwa przynosiła popiół z kościoła i sypała mi głowę. To przeżycie z dzieciństwa było mistyczne i powalające, gdy usłyszałem słowa: „prochem jesteś i w proch się obrócisz…”
Smutno dzisiaj: niby zima jeszcze, a śniegu nie widać. Tylko deszcz tłucze mi w okna i parapety. Ktoś mi na gg teraz przysłał skrót odnoszący się do tej szarzyzny: „sks” (smutno, k… smutno). I jeszcze Kościół mówi mi, że prochem jestem…? A ludzie niektórzy też jacyś złośliwi…udziela się?Czy nie za dużo na raz?

Dobrze, że Kościół daje nam czas Wielkiego Postu, czyli ćwiczeń – ascezy. Asceza to nie przyjemny spacer, ale walka; to kultura życia i bycia. Musi być ład i porządek (jak mawiał jeden z moich proboszczów). To rozstawanie się z niepotrzebnymi słowami, przedmiotami, obrazami, gadżetami, śmieciami… aby skoncentrować się na rzeczach istotnych. Na tej szalonej miłości Boga Stwórcy do mnie – marnego prochu…

Dzięki ascezie czynię to co chcę, a nie to co mi się zachce… Po to by być wolnym. Potrafię odróżnić przyjemność od szczęścia. Przyjemność podpowiada mi: żyj tylko dla siebie i trwa krótko – jak posiłek, taniec, jak karnawał w tym roku. Szczęście każe żyć dla innych i – trwa wiecznie, jak Miłość.
Przeczytałem niedawno taką historyjkę. Dobrze oddaje istotę ascezy: mały Kamil jest nie całkiem sprawny fizycznie. W czasie lekcji obsunął się na podłogę. Po chwili wgramolił się na krzesło, uśmiechnął tryumfalnie i głośno mruknął: „Nooo podniosłem swoje ciało!” Dobrze wiedział, jak nieposłuszne potrafi być własne ciało, gdy jest chore.

Życzę nam wszystkim, abyśmy w czasach szalonego ataku na człowieka i jego wrażliwość, potrafili podnosić swoje ciała! I mieli zdrowe nerwy, aby wytrzymać, nie dać się sprowokować. A cierpienia i upokorzenia stały się materiałem kalorycznym, naszym zapleczem i siłą napędową. Bo być chrześcijaninem dzisiaj, to być świadkiem mądrej wiary i dobrej nadziei, to budzić poczucie chrześcijańskiej godności, to być Kościołem żywym i wrażliwym(xhs) i nie zapominaj, żeś prochem…